Oficjalnie w dalszym ciągu trwają poszukiwania 16-letniej elblążanki, która uciekła z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego im. Janusza Korczaka w Szczecinie. Jej matka twierdzi, że na nastolatka była brutalnie bita i dręczona przez dwie inne wychowanki. To prawdopodobnie było bezpośrednim powodem jej ucieczki. O sprawie piszą ogólnopolskie media: Radio Zet, portal O2.pl, jak również Onet.pl. Oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie poinformował nas, że mimo doniesień medialnych informujących o odnalezieniu dziewczyny formalnie jest ona w dalszym ciągu zaginiona.
Na chwilę obecną nie mamy informacji jakoby zaginiona osoba się odnalazła
– poinformował nas dzisiaj, 27 czerwca o godz. 15.10, oficer prasowy KMP w Szczecinie sierż. Paweł Pankau.
Ci ciekawe informację o odnalezieniu dziewczyny opublikował wczoraj (26 czerwca) Głos Szczeciński, informując jednocześnie, że prawdopodobnie padła ona ofiarą przemocy ze strony dwóch rówieśniczek z ośrodka, którymi zajmie się sąd dla nieletnich (pochodzą spoza Szczecina).
Dziewczyna w ośrodku przebywała od 31 maja. W niedzielę, 23 czerwca, około godz. 19.00 uciekła.Odtąd nie ma z nią kontaktu. Mieszkająca na co dzień z matką w Elblągu Marysia jest poszukiwana przez policję. W akcję włączyli się także jej przyjaciele.
Od naszej Czytelniczki otrzymaliśmy wiadomość następującej treści:
16-letnia Maria od 31 maja jest wychowanką Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Szczecinie. W niedzielę, 23 czerwca, około godziny 19.00 Maria uciekła z ośrodka. Z początku wyglądało wszystko na typową ucieczkę zbuntowanej nastolatki... Niestety w dniu dzisiejszym na światło dzienne wypłynęły druzgocące informacje od jednej z wychowanek MOW-u... Marysia od tygodnia była katowana przez dwie inne wychowanki... Nie pobita raz czy dwa, ale maltretowana nocami, o czym wychowawcy rzekomo nie mieli pojęcia.... Biły i kopały ją w brzuch, głowę i po plecach... dusiły poduszkami żeby nie krzyczała... Koleżanki z pokoju zastraszone milczały aż do dziś... Powiadomiono policję, ofiar zgłosiło się więcej a agresorki przyznały się do winy... Najgorsze jest to, że nikt nie wie, gdzie jest Masrysia... pobita, głodna i sama w totalnie nieznanym wielki mieście... Uciekła z piekła tak jak stała - w kapciach i koszulce... Jeśli ktokolwiek widział młodą, zagubioną dziewczynę ze zdjęcia proszony jest o kontakt z mamą Marii: 508 308 947.