Za kilka dni w naszym mieście odbędzie się referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta i radnych miejskich. Na referendum nie pójdę. Nie zagłosuję ani za odwołaniem, ani przeciw. Dlaczego? Bo cała idea tego referendum budowana jest na kłamstwie.
Referendum jest zdobyczą naszej demokracji. Ale jako takie powinno być używane przez mieszkańców w naprawdę drastycznych warunkach. Czy doszło do tak spektakularnego złamania prawa czy obyczajów, aby odwoływać w połowie kadencji prezydenta i radę miejską? Nie słyszałem o czymś takim. Wiele uwag miałem do poprzedniego prezydenta Henryka Słoniny, ale wówczas nikt nie sięgał po tak drastyczną formę przerwania kilkunastoletnich rządów prezydenta, jak referendum. Każdy czekał do kolejnych wyborów. Ponadto nie zrywa się kontraktu zawartego przez ogół mieszkańców z prezydentem i radnymi w połowie trwania czasu umowy. To tak, jakby ktoś z nas podjął się działania, określił zakres czasu na cztery lata, a zleceniodawca zerwał z nami kontrakt po dwóch latach. Podając mgliste przyczyny rozwiązania umowy. To nie jest poważne podejście do kontraktu.
Nie jestem zwolennikiem Platformy Obywatelskiej. W poprzednich wyborach głosowałem na kandydata SLD Witolda Gintowt Dziewałtowskiej. W drugiej turze zaś mimo obaw na Henryka Słoninę. Należę do osób, które w mieście żyją już kilkadziesiąt lat. Zaliczam się do krytyków działań obecnego prezydenta miasta. Mam wiele do zarzucenia radzie miejskiej. Ale czy ktoś mnie przekona, że po odwołaniu tego prezydenta i tej rady miejskiej, przez 1,5 roku cokolwiek zmieni się na lepsze? Nie. Bo to będzie 1,5 roku zmarnowane dla miasta. Po odwołaniu prezydenta i radnych wejdzie komisarz. Kolejne wybory będę za kilka miesięcy. Kto je wygra? Nowy prezydent i nowa rada miejska będą miały tylko rok czasu. Jeśli wejdą całkiem „świeże” osoby, będą się dopiero uczyły samorządności. A nasze miasto nie stać na marnowanie czasu. Dlatego, mimo niechęci, wolę aby ten prezydent i ta rada miejska dokończyły swoją kadencję. Dostali nauczkę. Wiedzą, że mieszkańcy nie są zadowoleni. Wisi nad nimi referendum. Powinni odpowiednio wykorzystać na dwa lata, które im zostały.
Przez ostatnie kilka miesięcy tzw. grupa referendalna próbowała nas przekonać, że prezydenta i radnych należy odwołać. Podali powody. Mnie one nie przekonują. Grupa referendalna nie przekonała mnie, ponieważ nie podała żadnej alternatywy. Ponadto te osoby wypierają się przynależności partyjnej, a więc dlaczego grupie przewodzi znaczący działacz lokalnej struktury Ruchu Palikota, Pan Kazimierz Falkiewicz? Czy nie powinna na tym stanowisku stać osoba apolityczna, poza wszelkimi podejrzeniami o przynależność partyjną? W grupie referendalnej działają inni lokalni politycy tej partii. A więc tylko bardzo naiwna osoba uwierzy, że te referendum i ta grupa to działalność stricte apolityczna. Mocne zaangażowanie Ruchu Palikota i braniewskiego posła tej partii Wojciech Penkalskiego wskazują, że referendum z tylnego siedzenia steruje Ruch Palikota. Nie mam zamiaru popierać tego politycznego „zamachu stanu” na obecny, choć nieudolny rząd miejski. Nie poprę dlatego, że idea referendum budowana jest na kłamstwie, które polega na tym, że wmawia się mieszkańcom apolityczność tej struktury, a jest całkiem inaczej. Tu chodzi o władzę, nie o dobro elblążan.
Jest demokracja, ja decyduję i żadne pohukiwania na mnie, że udział w referendum to mój obowiązek, są z gruntu fałszywe. Moim obowiązkiem jest brać udział w wyborach i płacić podatki. Ponieważ nie wierzę w dobre intencje grupy referendalnej. W niedzielę wybiorę się na spacer, nie do lokalu wyborczego.
Jarosław Brzeziński