Tylko 30 proc. kandydatów zdaje egzamin na prawo jazdy za pierwszym razem. Niechlubny rekordzista podchodził do egzaminu aż 82 razy. I tu nie chodzi wcale o to, że zdobycie prawa jazdy jest w Polsce czymś wyjątkowo trudnym. Gorszy jest fakt, że w żaden sposób nie przekłada się to na bezpieczeństwo na naszych drogach - młodzi kierowcy powodują 25 proc. wypadków.
Zmiany w szkoleniu i egzaminowaniu kandydatów na kierowców przeprowadzane w Polsce w ostatnich kilkunastu latach - w celu poprawy bezpieczeństwa jazdy - nie przyniosły na razie oczekiwanych rezultatów. Nowe procedury szkolenia i egzaminowania nadal nie przygotowują do bezpiecznego i sprawnego uczestnictwa w ruchu drogowym, a zwłaszcza do radzenia sobie w trudnych sytuacjach na drogach.
Tak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, który wskazuje jak jest jeszcze wiele do zrobienia. Rozpoczynając od samej podstawy „piramidy egzaminacyjnej”, inspektorzy znaleźli problemy w ośrodkach szkolenia.
Instruktorzy bez uprawnień do szkolenia
Największym zarzutem NIK-u jest przede wszystkim prowadzenie kursów niezgodnie z programem oraz zatrudnianie instruktorów, którzy nimi na dobrą sprawę nie byli. W większości przypadków brakowało im badań lekarskich i psychologicznych, a nawet stosownych uprawnień. Stwierdzono również zły stan techniczny kontrolowanych pojazdów, nieprowadzenie karty jazdy kursanta oraz braki w dodatkowym wyposażeniu pojazdów.
WORD utrzymują się z egzaminów poprawkowych
Monopol na egzaminowanie na prawo jazdy mają w Polsce Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego i jest to podstawowe źródło ich finansowania: 88 proc. przychodów skontrolowanych ośrodków pochodziło z opłat egzaminacyjnych. NIK zwraca przy tym uwagę, że niemal 70 proc. tych przychodów ogółem stanowią opłaty za egzaminy poprawkowe.
Ponadto egzaminy na prawo jazdy łatwiej zdaje się w mniejszych miejscowościach (np. Ostrołęka, Łomża, Suwałki), w których układ dróg jest nieskomplikowany, a ruch mniejszy niż w dużych miastach. Popularność turystyki egzaminacyjnej potwierdzili sami kursanci. Z ankiet przeprowadzonych przez NIK wynika, że co 20 osoba zmieniła ośrodek egzaminowania.
Lekarze i psycholodzy bez kontroli
Marszałkowie województw rzadko kontrolują lekarzy (jedynie 12 proc.) i psychologów (17 proc.) przeprowadzających badania lekarskie i psychologiczne kandydatów na kierowców. Tymczasem brak lub niewłaściwy nadzór nad badaniami i wydawaniem orzeczeń utrudnia osiągnięcie zakładanych celów dot. poprawy bezpieczeństwa na drogach.
Błędy nawet wśród samorządów
Starostowie i marszałkowie nierzetelnie przekształcili, a następnie prowadzili rejestry i ewidencję przedsiębiorców prowadzących ośrodki szkolenia kierowców, przez co zawierają one niepełne bądź nieaktualne dane. Jest to o tyle ważne, że dane te w 2016 r. miały zostać przekazane do Centralnej Ewidencji Kierowców, która ma być najważniejszym instrumentem nadzoru w nowym systemie szkolenia i egzaminowania kierowców.
NIK wytykał równiez opieszałość urzędników przy wprowadzaniu danych o wyrokach sądów wobec kierowców, skierowania na ponowne egzaminy i wiele innych decyzji, które leżą w kompetencji urzędów. W ten sposób Policja i pozostałe organy miały dostęp do nieaktualnych informacji nt. kierowców.
Kontrolować i raz jeszcze kontrolować
NIK uważa, że należy w pierwszej kolejności poprawić nadzór: starostów - nad ośrodkami szkolenia kierowców, a marszałków województw - nad działalnością ośrodków egzaminujących. Szczególnym nadzorem należy objąć instruktorów nauki jazdy, by w prawidłowy sposób przeprowadzali egzaminy wewnętrzne i do egzaminu państwowego dopuszczali tylko kursantów posiadających wymaganą wiedzę i umiejętności.
Raport NIK jest bardzo rozległy i szczegółowy. Daje tym samym obraz, jak podstawowe błędy są popełniane w systemie szkolenia kandydatów na kierowców. Z jakimi z tych błędów spotkaliście się w swojej przygodzie ze „zdobywaniem” prawa jazdy?