Wszystko wskazuje na to, że rządzący po raz kolejny sięgną do naszych kieszeni. Tym razem chodzi o pobór opłaty audiowizualnej, czyli tzw. abonament radiowo-telewizyjny. Jeżeli wszystko pójdzie po myśli ministerstwa kultury i finansów, podatek doliczą nam do... rachunku za prąd.
Szczegółowe rozwiązania nowo tworzonej ustawy medialnej poznamy około 10 marca, jednak już dzisiaj wiadomo, że prace idą w kierunku poboru opłaty audiowizualnej wraz z rachunkiem za prąd. Jest to efekt pracy nad tzw. dużą ustawa medialną, która ma przekształcić media publiczne ze spółek skarbu państwa w nowe media narodowe, będące państwowymi osobami prawnymi.
Za pomysłem powiązania poboru opłaty audiowizualnej wraz z rachunkiem za energię elektryczną opowiada się resort finansów. W ich opinii, łatwiej będzie wyegzekwować na podatniku opłatę, niż w przypadku doliczenia jej do PIT, CIT i KRUS.
Politycy wychodzą z założenia, że każdy odbiorca prądu ma możliwość odbioru programów audiowizualnych. Najwyraźniej obecnie pobierana opłata od zaledwie 7,5 proc. obywateli to za mało Płacą go i tak płacą głównie ludzie starsi i biedniejsi.
Jednocześnie, politycy zapowiadają, że planowana opłata ma być niższa od obecnej, a podatek mielibyśmy zacząć płacić od stycznia 2017 roku. Ponadto opłata przeznaczona ma być tylko na media publiczne po to, aby "mogły uniezależnić się od rynku reklamowego i skupić się na realizacji misji".
Jak to zwykle w polityce bywa, aby ludziom dać, najpierw trzeba im zabrać.