Bazarek dla Pani Joli to grupa 1,2 tys. osób, które chcą pomóc Jolancie Gałązce z Kadyn, chorej na nowotwór. Apelują one, aby brać udział w licytacji na Facebooku oraz poprzez www.zrzutka.pl wpłacić pieniądze potrzebne na kosztowne leczenie kobiety, matki sześciorga dzieci (najmłodsze ma 11 lat).
„Bazarek” nie po raz pierwszy organizuje akcje charytatywne:
Na tej grupie pomogliśmy już Nikosiowi, Kubusiowi. A może teraz pomożemy Pani Joli?
- czytamy na Facebooku, Bazarek dla Pani Joli. Znajdziemy tam także wystawione na licytację przedmioty lub usługi: bon upominkowy na manicure hybrydowy, szpilki na bal karnawałowy (rozmiar 38) oraz sweter tunika.
Kto nie chce licytować, może pomóc wchodząc na www.zrzutka.pl:
Pani Jola Gałązka pochodzi z Kadyn, od kwietnia 2017 roku choruje na nowotwór, niestety do końca nie wiadomo gdzie znajduje się główne źródło. Nowotwór jest rozsiany praktycznie po całym brzuchu. Lekarze z Gdańskiej kliniki im. Św. Łukasza dają szansę Pani Joli na normalne życie, jednakże potrzebne są na to fundusze i właśnie to będzie naszym celem! Zbieramy pieniążki na bardzo kosztowne leczenie Pani Joli! Kobieta ma sześcioro dzieci: 4 córki i 2 synów, najmłodszy ma 11 lat, nie licząc wnuków.
Pomożemy?!
Wpłaty proszę dokonywać na konto zrzutki
https://zrzutka.pl/p8n94u
- apeluje pani Kamila, z Bazarku dla Pani Joli.
O pomoc apeluje rodzina pani Gałązki:
Zacznę od tego, że w kwietniu tego roku u mamy wykryty nowotwór jajnika, po operacji okazało się że są 2 wielkie guzy z tego jeden pękł i komórki rakowe rozsiały się po całej jamie brzusznej. Lekarze usunęli wszystkie zmiany widoczne makroskopowo. Po dokładnych badaniach stwierdzono również zmiany w węzłach i wątrobie.
We wrześniu znów trafiła do szpitala z powodu niedrożności jelit (zrosty po pierwszej operacji), gdzie została założona stomia i dopiero podczas tej operacji chirurg onkolog stwierdził ,że na pewno był to nietypowy nowotwór jajnika i, że jak najszybciej trzeba zacząć leczenie chemią, bo choroba robi postępy... Mama nie zdążyła dojść do siebie, a już po 3 tyg podano jej chemię. Teraz czeka ją trzecia z kolei.
Mama jest słaba strasznie schudła, a wyniki nie za ciekawe... Pojawiła się szansa dla mamy w prywatnej klinice w Niemczech, która wspiera tradycyjne metody leczenie, pomogłaby mamie wspomóc organizm między i po chemii, aby mieć dalszą siłę do walki z chorobą, niestety koszty przerosły nasze oczekiwania.
Bardzo proszę o pomoc w imieniu mamy i całej rodzinny w was jedyna nadzieja . Mama ma nas sześcioro 4 córki i 2 synów najmłodszy 11 lat nie licząc już wnuków . Musi żyć i walczyć bo ma dla kogo proszę pomóżcie nam Ją ratować !!
Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za każde wsparcie