Ta decyzja dojrzewała we mnie ponad dwa lata. Czekałem jeszcze na jakieś efekty po referendum. Jednak oceniam, że nic wielkiego się nie stało. Rządzą ci sami ludzie, tylko z innych partyjnych barw. Elbląg nie ma przyszłości. Elblążanie nie mają przyszłości. Opuszczam miasto – pisze nasz Czytelnik.
Od dobrych kilku lat prowadzę w Elblągu własną firmę, zajmuję się ubezpieczeniami i doradztwem. Płacę solidnie ZUS, podatki, pensje pracownikowi. Mam jednego. Płaciłem za wynajem lokalu. Jednak od roku mam firmę w domu. Przestało mnie być stać na czynsz.
Mam dwójkę dzieci. Więc Karta Dużej Rodziny mnie nie objęła. Żona od trzech lat nie może znaleźć tu pracy. Po wszystkich opłatach zostaje nam niewiele. Ot, aby nie umrzeć z głodu. Rok temu mój brat wyjechał do Norwegii. Po roku pisze do mnie: mam mieszkanie i jadę do Egiptu na urlop. Strzeliło mnie w twarz. Napisałem ten list skłoniony tekstem o efektach referendum. Tak, ja również głosowałem za odwołaniem poprzednich władz. Głosowałem na obecnego prezydenta, ufny w to, że to człowiek wrażliwy społecznie. Teraz czytam, że wyremontował swoją kamienicę. Znajomi mówią, że wjazdu na podwórko strzeże teraz szlaban.
Żona nadal nie może znaleźć pracy. Ja ledwo wiążę koniec z końcem. Nie widzę żadnej poprawy w Elblągu. Tu nic się nie zmienia od lat. Kolejne ugrupowania polityczne wiele nam obiecują, a po wyborach już o nas, zwykłych ludziach zapominają. Miastem rządzą te same osoby, które w poprzedniej kadencji były w opozycji. Jednak mieli wpływ na to, co się działo w mieście. Sądziłem, że ten rok po referendum będzie takim rokiem, gdzie władze naszego miasta będą się starały pozyskać inwestorów. Nic takiego się nie dzieje. Grunty i nieruchomości są wyprzedawane. Nawet dziur już się w drogach nie łata. Ostatnio uszkodziłem zawieszenie na jednej z nich.
Mam dość. Podjęliśmy z żoną decyzję. Wyjeżdżamy z Elbląga i z Polski. Kierunek – Norwegia. Pewnie będę pracował fizycznie, żona też. Jednak będę zarabiał normalne pieniądze i nie będę się martwił o jutro. Nie chcę, aby moje dzieci wychowywały się w mieście bez perspektyw, a ich jedynym marzeniem było stąd wyjechać na studia i już nie wrócić (takie marzenie ma moja 17 letnia siostrzenica).
Z końcem czerwca zamykam firmę. Mieszkanie już wystawiłem na sprzedaż. Już tu nie wrócimy. To moje pożegnanie z moim rodzinnym miastem.
Roman (stały czytelnik)