W poniedziałek, 27 sierpnia, w Multikinie w centrum handlowym Złote Tarasy w Warszawie odbyła się uroczysta premiera polskiego filmu „Dywizjon 303. Historia prawdziwa”. Wziął w niej udział elbląski reżyser (dokumentalista) Sławomir Malinowski, którego filmy często goszczą na kanale Planete.
Przypomnijmy, że elblążanin jest twórcą składającego się z kilku części filmu dokumentalnego upamiętniającego polskich lotników z Dywizjonu 303, którego uroczysta prapremiera miała miejsce 27 maja bieżącego roku w Teatrze Aleksandra Sewruka w Elblągu.
„Dywizjon 303. Historia prawdziwa”, którego prapremiera odbyła się w ten poniedziałek w Warszawie, to już drugi film fabularny, po angielskim obrazie „303. Bitwa o Anglię" (tytuł oryginalny: „Hurricane: Squadron 303”), opowiadający o podniebnych wyczynach polskich lotników pod brytyjskim niebem w czasie II wojny światowej, który wchodzi na ekrany polskich kin w sierpniu. Na czerwonym dywanie można było zobaczyć m.in. odtwórcę głównej roli Macieja Zakościelnego. Była także Edyta Górniak, która wykonuje piosenkę, która znalazła się na ścieżce dźwiękowej tego obrazu. Nie zabrakło także innych gwiazd polskiej kultury i sztuki. Najnowszy film o Dywizjonie 303 pokazuje zwycięstwa polskich lotników. Na ekrany polskich kin obraz wejdzie już w najbliższy piątek (31 sierpnia). Polecamy!
Sławomir Malinowskii reżyser filmu „Dywizjon 303. Historia prawdziwa” Denis Delić
Film „Dywizjon 303. Historia prawdziwa” w reżyserii Denisa Delicia Sławomir Malinowski zobaczył jako pierwszy elblążanin. Postanowił podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Poniżej publikujemy recenzję jego autorstwa.
Czekaliśmy na ten film 78 lat. To szmat czasu. Niezwykłym jest to, że legenda „Dywizjonu 303” żyła w nas wszystkich nieustająco, była wzorcem patriotyzmu i honoru, powodem do dumy. Wielka w tym zasługa Arkadego Fiedlera, który dzięki osobistemu poparciu gen. Sikorskiego, pojechał do Northolt opisać wyczyny niezwykłych chłopców o których tak wiele czytał w brytyjskiej prasie. Zrobił to pięknie, prawdziwie, jak tylko Polak potrafi.
Film Denisa Delića z pewnością oddaje atmosferę tamtych dni: rozterki ludzi poszukujących swego miejsca w nowej, wojennej rzeczywistości, młodzieńczą fantazję i zapał polskich żołnierzy, niezłomną wolę walki, a także stosunek brytyjskich oficerów do polskich pilotów „którzy co prawda dzielni, to stoją szczebel lub dwa niżej na cywilizacyjnej drabinie, bo przecież przegrali bój o Polskę”.
Podobać się może gra aktorów, ale i nazwiska mówią same za siebie: Piotr Adamczyk jako Witold Urbanowicz, Maciej Zakościelny jako Jan Zumbach, oraz Antoni Królikowski jako Witold "Tolo" Łokuciewski, Jan Wieczorkowski, Anna Prus i urocza Cara Theobold, by wymienić głównych bohaterów tej filmowej podróży w czasie. Ciekawa i dobrze zarysowana postać Urbanowicza, zagrana z sercem przez Adamczyka, przykuwa uwagę. Romans miedzy Zumbachem a brytyjską dziewczyną z RAF Victorią Brown urozmaica całą opowieść, lecz z umiarem. Jest w „Dywizjonie 303. Historii prawdziwej” autoportret polskiej duszy: zadziornej, anarchizującej, lekceważącej zasady i regulaminy, kochającej, a wreszcie, czasami, zaglądającej do kieliszka. W krótkich, ciekawych sekwencjach zawarte są treści generalne: żądza walki z Niemcami, wartość bojowa polskiego żołnierza, stosowana taktyka, skomplikowane relacje międzyludzkie, także miedzy Niemcami.
Gdy gościłem na planie filmu w którym lotnisko w Konstancinie grało Northolt, gdzie bazował 303-ci, byłem pełen obaw czy obraz nie będzie zbyt kameralny. Ale nie. Wielka w tym zasługa autora zdjęć Waldemara Szmidta. Film emanuje energią, dynamiką, klimatem sytuacji i … polskim sercem. Są sceny, które prawdziwie wzruszają: przemówienie Urbanowicza informującego pilotów o uzyskaniu zdolności bojowej, reakcja na wiadomość o śmierci kolegów, uznanie przez Urbanowicza niepokornego Czecha Frantiska za „gościa” Dywizjonu czy wreszcie przedstawianie się wszystkich pilotów 303-ciego królowi Jerzemu: „I’m Polish” także przez Czecha Frantiska czy Johna Kenta – Kanadyjczyka. Niekiedy czuć w filmie mały budżet i szkoda, że nie otrzymał on należytego wsparcia od rządu. To dostrzegą jednak przede wszystkim ludzie z tzw. branży: startujący do akcji jeden Hurricane, ujęcia na lotnisku góra dwóch samolotów, kilkukrotne wyciąganie klocków spod kół startujących maszyn. Ale animacje powietrznych walk rekompensują te minusy. Niosą w sobie chaos i grozę. Zaletą jest również dźwięk, nie zawsze do końca czytelny ale tym bardziej oddający realizm powietrznych pojedynków. Efekty specjalne dobre, lepsze od tych z brytyjskiej produkcji.
Po obejrzeniu „Dywizjonu 303. Historii prawdziwej” mam satysfakcję niezwykłą. Fabuła Delića i mój dwuczęściowy fabularyzowany dokument wspaniale wzajemnie się uzupełniają. Będziecie mogli przekonać się o tym już niebawem, bo na początku września oba odcinki będą miały swoją premierę na antenie PLANETE+.
Wielkie brawa za montaż dla Marcina „Kota” Bastkowskiego. Wielkie dla producenta Jacka Samojłowicza, który mimo wszystkich przeciwności (m. in. trzykrotna zmiana reżysera czy chroniczny brak pieniędzy o których już wspominałem) dokończył film. Zadedykował go pięknie, swojej mamie Jadwidze Kochan, która znała polskich myśliwców i się z nimi przyjaźniła. Ta produkcja, to klasyczny obraz ku pokrzepieniu serc. Czy to wada? Wręcz przeciwnie. Zwłaszcza, że zdradzoną w 1939 przez Francję i Anglie Polskę pokazaliśmy – zgodnie z prawdą – triumfującą. Uważam, że wszyscy powinni go obejrzeć do czego gorąco zachęcam.
Plan filmu fabularnego „Dywizjon 303. Historia prawdziwa” – aktorzy grający pilotów, fot. Sławomir W. Malinowski
Sławomir Malinowski na planie filmu fabularnego „Dywizjon 303. Historia prawdziwa”. Od lewej: operator filmowy Błażej Pyrka, Sławomir Malinowski, aktor Piotr Adamczyk, syn Arkadego Fiedlera Marek Fiedler, fot. archwum Sławomira Malinowskiego