Kilka dni temu jedna z Czytelniczek, pani Katarzyna, zgłosiła się do nas z problemem, jaki zaistniał podczas zakupów w sklepie sieci Kaufland. Pani Katarzyna, jak sama mówi, jest w zaawansowanej, widocznej ciąży. Pomimo chęci skorzystania ze specjalnej kasy we wspomnianym markecie, jedna z kasjerek wygoniła ją na koniec kolejki. Czytelniczka swoje musiała po prostu „odstać”.
Do tego nieprzyjemnego zdarzenia doszło w supermarkecie Kaufland w Elblągu przy ulicy Teatralnej. Pani Katarzyna nie raz robiła tam zakupy. Odkąd jej brzuszek ciążowy stał się widoczny, a możliwości długiego stania na nogach zostały ograniczone, z chęcią korzystała ze specjalnych kas z wygodniejszym przejściem. Nigdy w żadnym sklepie nie spotkała się z sytuacją, kiedy w kasie pierwszeństwa zostałaby „przepędzona” na koniec kolejki. Aż do minionego czwartku.
- Udałam się do Kauflandu, szybko zrobiłam zakupy, powoli tocząc się skierowałam się do kasy pierwszeństwa. Niestety, kasjerka wygoniła mnie na koniec kolejki twierdząc, że każdy i tak i tak musi swoje „odstać”. Nie pomogły tłumaczenia, że jestem w ciąży, boli mnie kręgosłup i nogi – tłumaczy pani Katarzyna. I dodaje: - W tym sklepie nie ma ulg dla kobiet w ciąży? Po co w takim razie jest odpowiedni znaczek nad kasą? Swoje musiałam odstać, ale to moja ostatnia wizyta tam.
Aby wyjaśnić tę sprawę skontaktowaliśmy się z biurem prasowym Kaufland Polska. Podaliśmy dokładną datę oraz czas. Pani Katarzyna przekazała nam nawet numer kasy, w której doszło do tej nieprzyjemnej sytuacji. Na nasze pytania odpowiadał Grzegorz Polak, rzecznik prasowy Kaufland Polska Markety Sp. z o.o. z siedzibą we Wrocławiu.
W odpowiedzi na Pana zapytanie chciałbym przekazać, że we wszystkich naszych marketach funkcjonuje specjalna kasa, która konstrukcyjnie przygotowana jest do obsługi Klientów chcących skorzystać z wygodniejszego przejścia. Ułatwia ono obsługę osób korzystających z wózków inwalidzkich, z wózkami dziecięcymi itp. Kasa ta jest specjalnie oznaczona znaczkiem wózka dziecięcego i wózka inwalidzkiego oraz czynna stale w godzinach otwarcia sklepu. Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa w tym zakresie, nie jest to kasa pierwszeństwa, jednak nasi Klienci bardzo często przepuszczają w kolejce osoby tego potrzebujące. Jest nam niezmiernie przykro, że tym razem Klientka nie została obsłużona poza kolejnością i poczuła się niekomfortowo. Gdyby tylko nam o tym powiedziała, np. w Punkcie Informacyjnym, z całą pewnością natychmiast byśmy odpowiednio zareagowali i sprawili, żeby opuściła nasz sklep w miłej atmosferze.
Nasza Czytelniczka wyjaśnia, że pozostali Klienci chcieli ją przepuścić, jednak to właśnie kasjerka kazała jej przejść na koniec kolejki.
Pozostaje więc pytanie: rzecznik prasowy tłumaczy, że, według przepisów prawa takie kasy nie są kasami pierwszeństwa. A czy w takich sytuacjach, jak powyższa, nie powinny funkcjonować po prostu przepisy... moralne?