W swojej karierze, nazwijmy to „dziennikarza”, widziałem już niejedno zdarzenie drogowe. Wczorajsza tragedia tylko uświadomiła mnie w przekonaniu, że czwartkowy felieton poświęcę tym, których powinniśmy ozłocić. Mowa oczywiście o elbląskich strażakach, którzy zajmują się... wszystkim?
Na dobry początek: szybki skrót wydarzeń. Telefon o wypadku w centrum dostaję około 17:40, 17:50 jestem na miejscu. Skrzyżowanie zablokowane, obchodzę samochody i tłumy gapiów, docieram na miejsce zderzenia aut. Widzę przede wszystkim strażaków, którzy reanimują mężczyznę. Robię zdjęcie. Parę metrów dalej na ziemi leży kolejny mężczyzna, wyraźnie młodszy. Również jest, prawdopodobnie, w ciężkim stanie. Lekarzem nie jestem, ciężko to stwierdzić „na oko”. Obok niego, a jakże, strażacy, którzy udzielają pierwszej pomocy.
Po powrocie do domu przeglądam zdjęcia na innych elbląskich portalach. Widzę, że strażacy, a jakże, byli pierwsi na miejscu, za pomocą specjalistycznego sprzętu rozcinali hondę.
Jak wspomniałem, to nie pierwsze tego typu „wydarzenie” w mojej karierze. Zawsze tam, gdzie coś się dzieje, pierwsi na miejscu są strażacy. W kilkanaście sekund „rozpakowują się”, wyjmują niezbędny sprzęt. Koordynator działań ratowniczych przypomina stereotypową sekretarkę. Ciągle coś notuje, ciągle wydaje jakieś polecenia, rozmawia ze „swoimi” na miejscu oraz z dyspozytorem w bazie. Podejrzewam, że mało kto z nas potrafiłby tak doskonale opanować stres. Zwłaszcza, kiedy przed oczami masz palący się dom, a obok ludzi, którzy błagają, aby ratować ich dobytek.
Strażacy robią wszystko – wspominałem już? Rozcinają auta, sprzątają miejsce zdarzenia, ratują życie, sterują ruchem w rejonie wypadku. Zapewne robią jeszcze milion innych rzeczy, których ja, jako postronny obserwator, nie widzę.
Panowie, śledzę Waszą pracę od dłuższego czasu. Jedyne, co mogę powiedzieć, to po młodzieżowemu – SZACUN. Za Wasze poświęcenie, za Wasze wtargnięcia w największe płomienie, za Waszą odporność psychiczną na to, co widzicie, za to, że ściągacie naszego kota z drzewa, bo nie chce zejść – powinni Was ozłocić. Wasza praca to jeden z największych powodów do dumy.