Koszt przeprowadzenia referendum w Elblągu to 234 tys. zł. Tyle wydano z kasy miasta oraz ze środków budżetowych Państwowej Komisji Wyborczej. Tymczasem Grupa Referendalna zastanawia się nad ujawnienia swoich wydatków poniesionych na kampanię informacyjną. - Dużo tego nie było - informuje Kazimierz Falkiewicz. - Nie mieliśmy nawet konta bankowego.
Koszt przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta i radnych to 234 tys. zł. 164 tysiące złotych to koszt m.in. druku obwieszczeń, obsługa informatyczna komisji referendalnych, aktualizacja rejestru wyborców, oraz wynagrodzenie dla członków komisji referendalnych. Te wydatki finansowane są z budżetu miasta. Natomiast kolejne 70 tysięcy złotych to koszt wydrukowania kart do głosowania, nakładek na karty w alfabecie Braille'a oraz wynagrodzenie dla członków terytorialnej komisji wyborczej. Tą częścią wydatków obciążono Krajowe Biuro Wyborcze. Łącznie daje to kwotę ok 234 tysięcy złotych.
Tu jest pełna jasność finansowania referendum i wydatków. Natomiast również Grupa Referendalna, inicjator akcji odwołania prezydenta i Rady Miasta, prowadziła swoją kampanię informacyjną. Nasz czytelnik pyta więc: - Czy grupa nie powinna, w imię przejrzystości i uczciwości, przedstawić swojego rozliczenia finansowego z przeprowadzonej kampanii informacyjnej? Skąd brali pieniądze, ile wydali?
Treść ustawy o referendum lokalnym taki obowiązek na pełnomocnika inicjatora referendum nakłada. Artykuł 44. pkt. 1 ustawy mówi, że pełnomocnik powinien sporządzić sprawozdanie finansowe z dochodów i wydatków, związanych z referendum. Sprawozdanie finansowe w terminie trzech miesięcy od dnia referendum pełnomocnik składa komisarzowi wyborczemu.
Kazimierz Falkiewicz, pełnomocnik Grupy Referendalnej w Elblągu jeszcze wczoraj, w komentarzu w naszym portalu pisał: "Szanowni czytelnicy odpowiadając na apel internauty Patan wyjaśniam. Grupa referendalna zgodnie z treścią ustawy o referendum nie ma obowiązku składania rozliczenia finansowego. Taki obowiązek mają komitety wyborcze po zakończonych wyborach samorządowych".
Dziś jednak, w rozmowie z nami, nie wykluczył, że sprawozdanie finansowe się pojawi..ale grupie ciężko podsumować cały koszt akcji informacyjnej.
- Nie mieliśmy konta do wpłat finansowych i tych wpłat nie było. Wiele rzeczy finansowałem ze środków własnych, jak spot reklamowy czy paliwo do samochodu, którym jeździłem. Wydaliśmy też trochę pieniędzy na plakaty, mapki - mówi Falkiewicz. - Dużo było też pracy niematerialnej, którą włożyli ludzie. Ciężko to wycenić. Choć nie mamy takiego obowiązku, jednak myślę, że za kilkanaście dni takie rozliczenie przedstawimy. Nie wydaliśmy zbyt dużo na akcję informacyjną. Mamy na wszystko rachunki. Nie mamy nic do ukrycia.
Tymczasem Państwowa Komisja Wyborcza stoi na stanowisku, że inicjator referendum powinien takie rozliczenie finansowe z kampanii informacyjnej złożyć komisarzowi wyborczemu.
- To reguluje ustawa o referendum lokalnym - mówi dyrektor Krzysztof Lorentz z Państwowej Komisji Wyborczej w Warszawie. - Pełnomocnik inicjatora referendum składa komisarzowi wyborczemu sprawozdanie z przychodów i wydatków poniesionych na kampanię informacyjną. Jest na to ściśle określony druk w rozporządzeniu Ministra Finansów. Komisarz wyborczy następnie podaje to sprawozdanie do publicznej wiadomości.
Jeśli pełnomocnik inicjatora referendum nie złoży w terminie takiego sprawozdania finansowego, grozi mu kara grzywny.