To już drugi rok, kiedy w okresie letnim elblążanie skarżą się na brawurową jazdę motocyklistów na Modrzewinie. Hałas silników w godzinach nocnych, łamanie przepisów drogowych, wysoka prędkość zagrażająca innym kierowcom i spacerowiczom – to główne czynniki, na które narzekają mieszkańcy okolic tej dzielnicy. Wzmożona ilość patroli policyjnych nie poprawiła niestety tej sytuacji. O opinię w tej bulwersującej sprawie poprosiliśmy przedstawicieli dwóch stron: policji i Krzysztofa Milewskiego – znanego elbląskiego motocyklisty.
Modrzewina stała się miejscem, gdzie elblążanie chętnie wybierają się na przejażdżki rowerowe i spacery. Spokój okolicznych mieszkańców zakłócają jednak, jeżdżący z dużą prędkością motocykliści. Elbląska policja odnotowuje coraz więcej zgłoszeń w sprawie łamania przepisów drogowych. Martwią się również rodzice, których dzieci jeżdżą po pobliskich ścieżkach rowerowych. Jak zaznacza aspirant Krzysztof Nowacki:
- W okresie wiosenno-letnim ilość patroli policyjnych na Modrzewinie jest zwiększona. Głównie są to patrole własne, ale też przyjmujemy zgłoszenia od mieszkańców - takich przypadków w ciągu tygodnia jest kilka. Mieszkańcy skarżą się głównie na hałas, jaki niosą silniki motocykli. Wiemy, że Modrzewina jest miejscem gdzie motocykliści jeżdżą z dużą prędkością, dlatego też staramy się jak najczęściej sprawdzać ten obszar. Duże zagrożenie stanowi brawurowa jazda, stawanie pojazdu na jednym kole, agresywne hamowanie. Do tej pory na tym terenie nie zdarzył się jednak żaden wypadek. Nie zatrzymaliśmy też żadnego motocyklisty na gorącym uczynku. Kiedy widzą zbliżający się patrol, zatrzymują się lub zwalniają – nie mamy podstaw do zatrzymania takiej osoby. Na Modrzewinie nie ma monitoringu. Od władz miasta zależy, czy w miejscu tym zostaną postawione kamery. Nie rozwiążą one jednak problemu, ponieważ motocykliści zasłaniają tablice rejestracyjne, w obawie przed zidentyfikowaniem.
O opinię w tej sprawie poprosiliśmy również Krzysztofa „Homzika” Milewskiego – motocyklistę z Elbląga, który dwa lata temu wybrał się na wyprawę motocyklem dookoła Polski. Trasę 3000 km przebył w czasie 72 h i na stałe zapisał się w pamięci w środowisku motocyklowym.
- W naszym mieście nie ma miejsca, gdzie można spokojnie poćwiczyć różne ewolucje, zachowania lub sytuacje podbramkowe, jakie pozwolą na naukę lepszego panowania nad motocyklem. Jest to droga publiczna i należy przestrzegać przepisów drogowych. Jednak warto się zastanowić, czy lepiej jest „szaleć” na głównych ulicach miasta, czy może wybrać sobie końcowy odcinek słynnej Modrzewiny i tam dawać upust adrenalinie, stwarzając o stokroć mniejsze zagrożenie dla innych, niż na ulicach miasta. Zauważyłem, że jazda na jednym kole odbywa się wtedy, kiedy nie ma tam pieszych lub rowerzystów. Czy moja wypowiedź może być bulwersująca? Tak, ale tylko dla tych, którzy nie rozumieją, czym tak naprawdę jest pasja w postaci jazdy na motocyklu z dodatkiem odrobiny adrenaliny, jadąc na przykład na jednym kole. Sam tego nie potrafię, dlatego podziwiam przeróżnych motocyklistów, stawiających swoje maszyny na koło.
Jedno jest pewne. W Elblągu brakuje miejsca, gdzie miłośnicy dwóch kółek mogliby, nie stwarzając zagrożenia czy też utrudnień dla mieszkańców, oddawać się swojej pasji. Nie można też negatywnie oceniać motocyklistów, bowiem są oni organizatorami wielu cennych inicjatyw – jak choćby wsparcia dla wychowanków domów dziecka w Elblągu czy Marwicy. Mamy tylko nadzieję, że nowe władze miasta pomyślą o wyznaczeniu miejsca, gdzie miłośnicy szybkiej jazdy na dwóch kółkach będą mogli realizować swoją pasję.