Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej powinien pełnić funkcję służebną wobec społeczeństwa – taki wniosek można było wyciągnąć z wystąpienia Andrzeja Dudy, kandydata na wspomniany urząd, które miało miejsce wczoraj po godz. 20:00 w Hotelu Arbiter.
Na wstępie swojego wystąpienia Andrzej Duda ucieszył się, że ponownie może gościć w Elblągu i wyznał:
Mam takie założenie w swojej kampanii prezydenckiej, że chcę przyjechać do Państwa wszędzie i na miejscu rozmawiać o tym, jakie są Państwa oczekiwania wobec władz, wobec Polski i tego jaka chcecie, by ona była. (...) Chcę odwiedzić wszystkie polskie miasta w ciągu pięciu miesięcy kampanii wyborczej. Ufam, że gdy obejmę najwyższy urząd w państwie w ciągu trwania kadencji uda mi się tę trasę powtórzyć.
Podkreślał również, że mandat zaufania, jaki Polacy dają przyszłemu prezydentowi w wyborach, jest niezwykły, ale wiąże się z nim olbrzymia odpowiedzialność. Prezydent musi bowiem sprostać oczekiwaniom społeczeństwa. Mówił też, że ostatnimi czasy czyniono wiele starań, by umniejszyć powagę funkcji głowy państwa, określając ją mianem „strażnika żyrandola” i sugerując, że prezydent nie ma tak naprawdę władzy.
Nie zgodził się z tym i przekonywał, że jest zupełnie inaczej. W jego odczuciu prezydent nie może jednak działać sam. Zapowiedział, że jeśli obejmie najwyższy urząd w państwie, powoła organ doradczy, czyli Narodową Radę Rozwoju. W jej skład mieliby wejść specjaliści z różnych dziedzin życia społecznego, a jednym z zadań byłoby wypracowanie wspólnie z prezydentem strategii rozwoju tychże dziedzin.
Co kandydat na Prezydenta RP z ramienia PiS uważa za najistotniejszą kwestię, którą należałoby się zająć?
Uważam, że jest to przywrócenie Polski na drogę rozwoju gospodarczego. To niezwykle istotny cel, absolutnie podstawowy z bardzo prostej przyczyny. Jeśli dziś większość młodych ludzi twierdzi, że w naszym kraju nie ma dla nich żadnych perspektyw i rozważają wyjazd za granicę, to sytuacja ta powinna być swoistym ostatnim dzwonkiem dla ludzi władzy. Jeśli faktycznie wyjadą, stanowić to będzie zagrożenie dla naszej państwowości.
Dla potwierdzenia tych słów roztoczył przed zebranymi wizję przyszłości, w której kolejne pokolenia Polaków rodzą się nie w ojczyźnie, a na obczyźnie i raz jeszcze podkreślił jak ważny jest rozwój gospodarczy kraju.
Andrzej Duda mówił o swojej ewentualnej prezydenturze jako o okresie aktywnego działania na rzecz rozwoju kraju. Co przez to rozumie i jak chce to osiągnąć? Twierdził, że może tego dokonać poprzez współpracę z Radą Ministrów i aktywizowanie rządu oraz motywowanie go do działania.
Kandydat na prezydenta z ramienia PiS przekonywał również zgromadzonych, że prezydent powinien być sługą społeczeństwa. Dokładnie ujął to słowami:
Prezydent powinien przede wszystkim być sługą społeczeństwa, czyli niejako jego rzecznikiem. Powinien być otwarty na sprawy tegoż społeczeństwa i chronić je przed wszelkimi niekorzystnymi dla niego zmianami.
Wśród tych niekorzystnych zmian wymienił m. in. podwyższenie wieku emerytalnego i sytuację, w której polskie firmy są wypierane przez zagraniczne. Jako przykład podał budowę autostrad w kraju i to, że duże zagraniczne firmy budowlane nie lokują kapitału tu, w Polsce, ale zostawiają go u siebie, w dodatku nie płacą podatków.
Jak polski przedsiębiorca ma z nimi konkurować? (...) Jeżeli nasz system podatkowy w dalszym ciągu będzie dziurawy jak sito i umożliwiał wyprowadzanie pieniędzy za granicę, a nie sprawiał, by trafiały do naszego budżetu. Jak tu mówić o jakiejkolwiek równowadze gospodarczej? Jak tu mówić o zdrowej konkurencji?
Andrzej Duda podkreślał również, że istotnym zadaniem prezydenta jest obrona podstawowych polskich interesów. Przywołał tu przykład Lasów Państwowych i prób ich prywatyzacji.
Są różne zakusy w kierunku ich prywatyzacji. Już podjęto działania, osłabiające przedsiębiorstwo Lasy Państwowe, odbierając mu pieniądze, które miały służyć na jego utrzymanie. (...) Narobili dziur w budżecie, w związku z czym próbują je za wszelką cenę zasypywać. (...) Prezydent nigdy nie powinien się zgodzić na żadną prywatyzację. (...) To jest jedna z naszych ostatnich pereł w koronie.
Drugim przykładem, o którym mówił poseł PiS, jest nielegalne wykupywanie polskiej ziemi przez zagraniczne firmy na zachodzie i północy kraju. Mówił, że już za rok w maju przestanie obowiązywać prawo, chroniące polską ziemię przed sprzedażą. Przekonywał, że nie powinno się pozwalać na to, by na polskiej ziemi rosły ogromne zakłady zagraniczne, które stanowią zagrożenie dla mniejszych, rodzinnych polskich przedsiębiorstw.
Jeżeli ziemia w naszym kraju nie będzie polską własnością to czym będzie nasze państwo? Trzeba sobie to pytanie zadać. Powinien je sobie zadać również Prezydent RP.
Andrzej Duda w toku swojego wystąpienia przekonywał, że jako Prezydent będzie prowadził aktywną politykę zagraniczną kraju i sprawi, że Polska będzie się liczyć w Europie. Na dowód tego, że zasługuje ona na uznanie, przywołał te elementy naszej historii, które miały niewątpliwy wpływ na kształt dzisiejszego Starego Kontynentu, m. in. wydarzenia z 1920 roku, tzw. „cud nad Wisłą” czy powstanie „Solidarności”.
Jak kandydat na Prezydenta poradził sobie z pytaniami od elblążan? Tego dowiecie się niebawem w kolejnym artykule.