Zaledwie przez jeden weekend funkcjonowała największa w Elblągu dyskoteka – Disco Imperiale. Otwarty 18 stycznia br. przy ul. Grażyny lokal, został zamknięty – jak twierdzi jego właściciel – z powodu awarii rury wodociągowej. Jak się jednak dowiedzieliśmy, dyskoteka nie posiada pozwolenia na użytkowanie pomieszczeń, przerobionych wcześniej na lokal rozrywkowy. Mimo to właściciel zorganizował w nich dwie imprezy. Teraz grożą mu poważne konsekwencje.
Disco Imperiale to lokal, który od dłuższego czasu reklamowany był jako największa dyskoteka w mieście i regionie. Jego właściciel Marco Chocchieri, Włoch od kilku lat mieszkający w Elblągu, pozyskał w tym celu odpowiedniej wielkości pomieszczenia przy ul. Grażyny 2. Znajdujący się w okolicach ul. Browarnej i Mostu Unii Europejskiej lokal, do niedawna służył jako magazyn firmy elektrycznej. Kilka tygodni temu został przerobiony na obiekt rozrywkowy. Dyskotekę hucznie otwarto 18 stycznia br. Jak relacjonował jeden z lokalnych portali internetowych, w kolejce do wejścia na dyskotekę ustawiło się tego dnia około dwóch tysięcy osób. Nie wszystkich jednak wpuszczono. Dzień później odbyła się kolejna impreza w lokalu. Do następnych dyskotek już nie doszło. Lokal został zamknięty. Dlaczego?
Na oficjalnym fanpage'u Disco Imperiale na Facebooku można dowiedzieć się, że imprezy zostały odwołane z powodu pęknięcia rury wodociągowej przez budynkiem. Jak tłumaczył właściciel, awaria była trudna do usunięcia z powodu panujących wówczas mrozów.
W sieci pojawiły się jednak doniesienia, o tym, że lokal został otwarty nielegalnie bez wymaganego odbioru budowlanego, opinii straży pożarnej i innych instytucji.
- Nie chciałabym, aby moje dzieci uczęszczały do lokalu niespełniającego wszystkich norm bezpieczeństwa. Ostatnie wydarzenie w Brazylii pokazało, że nie można ignorować takich rzeczy – czytamy komentarz internautki na jednym z elbląskich portali.
Reporterzy elblag.net dowiedzieli się, że prawdziwą przyczyną zamknięcia dyskoteki był brak uzyskania przez właściciela wymaganych zezwoleń, w tym m.in. na organizację imprez masowych w tym miejscu oraz decyzji o pozwoleniu na użytkowanie.
Sprawą zajął się już Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego w Olsztynie, który zapowiedział podjęcie odpowiednich kroków w tej sprawie.
- W lokalu przy ul. Grażyny doszło do samowoli budowlanej – mówi wprost Leopold Ażgin, Warmińsko-Mazurski Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego. - Inwestor, przystępując do prac budowlanych, złożył do elbląskiej delegatury Urzędu Wojewódzkiego jedynie zgłoszenie o zamiarze przeprowadzenia robót budowlanych. W odpowiedzi dostał sprzeciw i informację, jakie kroki powinien podjąć w celu uzyskania niezbędnych decyzji. Niestety inwestor nie wystąpił do nas o pozwolenie na zmianę użytkowania obiektu.
Właściciel Disco Imperiale, po zakończeniu robót budowlanych, nie ubiegał się też o wydanie opinii o stanie obiektu pod względem wymogów wynikających z przepisów dotyczących ochrony przeciwpożarowej.
- Inwestor nie zgłaszał się do nas w celu wydania takiej opinii – potwierdza Przemysław Siagło, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej PSP w Elblągu.
Co więcej właściciel dyskoteki zorganizował dwie duże imprezy, nie mając odpowiedniej, zezwalającej na to decyzji Prezydenta Miasta. W tej właśnie sprawie, we wtorek w Urzędzie Miejskim zwołano sztab kryzysowy.
- Zezwolenie na organizację imprezy masowej można wydać m.in. na podstawie dopuszczenia budynku do użytku. Obu tych decyzji inwestor nie miał – zaznacza Leopold Ażgin. - W najbliższych dniach powiadomię prokuraturę o naruszeniu prawa budowlanego, za co grozi kara grzywny, a nawet ograniczenia wolności. Z naszej strony możemy nałożyć na inwestora mandat w wysokości do 500 zł, z tytułu nielegalnego użytkowania budowlanego, w przypadku stwierdzenia przystąpienia do użytkowania obiektu budowlanego z naruszeniem przepisów.
Skontaktowaliśmy się z właścicielami dyskoteki, by poznać ich stanowisko na ten temat. Jeden ze wspólników Disco Imperiale, w rozmowie z nami zaprzecza, by impreza, która odbyła się 18 stycznia br. była imprezą masową.
- To była impreza charytatywna, podczas której od każdego uczestnika, zamiast pieniędzy zbieraliśmy przed wejściem słodkości dla dzieci z Domu Dziecka. Szacujemy, że uczestniczyło w niej około 460 osób, bo tyle słodyczy zebraliśmy – zaświadcza i dodaje - Ten lokal został zgłoszony, że jednorazowo przebywać w nim może 460 osób, bo tyle wynika z metrażu. Nie jest to więc lokal na imprezy masowe. Ktoś napisał w Internecie, że na imprezę przyszło ponad tysiąc osób. To jest bzdura. Tyle osób mogło się przewinąć rotacyjnie przez całą noc, bo ludzie wchodzili i wychodzili z lokalu.
Mężczyzna twierdzi również, że wynajęty budynek był już przystosowany do użytkowania i został jedynie odnowiony i wyposażony pod potrzeby dyskoteki. - Nie dokonaliśmy w nim żadnych zmian, jeśli chodzi o konstrukcję budynku – zapewnia.
Dodaje jednocześnie, że właściciele zostali wprowadzeni w błąd przez biuro architektoniczne, któremu zlecono przygotowanie dokumentacji.
- Architekt zapewnił nas, że złożone 2 stycznia br. do urzędu pismo w zupełności wystarcza. Jeżeli będziemy pociągnięci do odpowiedzialności przez instytucje, to wyciągniemy na drodze sądowej konsekwencje w stosunku do jego biura. Zapewniam, że nikt nie chciał tu działać nielegalnie, a wszelkie aspekty bezpieczeństwa w chwili występu zespołu Kalwi i Remi były zachowane – mówi jeden ze wspólników.
Dyskoteka ma pozostać zamknięta do chwili uporządkowania wszystkich dokumentów, które – jak nam przekazano - już wpłynęły do Urzędu Miejskiego. Wciąż także trwają prace modernizacyjne.
- Po ich zakończeniu, zgłosimy to do Miasta i poczekamy na ostateczny odbiór techniczny – zapowiada inwestor.