Są zwyczajnymi ludźmi – czują i myślą. Jednak każdego dnia muszą mierzyć się z własnymi przypadłościami. Choć w życiu nie mają łatwo, codzienność kładzie im kłody pod nogi. Mowa o podopiecznych Warsztatów Terapii Zajęciowej, którzy zdobywają szczyty gór - tych prowadzących do ul. Saperów.
To właśnie tam odbywają się zajęcia, na które niemalże z każdej strony wiodą górki i wzniesienia. Niektórzy uczestnicy warsztatów borykają się z ograniczoną sprawnością kończyn. Inni poruszają się na wózku, gdyż są jej zupełnie pozbawieni. Codzienne pokonywanie góry, na której usytuowany jest budynek, to dla nich prawdziwe wyzwanie. Oprócz Warsztatów Terapii Zajęciowej, w pobliżu znajdują się również: „miasteczko szkolne”, Powiatowy Urząd Pracy, oraz Starostwo Powiatowe. Od pewnego czasu na terenie Winnicy rozwija się także budownictwo mieszkaniowe.
Idąc ulicą Piechoty, trzeba uważnie patrzeć pod nogi. Chodniki straszą odstającymi płytami, a od skrzyżowania z ulicą Kościuszki, dopiero na ul. Mierosławskiego pojawia się przejście dla pieszych. Nietrudno wyobrazić sobie kulejącą osobę, lub przewodnika pchającego przed sobą wózek inwalidzki, którzy przedzierają się każdego ranka przez dziurawą, krzywą ścieżkę. Warto podkreślić, że z przejścia korzystają również uczniowie szkół, mieszkańcy osiedla, oraz osoby udające się do pobliskich urzędów.
Drugą drogą prowadzącą do kłopotliwej lokalizacji, jest przejście pomiędzy domkami, zaczynające się naprzeciw ostatniego wieżowca przy ul. Kościuszki. Niestety połowa tej ścieżki to dzika dróżka, z której deszcz wymywa piasek, pozostawiając kamienie. Od wielu lat setki, jeśli nie tysiące osób dziennie, przechodzą tym nieoficjalnym szlakiem. Nie ma się czemu dziwić - jest to jedyna, krótka droga , która prowadzi na przystanek autobusowy czterech linii. Te mają połączenie komunikacyjne z większością głównych ulic w mieście, dlatego z przejścia korzysta codziennie wielu pasażerów. Biorąc pod uwagę ile osób mieszka, pracuje i uczy się na terenie „miasteczka szkolnego”, stworzenie tam drogi z prawdziwego zdarzenia, wydaje się być słuszną inicjatywą. To z pewnością ułatwiłoby docieranie na miejsce nie tylko osobom niepełnosprawnym.
- Moja córka ma krótszą jedną nogę. To zdecydowanie utrudnia jej poruszanie się nawet po wyremontowanych drogach. Z ogromnym żalem patrzę na to, jak codziennie boryka się z pokonywaniem przeszkód. To, że warsztaty znajdują się w takiej lokalizacji, jest do zniesienia. Ale fakt, że nawierzchnia jest w tak opłakanym stanie, to uwłaczanie godności niepełnosprawnych – skarży się Lidia, mama jednej z podopiecznych WTZ. - Zimą chodnik zamienia się w lodowisko. Jak ci bezbronni ludzie mają sobie poradzić w takich warunkach? Dotyka nas to jeszcze bardziej, kiedy w mieście powstają kolejne parkingi i ulice, a o nas wciąż nikt nie pamięta - dodaje z rozgoryczeniem.
Samo pisanie i mówienie na ten temat, nie rozwiąże problemu. Nie można jednak z góry skazywać sprawy na niepowodzenie. Być może ktoś zauważy, że kłopot jest większy, niż mogłoby się wydawać. Dziś pozostaje nam wierzyć, że w miejskim budżecie znajdzie się pula pieniędzy, które na tym odcinku mogłyby poprawić nie tylko wygodę, ale również bezpieczeństwo elblążan.