Takimi słowami tłumaczył decyzję o utrzymaniu zawieszenia małego ruchu granicznego z Rosją szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Błaszczak na jednej z konferencji prasowych. Minister zapewnił jednak, że w przypadku gdy tylko zmieni się sytuacja w Rosji, "możemy wrócić do małego ruchu granicznego". Jednocześnie Minister starał się zdekonstruować stworzone mity na temat korzyści dla Polski z MRG, które nie mają - jego zdaniem - zakorzenienia w twardych danych. Na replikę nie musiał długo czekać, a z jego słowami nie zgodził się senator Jerzy Wcisła.
Minister Błaszczak jako powody utrzymania zawieszenia MRG, które skrywały się za tajemniczym terminem "bezpieczeństwo", podał m.in. sytuację na wschodzie Ukrainy, niepewność co do intencji nowego gubernatora Obwodu Kaliningradzkiego, ale przede wszystkim możliwe prowokacje ze strony rosyjskiej, jak ta w Pieniężnie, gdzie ktoś bez zezwolenia odnowił pomnik generała Armii Czerwonej Iwana Czerniachowskiego.
- Zawieszenie spowodowało, że niemożliwe są prowokacje rosyjskie w Polsce. W Pieniężnie przy pomniku bandyty sowieckiego generała Czerniachowskiego z Armii Czerwonej, który jest odpowiedzialny za wymordowanie Polaków z AK, grupa Rosjan ten pomnik oczyściła i zorganizowała przy nim manifestację mimo sprzeciwu lokalnych władz. Tego rodzaju prowokacje po zawieszeniu małego ruchu granicznego nie będą możliwe - wyjaśniał szef MSWiA.
I dodawał:
- Wszyscy też doskonale wiemy o tym, co dzieje się za wschodnią granicą, wiemy o ataku rosyjskim na Ukrainie, o konflikcie, który na Ukrainie się przedłuża. Mamy też wątpliwości co do postawy władz obwodu kaliningradzkiego.
Wątpliwości te wynikają z nominowania nowego gubernatora Obwodu Kaliningradzkiego Jewgenija Ziniczewa, który - zdaniem Mariusza Błaszczaka - jest "ochroniarzem prezydenta Rosji Władimira Putina".
Mariusz Błaszczak odniósł się również do wieści o upadającym handlu i gigantycznych stratach, które pojawiły się po wstrzymaniu MRG. Zdaniem Ministra są to mity niepodparte prawdziwymi informacjami. Według danych z 2015 roku Polacy wydali w Obwodzie Kaliningradzkim 400 milionów złotych, podczas gdy obywatele rosyjscy w Polsce w tym samym czasie 280 milionów.
Z przedstawianymi przez Mariusza Błaszczaka danymi nie zgodził się senator Jerzy Wcisła, który uznał to za "manipulowanie danymi":
- Dane o tym, że w 2015 roku Polacy wydali w Obwodzie Kaliningradzkim 400 milionów złotych, a w tym samym czasie Rosjanie w Polsce 280 milionów złotych są tak uproszczone, że aż nieprawdziwe. - mówił w wywiadzie dla Radia Olsztyn senator. - Beneficjentem, czyli tym, który więcej zyskuje, jest jednak Polska. Rosjanie więcej kupują w Polsce, niż Polacy w Rosji, więc wszelkie inne statystyki, które przeczą temu, co ustala GUS od wielu lat, są manipulacją.