Powoli cichną emocje i nadchodzi pora na refleksje, co czeka Elbląg i elblążan po referendum. Odczucia są różne w zależności, kto kogo popierał. Obóz ustępującej władzy miejskiej musi przełknąć gorzką pigułkę. Zapłacił wysoką cenę za kilka poważnych błędów, przede wszystkim katastrofalnie nieskuteczną politykę informacyjną i medialną – pisze Cezary Balbuza.
W ostatnich miesiącach okazało się, że brak reakcji na zarzuty i oskarżenia opozycji, poważnie nadszarpnął reputację władz, a procesy w trybie wyborczym to już tylko musztarda po obiedzie. Kolejnym opłakanym w skutkach błędem, była nieudolnie wprowadzona, nieskutecznie skonsultowana i nierozłożona w czasie podwyżka czynszów komunalnych. Błąd ten bardzo ułatwił grupie referendalnej zbieranie podpisów, a później w znacznym stopniu przyczynił się do wyniku referendum.
W obozie szeroko rozumianej opozycji, królują tryumf i radość. Nie ma się co dziwić, miesiące przygotowań i ciężkiej pracy, dobrze dobrany termin kolejnych posunięć na politycznej szachownicy zaowocowały sukcesem i odsunięciem od władzy politycznej konkurencji. Reasumując, dobra robota, gratulacje, ale co dalej?
Z przekazów medialnych już wiemy, że przez trzy miesiące będzie rządził miastem wyznaczony przez Premiera komisarz. Zdaje się, że przedterminowe wybory odbędą się w sierpniu, czyli najpóźniej wrzesień/październik 2013 powinniśmy mieć już nowe władze miejskie, które sobie porządzą cały rok do wyborów jesienią 2014 roku.
Co z tych faktów dla nas elblążan wynika? Powołany komisarz zastępuje zarówno prezydenta, jak i Radę Miasta, jednak jego aktywność może być bardzo skromna.
Po pierwsze komisarz ogranicza swoje działania raczej tylko do funkcji administracyjnych, więc można delikatnie powiedzieć, że obecnie przygotowywane inwestycje miejskie zostaną jakby „zamrożone”. Przykładowo, co prawda obecnie trwa przetarg na wykonawcę nowego miejskiego stadionu, ale w związku z zarządem komisarycznym o planowanym jesiennym rozpoczęciu tej inwestycji już możemy zapomnieć. Dociekliwości elbląskich dziennikarzy pozostawiam ten wątek, co jeszcze pójdzie do „zamrażarki”, na jaki okres i ile dotacji z UE możemy przez to stracić.
Po drugie zostaje przerwany proces negocjacyjny z kilkoma/kilkunastoma inwestorami zainteresowanymi inwestycjami w naszym mieście. Nie sądzę też, żeby komisarz chciał rozmawiać z jakimkolwiek kolejnym nowym inwestorem, który pojawiłby się w Urzędzie Miasta podczas jego rządów.
Po trzecie brak Rady Miasta i możliwości podejmowania uchwał też może być kłopotliwy szczególnie, że od decyzji tego organu zależy los niektórych podmiotów życia społeczno-gospodarczego w naszym mieście, które mogą mieć przez ten czas spore kłopoty m.in. finansowe.
W kontekście przedterminowych wyborów, to kampania wyborcza powinna ruszyć na dniach zaraz po ogłoszeniu ich daty. Tylko, kto jest na nie gotowy? Co można zrobić przez rok? Kto podejmie odpowiedzialność, wiedząc, że nie zdąży rozpocząć żadnej inwestycji, która może być zapisana na jego konto. Kto i jaki budżet uchwali, ze świadomością, że nieuchronne są kolejne podwyżki, a o obniżkach można zapomnieć? Kto się odważy na to po tym referendum? Przyznam szczerze, martwi mnie ta cała sytuacja, nasze miasto jest w takim stanie, że tylko wspólnym wysiłkiem wszystkich jego mieszkańców możemy przywrócić je na tory rozwoju. Te ciągłe międzypartyjne przepychanki i bijatyki do niczego dobrego nie prowadzą. Nie mamy już czasu do stracenia, musimy współpracować, jesteśmy na siebie skazani i nikt za nas tego nie zrobi. Może właśnie nadszedł ten czas, by na naszą elbląską scenę polityczną weszli jacyś nowi wartościowi ludzie, którzy mają pomysły na rozwój Elbląga, którzy są uczciwi, prawi i godni społecznego zaufania?
Korzystając z uprzejmości elbląskich mediów, apeluję do lokalnych polityków, samorządowców, pozarządowców jak i wszystkich niezrzeszonych elblążan, rozmawiajcie ze sobą i wybierzcie spośród siebie tych najlepszych, niech kandydują w wyborach, a potem rządzą naszym miastem.
Cezary Balbuza