W obliczu referendum i publicznych słownych przepychanek, pytamy Dariusza Babojcia o stanowisko, jakie zajmie Elbląski Komitet Obywatelski w nadchodzącym czasie...
Podczas ostatniej konferencji, Elbląski Komitet Obywatelski poinformował, że nie staje po stronie referendum. Czy to oznacza, że jako przedstawiciele grupy obywatelskiej nie będzie namawiać elblążan do wzięcia udziału w referendum?
Prawdę mówiąc, pójście na referendum jest demokratycznym obowiązkiem, więc wydaje mi się, że każdy indywidualnie powinien rozstrzygnąć, czy głosować za czy przeciw i czy w ogóle chce mieć wpływ na wynik referendum.
Jako EKO, twierdzicie, że przez ostatnie 2 lata nie wydarzyło się nic takiego, co mogłoby być poważnym powodem odwołania prezydenta. Czy Pana zdaniem w Elblągu, gdzie bezrobocie osiąga prawie 18% - podwyżka czynszów wzrosła średnio o 60% - 80% - to błahostka?
Niewątpliwie ostatnie decyzje prezydenta, jego doradców i rady miasta miały ogromny wpływ na to, co się obecnie dzieje. Tylko idiota, mógł doradzić prezydentowi, żeby w jednym czasie podnieść czynsze w ZBK-ach o 100% i tylko idiota mógł mu doradzić 30% podwyżkę biletów ZKM. Warto jeszcze zwrócić uwagę, kto uchwala te wszystkie decyzje.
...Z których na ostatniej Sesji Rady Miejskiej się wycofano.
I całe szczęście. Szkoda, że dopiero w obliczu referendum podjęto takie działania. Uważam, że gdyby to była rzeczywiście wyjątkowa sytuacja która by miała zadecydować o wcześniejszych wyborach, to wydaje mi się, że tych podpisów byłoby 20 tysięcy, a może 30 albo 40 tysięcy.
Być może referendyści mieli zbyt mało czasu, by taką liczbę podpisów zebrać?
To ja podam przykład. Jak były organizowane konsultacje społeczne dotyczące osiedla Zatorze, to potrafiły przyjść 3-4 osoby. A jak ja zorganizowałem spotkanie w sprawie wiaduktu łączącego Zatorze z miastem, to przyszło 70. Organizując takie spotkanie, wiedziałem, że trzeba zainwestować swój czas, by zainteresowanych przyciągnąć. Na własną rękę wydrukowałem ulotki, które osobiście rozprowadzałem po osiedlu. Podkreślę więc raz jeszcze, że gdyby był jeden ale niezwykle poważny powód odwołania Prezydenta i Rady Miejskiej, to zbierających podpisy byłoby znacznie więcej.
Jako EKO, zarzucacie grupie referendalnej, że nie ma ona nic konkretnego do zaproponowania, co więcej, że za tą grupą stoi Ruch Palikota. W jaki sposób EKO chce przeciwdziałać upolitycznieniu działań referendalnych?
Dziś już chyba nikt nie ma wątpliwości kto stoi za referendum. Dla mnie osobiście to forma zaistnienia i próba wejścia w struktury samorządowe partii Ruchu Palikota. Nie sądzę, by było to tylko niezadowolenie społeczne, choć niewątpliwie jest ono spore. Wydaje mi się, że zadziałała tu zasada śnieżnej kuli i prawdę mówiąc „leci” to już jak walec. Chcąc nie chcąc referendum będzie miało wydźwięk polityczny,choć ja nie ukrywam, że jako EKO nie lubimy partii politycznych w samorządach i jesteśmy antypartyjni. Nie mogę zrozumieć tylko jednej kwestii, dlaczego grupa referendalna uważa, że tylko oni mają rację.
Sądzi Pan, że jeśli Prezydent nie zostanie odwołany, zdoła choć część zaległości nadrobić?
Korzystając z okazji wyjaśnię tu, że będąc jednym z założycieli Elbląskiego Komitetu Obywatelskiego, nie mogłem głosować na Henryka Słoninę, dlatego też zagłosowałem na Grzegorza Nowaczyka. Gdyby wyborczym przeciwnikiem Henryka Słoniny był worek z ziemniakami, to zagłosowałbym na ten właśnie worek., bo ja chciałem coś innego, coś nowego... Ale wracając do pytania. Wybierając tego, a nie innego człowieka na prezydenta, ja osobiście godzę się, że może on popełniać błędy, że może być coś nie tak. Mało tego, wielokrotnie w 2010 roku podkreślałem, że każdego następcę Henryka Słoniny będzie można obalić w pół roku, i że każdy jego następca nie odbędzie „normalnie” swojej kadencji prezydenckiej, ponieważ Pan Henryk Słonina, będąc zwierzchnikiem urzędników, zbudował zbyt silne i lojalne imperium pracowników. Sądzę, że problem Grzegorza Nowaczyka polega na tym, że jest właśnie spadkobiercą Henryka Słoniny – jego decyzji, rozpoczętych i niedokończonych inwestycji.
Zwróćmy tu uwagę na trudną sytuację ZBK i jego najemców. Jeśli któryś z lokatorów ma zadłużenie sięgające kilkadziesiąt tysięcy złotych i płaci czynsz w wysokości 400 zł, a Prezydent pełni władzę dopiero drugi rok, to ja się pytam, o ile wzrosło jego zadłużenie przez te dwa lata? 8- 9 tysięcy. Nie jest więc to tylko i wyłącznie wina obecnego Prezydenta, że ZBK sobie nie radzi. 30 mln złotych długu z obecnych 50 mln to zaległości jeszcze z kadencji Henryka Słoniny.
Co więc Pana zdaniem powinien teraz zrobić Prezydent, by do końca nie utracić mandatu zaufania mieszkańców? Wspomniał Pan o programie naprawczym dla miasta. Co powinno się w nim znaleźć?
Ja nie jestem doradcą prezydenta, więc trudno mi tu cokolwiek doradzać, ale w dobrym tonie by było, gdyby prezydent wyjaśnił publicznie, dlaczego taka sytuacja z podwyżkami ma miejsce, czyli jaka była wcześniejsza sytuacja ZBK, jaka była sytuacja ZKM czy EPEC.
Ma Pan na myśli większą debatę publiczną?
Jest to całkiem dobre rozwiązanie, tym bardziej że Prezydent nie obawia się publicznych wystąpień. Co do podwyżek, uważam, że trzeba by je urealnić, w zależności od standardów lokali i budynków. Nie można wrzucić wszystkich najemców do jednego wora i każdemu zaserwować tego samego. Warto być może zastanowić się, by gospodarowanie majątkiem ZBK, oddać malutkim, tanim zarządcom budynków, bo z tego co wiem, to różnica w cenie 1 m kw. jest przeolbrzymia. Co do rozkopanego miasta, nie uważam, by był to znaczący problem.
Jeśli referendum się powiedzie i mieszkańcy zadecydują, że Elblągiem powinien rządzić ktoś inny, jakie kroki podejmie EKO? Weźmiecie udział w wyborach?
Żeby było jasne. Nie wybieram się ani na stołek prezydenta ani na stołek radnego. Jeżeli zaś będzie taka potrzeba i wola mieszkańców, wówczas podejmiemy wyzwanie i staniemy w wyborach samorządowych. Czy będziemy mieli kandydata na prezydenta? Z całą pewnością tak. Jesteśmy chyba jedynym stowarzyszeniem w Elblągu, które ma w swych szeregach 3 czy 4 doktorów, mądrych ludzi którzy potrafią coś doradzić. W każdym razie, jeśli doszłoby do odwołania Prezydenta, a w Radzie Miejskiej po wyborach znów byłaby większość z PO, to co to zmieni? Chyba niewiele. Ja jako zwykły obywatel, nie zamieniłbym czekolady, choćby gorzkiej na wyrób czekoladopodobny.