Praca w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej do najłatwiejszych nie należy. Wiele osób wciąż uważa, że w MOPS-ie pracują niekompetentni ludzie, którzy nie chcą pomagać, jak sugerowałaby to nazwa instytucji, w której są zatrudnieni, ale wręcz przeciwnie. Nikt jednak nie zastanawia się nad tym, z jakimi problemami muszą mierzyć się każdego dnia...
Po tym, jak w połowie grudnia bieżącego roku pewien mężczyzna wtargnął do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Makowie niedaleko Skierniewic i podpalił obecne na miejscu dwie pracujące tam kobiety (które zmarły w wyniku odniesionych obrażeń- przyp. red.), zwrócono uwagę jak niebezpieczny może być zawód pracownika socjalnego.
Sytuacje, podobne do tej w Makowie, zdarzają się również w innych tego typu placówkach. W październiku tego roku w mieście Góra Kalwaria (województwo mazowieckie, powiat piaseczyński – przyp.red.) pewna kobieta wtargnęła do Ośrodka Pomocy Społecznej i ugodziła nożem dyrektorkę i pracownicę.
Niestety komentarze, pojawiające się po takich zdarzeniach, bardzo często pozbawione są jakiegokolwiek współczucia dla rodzin pokrzywdzonych osób. Zamiast tego wyrażane jest przekonanie, że to, co się danej osobie przytrafiło, jest tym, na co sobie zasłużyła; że skoro ktoś ma w życiu źle to czemu ktoś inny ma mieć lepiej.
W elbląskim Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej mijający rok nie należał do spokojnych. Pracownicy co prawda robią, co w ich mocy, by pomagać tym, którzy do nich przychodzą. Jednak, jak przyznaje dyrektor MOPS-u w Elblągu, Mirosława Grochalska: - Obojętnie, co zrobimy, są ludzie, którzy uważają, że należy im się więcej bo to, co już otrzymali, to częstokroć za mało. (...) Niestety są takie a nie inne ustawy o pomocy społecznej, które w pewnych kwestiach krępują nasze działania. Ludzie tego niestety nie rozumieją.
Pracownik socjalny nie jest zawodem, cieszącym się w społeczeństwie estymą. W Elblągu nie jest inaczej:
- Przychodzą do nas różni ludzie – kontynuuje dyrektor elbląskiego MOPS-u. – Nie ma dnia, w którym nie byłoby wyzwisk, kierowanych w naszą stronę. Nie spotykamy się z przyjaznym, kulturalnym nastawieniem tylko z arogancją, bezczelnością i atakami słownymi.
Pytana o to, czy w ciągu roku odnotowano jakieś poważne zdarzenia w MOPS-ie, Mirosława Grochalska odpowiedziała: - Były u nas incydenty, podobne do tych z Makowa, opisywały je nawet lokalne portale internetowe. W naszym oddziale na ul. Mielczarskiego (Zespół Pracy Socjalnej nr 8- przyp. red.) pojawiła się w tym roku osoba z pojemnikiem z benzyną i groziła podpaleniem budynku. Było również zdarzenie z udziałem pewnego chłopaka z zaburzeniami psychicznymi, który był pod wpływem środków odurzających. Groził nożem kilku naszym pracownikom. W końcu musieli interweniować strażnicy miejscy i policjanci.
Dyrektor elbląskiego MOPS-u zauważa: - Jesteśmy po to, by pomagać, ale cokolwiek byśmy zrobili, nigdy jeszcze nie usłyszeliśmy zwykłego „dziękuję”.
Źródło: onet.pl, gorakalwaria.net,