Odwracanie uwagi od poważnych problemów innymi faktami znane jest w praktyce marketingu politycznego. Prezydent Wilk, który nie radzi sobie praktycznie z żadnym aspektem rządzenia miastem postanowił odwrócić uwagę od niewątpliwego sukcesu lokalnej Platformy Obywatelskiej, czyli ściągnięcia do naszego miasta premiera Tuska. I udało się.
Od kilku dni żyjemy żenującymi, medialnymi przepychankami zastanawiając się publicznie, kto kogo zaprosił, czy zaproszenie było skuteczne, czy premier powinien przyjść do prezydenta czy może prezydent do premiera. W ten sposób zamiata się pod dywan ważny fakt. 1 maja w 16 miastach Polski zorganizowano pikniki europejskie z okazji 10-lecia wejścia Polski do Unii Europejskiej.
Jednak premier Donald Tusk pojawił się tylko w Elblągu. I to jest sukces i wyróżnienie dla naszego miasta. Pomija się fakt, że gospodarzem elbląskiej imprezy był Światowid, jako organizator pikniku. Prezydent Wilk był tu głównie w roli uczestnika imprezy. Premier był zaś gościem organizatora.
I teraz jest pytanie – czy prezydent został zaproszony na piknik? Monika Borzdyńska, rzecznik prasowy prezydenta uważa, że nie. No to zadajmy pytanie – co na pikniku robiło stoisko miasta, z prezydentami Wilkiem i Pruszakiem przy nim? Borzdyńska sugeruje, że Wilka nie zaproszono na spotkanie z premierem. Co więc robiło w Bibliotece Elbląskiej puste krzesło przeznaczone dla prezydenta Elbląga?
Prezydent Wilk na swoim facebookowym profilu komentuje: Pan Premier i jego ekipa unikali mnie jak mogli. Mieszkańcy to jednoznacznie ocenili. Gospodarz w Elblągu się zmienił tylko PO tego nie zauważyła. Żenada. Dla Wirtualnej Polski prezydent zaś mówił, że nie będzie ganiał po Bulwarze za premierem. Cóż, trudno było prezydentowi podejść do premiera rządu i przywitać się.
Jestem jednak przekonany, że gdyby na pikniku pojawił się inny premier, były premier Jarosław Kaczyński, prezydentowi Wilkowi nie przeszkadzało by, że musi się za nim „uganiać”. Co więcej, czyniłby to z prędkością godną amerykańskiego odrzutowca.
Najwyraźniej prezydent Wilk uznał jednak, że zasługuje na specjalne, godne zaproszenie, całkiem inne niż wysłane przez organizatora do wielu innych samorządowców. Gdy takowego nie otrzymał, obraził się. W ten sposób, po tym jakże ważnym wydarzeniu, jakim był przyjazd do naszego miasta premiera rządu, my mieszkańcy miasta czujemy niesmak.
Niesmak z powodu zachowania naszego prezydenta, który obraża się niczym primadonna, której nie doceniono specjalnym zaproszeniem, hołdami. Prezydent stał i czekał, aż podejdzie do niego premier rządu! Premier dla świętego spokoju mógł już do naszego prezydenta podejść, uścisnąć mu dłoń, porozmawiać chwilę. Miałby prezydent Wilk satysfakcję, że został doceniony.
Premier Donald Tusk odwiedzał poszczególne stoiska podczas pikniku, jednak do stoiska przygotowanego przez Elbląg nie udało mu się dotrzeć. Zważyć przy tym należy, że organizatorzy także nie zauważyli obecności prezydenta podczas Pikniku, a była to doskonała okazja, by zaprosić Jerzego Wilka do spotkania z premierem w Bibliotece Elbląskiej – pisze Monika Borzdyńska. I tu jest cały pies pogrzebany. Premier Tusk nie podszedł do namiotu prezydenckiego. Prezydent się obraził na premiera.
Jerzy Wcisła tłumaczy, że maile do prezydenta wysyłał. Cóż, może trzeba było jednak przynieść zaproszenie na piśmie, podejść do tego namiotu, wziąć prezydenta na scenę, dać mu kawałek tortu, który kroił premier. Nie byłoby takiej afery, jak teraz.
W ten sposób prezydent Wilk rozegrał przyjazd premiera z PO po swojemu. Już teraz nikt nie pamięta, że był tu Donald Tusk. Natomiast wszyscy musimy być świadkami żenującej przepychanki medialnej kto, kogo zaprosił i czy zaprosił skutecznie, czyli czy osoba zapraszana (prezydent) poczuła się naprawdę zaproszona, czy tylko zaproszona nieskutecznie.
Roman, mieszkaniec Elbląga