Ostatnie sesje Rady Miejskiej były wyjątkowo emocjonujące ze względu na chęć zabrania głosu przez mieszkańca miasta. Owszem, uzyskał taką możliwość. Mimo wszystko radni rozpoczęli debatę na temat słuszności przydzielenia głosu elblążaninowi. Dzisiaj nasza redakcja postanowiła również zabrać głos w tej dyskusji.
Obywatele naszego państwa mają prawo udziału w posiedzeniach lokalnego samorządu zgodnie z zasadą jawności działania organów władzy publicznej, która jest zagwarantowana w art. 61 Konstytucji. Ponadto gwarantuje to też ustawa o samorządzie lokalnym. Artykuł 11b ustawy o samorządzie gminnym ustanawia, że działalność organów gminy jest jawna oraz że w praktyce oznacza ona między innymi prawo do uzyskiwania informacji, wstępu na sesje rady gminy i posiedzenia jej komisji. Warto szczególnie zwrócić uwagę na ten ostatni element – posiedzenia komisji Rady Miejskiej.
Mieszkańcy wywalczyli o głos w Sądzie
Oczywiście każdy przepis jest jak zwykle żywo dyskutowany i podważany. Tak było w przypadku art. 11b ust. 2 wobec którego Sąd Administracyjny w Łodzi (wyrok z 2008 roku) stwierdził, że: „(...) pojęcie wstępu na sesje rady gminy i posiedzenie jej komisji użyte w art. 11b ust. 2 należy, zdaniem Sądu, interpretować szeroko, a więc nie tylko jako możliwość ‘bycia obecnym’ podczas rady gminy, czy też posiedzeń jej komisji (...)”. Sąd tym samym przemianował dotychczas biernych uczestników w aktywnych, dając mieszkańcom Łodzi możliwość zabierania głosu podczas sesji rady.
Prawo wstępu na sesje Rady Miejskiej oznacza tym samym, że można zabierać głos, zadawać pytania, wygłaszać opinie, itd. Wszystko oczywiście z poszanowaniem norm i autonomii działania organu władzy publicznej. W tym momencie sprawa wydawałaby się bardzo prosta. Tak jednak nie jest, gdyż lokalni włodarze potrafią sprawę skomplikować. Diabeł tkwi w szczegółach, a mianowicie uszczegółowienie prawa dotyczącego uczestnictwa w posiedzeniach organów stanowiących (Rady Miejskiej) znajdziemy w prawie miejscowym.
Każdy może zabrać głos – za pośrednictwem radnego
Teoria mówi mniej więcej tyle, że każdy mieszkaniec może spotkać się z radnym i za jego pośrednictwem przekazać swoje pytania, opinie czy też inne uwagi. Należy w tym miejscu wspomnieć, że nie każdy radny należy do aktywnych przedstawicieli elblążan i nie zawsze ma wolę zajmowania się tym, co mieszkańcy jemu zgłaszają. Wszak istnieją podziały partyjne, więc polityka często wchodzi na pierwszy plan, a mieszkańcy schodzą na plan drugi .
Na ten problem jest rozwiązanie - głosowanie
Co zatem należy zrobić, aby kwestię zabiegania głosu przez mieszkańców sformalizować? Pierwszym krokiem do wprowadzenia zmian jest powołanie lub zwołanie komisji złożonej z radnych, która zaproponuje poprawki do statutu i regulaminu. Tym samym powstanie projekt uchwały, który poddany zostanie głosowaniu podczas sesji Rady Miasta. Jeżeli radni będą entuzjastami tego projektu, przyjmą go bez wahania. Jeżeli nie, mogą nad nim dyskutować, w nieskończoność przekładając głosowanie lub co gorsze, wstrzymywać się od głosowania...
Bierzmy przykład z innych miejscowości!
Niektóre rady gminne w Polsce zdecydowały się wdrożyć „wolność słowa” i określiły ramy czasowe, w których osoby chcące zabrać głos muszą się zmieścić. Najwięcej czasu na wypowiedź mają mieszkańcy w Kielcach i Białej Podlaskiej – odpowiednio do 10 minut. Dla przykładu, w Łomży czy Koszalinie mieszkaniec nie może przekroczyć 5 minut wypowiedzi. Oczywiście są inne miejscowości, gdzie stosowana jest ta zasada. Każda rada indywidualnie określa czas na wystąpienia mieszkańców. Tak czy inaczej, rady zgadzają się na to, szanując podstawy demokracji.
Mimo wszystko najlepsze rozwiązania są w gminach, gdzie wyraźnie wyodrębniona jest część sesji poświęcona specjalnie dla mieszkańców. Podczas niej, każdy z mieszkańców może zabrać głos, zaprezentować swoje opinie, wnioski, petycje oraz apele. Miejscowości, w których radni ukłonili się w stronę mieszkańców to Sławno i Koszalin. Tam funkcjonująca Trybuna Obywatelska daje możliwość wypowiedzenia się pięciu osobom, z czego każda ma nie więcej niż 5 minut. Ostatecznie jest to i tak kwestia umowna - w istotnych sprawach przewodniczący wydłuża czas wypowiedzi.
A w Elblągu dyskusja trwa...
Powróćmy jednak do Elbląga. Na naszą skrzynkę e-mailową otrzymaliśmy, zaraz po sesji Rady Miejskiej, wniosek od Jerzego Wcisły.
- Wnioskuję zatem, by Komisja Spraw Społecznych i Samorządowych podjęła zadanie przeanalizowania możliwości wprowadzenia do zwyczaju Rady Miejskiej wysłuchań głosu mieszkańców i zaproponowała odpowiednią procedurę, regulującą taki zwyczaj. Warto przeanalizować, czy, gdzie i z jakim skutkiem takie zasady już wprowadzono - czytamy opinię Jerzego Wcisły w przesłanej informacji.
Warto dodać, że mieszkańcy otrzymali inicjatywę uchwałodawczą. Ale czy na pewno? Warunki, jakie muszą spełnić mieszkańcy (700 podpisów pod inicjatywą) sprawia, że dla wielu z nich jest to zbyt trudne w realizacji. Nie trzeba przecież zbierać kilkuset podpisów, aby przekazać ciekawy pomysł lub propozycję radnym na forum publicznym. Podejrzewamy, że i tak wiele osób nie ma możliwości, aby udać się na sesję Rady Miasta, która odbywa się w dzień pracujący. Tłumów raczej nie będzie...
Mamy nadzieję, że radni zadali bądź zadadzą sobie wystarczający trud przeanalizowania możliwości wprowadzenia do zwyczaju Rady Miejskiej wysłuchań głosu mieszkańców. Jeżeli nie, to nasz artykuł powinien stanowić najobszerniejsze z możliwych streszczeń poruszanego problemu. Do tematu oczywiście powrócimy.