Kilka dni temu, gdy za oknem panowała aura zimowa, jeden z kierowców zauważył jadące przed nim auto z prędkością… 20-25 km/h. Nie byłoby w tym nic dziwnego (silne opady śniegu) gdyby nie fakt, że samochód “tańczył” na ulicy od krawężnika do krawężnika. Kierowca postanowił zadzwonić na policję.
Pogoda za oknem zmienia się z dnia na dzień. Jednego wieczoru mamy silne opady śniegu, następnego termometry wskazują ponad 7 stopni. W takich warunkach skupienie za kierownicą musi być na najwyższym poziomie. Nigdy nie wiemy kiedy zaskoczą nas opady śniegu.
Kilka dni temu zima przypomniała o sobie przynosząc obfite opady śniegu. W kilkanaście minut ulice zrobiły się białe i bardzo śliskie. O kolizję było nietrudno, droga hamowania pojazdu znacznie się wydłużyła. W pewnym momencie na ulicy Bema jeden z kierowców zauważył przed sobą samochód osobowy marki Daewoo, które jechało z prędkością maksymalnie 20-25 km/h. Nie było w tym nic dziwnego - niektórzy kierowcy decydują się nie zmieniać ogumienia na zimowe, czego efekty widzimy później.
Daewoo skręciło z Bema w prawo, w kierunku stadionu Olimpii. Kierujący pojazdem wyraźnie nie panował nad autem. Daewoo krążyło od jednego do drugiego krawężnika. Kierowca nie mógł określić środka jezdni.
Kierowca jadący za nim postanowił zadzwonić na policję. Patrol zatrzymał daewoo do kontroli na ulicy Piłsudskiego. Okazało się, że kierujący w tak niesprzyjających warunkach prowadził auto po spożyciu alkoholu. Został przetransportowany na komendę policji celem dokładnego zbadania alkomatem stacjonarnym. Warto wspomnieć również o tym, że w daewoo znajdowała się jeszcze jedna osoba, pasażerka, która jechała z pijanym kierowcą.
Co mogłoby się wydarzyć, gdyby nie postawa jednego z kierowców? Nie wiadomo. Faktem jest, że pijany kierowca na śliskiej nawierzchni mógłby nie zdążyć zareagować zbyt wcześnie gdyby np. na pasach pojawił się pieszy. Mogło dojść do tragedii. Dzięki jednemu telefonowi tej nocy uniknięto tragedii.