Z prac nad badaniem zawiłości wojny na Morzu Kaspijskim postanowiłem wrócić do smutnej, choć wiosennej rzeczywistości. Nastały dobre czasy dla komentatorów naszej scenki politycznej, bo czasy ciekawe - pisze dr Michał Glock.
Janusz Palikot „wytarł” sobie nogi Grupą Referendalną i publicznie przyznał to, co pisałem już do dawna, narażając się na głupie komentarze niejakiego Mariusza Lewandowskiego (zresztą posyłane także do mediów i osób prywatnych drogą elektroniczną). Maskarada się nie udała. Być może to echo tego, że część działaczy partyjnych chciała iść do wyborów pod szyldem Wolnego Elbląga, a część jako Ruch Palikota. A ponieważ panowie nie mogli się dogadać, wódz podjął za nich decyzję, za co mu serdecznie dziękuję. Równie dobrze mogli uznać, że jak będą startować dwiema grupami tj. oddzielnie Wolny Elbląg i oddzielnie Ruch Palikota, będą mieli podwójną szansę? Jak sądzicie wyborcy?
Ja osobiście czekam co na to napisze Pan Falkiewicz. Na razie całe zdarzenie stara się marginalizować. Ale cóż może zrobić skoro mleko się wylało? Pisałem kiedyś o obłudzie. Celowo nie pisałem o panu Falkiewiczu, gdyż powszechnie miał on opinię uczciwego i profesjonalnego człowieka… Miał. Dzięki Januszowi Palikotowi już nie ma. I tak politykierzy i partyjni aparatczycy przebierają nóżkami do władzy, dobrze, że już bez masek ruchu społecznego, którym wg Janusza Palikota nigdy nie byli. Nie wiadomo jeszcze czy się doczekają, bo może się okazać, że komisarz ze względu na zadłużenie posiedzi u nas dłużej… Ze spodziewanych igrzysk zostanie tylko jedna konkurencja – zaciskanie pasa. W każdej dziedzinie.
Rafał Maszka jest z kolei zniesmaczony działalnością swojego poplecznika tj. redaktora z portalu E24 i ataku na rodzinę pana Wcisły. To się chyba świat kończy. No ewentualnie wódz elbląskich palikotów boi się, że ktoś zabierze się za opisywanie jego rodziny… choć słowo się rzekło-kobyłka u płotu. Zastanawiam się dlaczego media elbląskie nie przedstawiły podstawowych informacji o liderach Wolnego Elbląga, którzy rośli jak przysłowiowe grzyby w jedną noc. To trochę jakby to była grupa „nietykalnych”. Panowie redaktorzy i panie redaktorki – mam wrażenie, że w jednej z redakcji ulepiono bożków i teraz media zaczynają się ich bać. Na przykład taki Lewandowski nie jest straszny tylko chory... z nienawiści do wszystkich i wszystkiego. Niech sobie będzie, w końcu jego działalność szkodzi tylko "palikotom", bez względu pod jaką maską będą się ukrywali. Skoro już o mediach mowa to okazuje się, że stanowią one potężne narzędzie kontroli poczynania władzy.
Naświetlenie afery mieszkaniowej to był gwóźdź do trumny prezydenta Nowaczyka. Pomniejsze historie tylko pogłębiały zapaść. Jestem ciekaw, jak w końcu skończy się historia z tym fińskim inwestorem, tzn. czy były rozmowy w Elblągu czy raczej spławiono ich (mówiąc potocznie)? W co jestem w stanie uwierzyć, patrząc na działania miejskich urzędników, choć prawda może być zupełnie inna.
Niestety oprócz potężnej władzy media mają także tendencję do tabloidyzacji (upraszczania przekazu) i co gorsza wręcz zakrzywiania rzeczywistości. Za przykład niech posłuży informacja o zlikwidowaniu pociągu Kaliningrad-Gdańsk (z wagonem do Berlina). Przedstawiono to jako tragedię i wręcz zemstę PO za odwołanie władz. Ja jeździłem tym pociągiem i nie ma czego żałować, gdyż woził on powietrze. Pasażerowie dosiadali: kilku w Braniewie i Elblągu (w drodze do Gdańska). Całe połączenie przestało mieć sens już dawno, gdy przestali jeździć przemytnicy i wprowadzono wizy schengeńskie. Pociąg jedzie co najmniej dwa razy dłużej niż autobus i kilkakrotnie dłużej niż samochód. Do tego dochodzi zjawisko straty czasu, gdyż pociągi jeżdżą wg czasu moskiewskiego (+ 2h).
Pojawiła się opina, że to wina elbląskich urzędników, gdyż nie zareagowali, bo nie mieli nad sobą osoby decyzyjnej. Problem w tym, że pan Szmurło bez względu czy był prezydent czy go nie ma, nic nie robi w kwestii kreowania kontaktów ze wschodem. A już kwestie transportu przerastają go wielokrotnie. Ogranicza się do najprzyjemniejszego co jest w życiu każdego urzędnika - po prostu bierze pensje. Mam nadzieje, że już nie długo. Czy Olsztyn będzie dopłacał do przedsięwzięcia tego nie wiem, ale pamiętam jak radny wojewódzki niejaki Witold Strzelec zapewniał, że pociągi z Kaliningradu będą kursowały, co nawet przedstawiał jako swój sukces. Co prawda było to rok temu, ale z tamtejszej wypowiedzi wnikało, że troszczy się on o miasto. Widać przestał… może to i dobrze bo jak troszczył się o pana Nowaczyka nie wyszło mu to na zdrowie.
Dr Michał Glock