Kiedy prawie rok temu sąd przyznawał rację niesłusznie zwolnionej dyrektor Szpitala Miejskiego w Elblągu Wiesławie Lech, na głowę prezydenta Grzegorza Nowaczyka sypały się gromy. Prezydent Wilk krytykował decyzję poprzednika. Teraz znalazł się w podobnej sytuacji.
1 października 2013 r. Wiesława Lech powróciła na stanowisko dyrektora Szpitala Miejskiego im. Jana Pawła II. Tym samym prezydent miasta Jerzy Wilk zrealizował wyrok Sądu Okręgowego w Elblągu, który nakazywał przywrócenie do pracy zwolnionej dyscyplinarnie dyrektor przez prezydenta Nowaczyka.
Jerzy Wilk podkreślał, że miasto nie miało wyjścia. Składając apelację od wyroku Sądu Okręgowego, obecny prezydent zgadzałby się z działaniami poprzedniej władzy w sprawie zwolnienia z pracy dyrektor Wiesławy Lech.
- Wyrok, a przede wszystkim uzasadnienie Sądu Okręgowego w tej sprawie jest dla miasta druzgocące. Wszystkie zarzuty byłego prezydenta Grzegorza Nowaczyka wobec dyrektor Lech zostały oddalone. Nie było sensu odwoływać się od tego wyroku. To zwiększyłoby tylko koszty prowadzenia rozprawy sądowej – mówił prezydent Jerzy Wilk.
Wilk dodał, że szpital i tak poniesie wydatki związane z kosztami procesu (6180 zł) oraz koniecznością wypłaty dyrektor Wiesławy Lech zaległego wynagrodzenia.
Teraz prezydent Jerzy Wilk znalazł się w podobnej sytuacji. Zwolniony na początku tego roku z pracy dyrektor MPO Marek Pilichowski odwołał się od tej decyzji do sądu i…wygrał.
Jeszcze na początku tego roku Jerzy Wilk był przekonany o słuszności decyzji rady nadzorczej MPO.
– MPO jest jedną z najważniejszych firm komunalnych. Były z tej spółki sygnały, że sytuacja jest trudna. Sprzedano pojemniki na śmieci, co przyniosło MPO chwilowy dochód. Nie naliczono jednak amortyzacji, tym samym wykazano zysk, którego nie ma. Miasto dokapitalizowało spółkę kwotą 400 tys. złotych. Ten zastrzyk pieniędzy nie pomógł. Firma na koniec roku przyniosła stratę. Stąd jednogłośna decyzja Rady Nadzorczej o odwołaniu dotychczasowego dyrektora Pana Marka Pilichowskiego – mówił wówczas prezydent.
Były dyrektor MPO z decyzją rady nadzorczej się nie zgadzał i wniósł sprawę do sądu. Sąd I instancji przyznał Pilichowskiemu rację i nakazał wypłatę odszkodowania przez Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania w Elblągu.
Warto bowiem dodać, że były dyrektor MPO był w tej firmie zatrudniony w formie umowy o pracę. W chwili wyrzucenia go z zakładu pracy, nie otrzymał wypowiedzenia umowy o pracę, nie zachowano okresu wypowiedzenia oraz pominięto fakt, że w tamtym momencie Pilichowski przebywał na zwolnieniu lekarskim.
Na chwilę obecną nie wiadomo, jaką decyzję podejmie MPO oraz prezydenta miasta Jerzy Wilk. Czy nadal proces z Pilichowskim będzie kontynuowany czy też spółka zrealizuje wyrok sądu I instancji.