Podróż w taką pogodę nie należy do przyjemności. Chociaż skarżą się przede wszystkim kierowcy to pasażerowie również mają coś do powiedzenia, zwłaszcza, gdy płacą za przejazd. Pomimo poniesionych kosztów komfort jazdy jest raczej wątpliwy. O swoich dramatycznych przeżyciach związanych z podróżą autobusem PKS Elbląg z Kwidzyna do Elbląga informuje nasz Czytelnik. Przy okazji warto się zastanowić, jak firmy przewozowe naprawdę traktują swoich klientów – pasażerów.
Godzina 10:50, Kwidzyn. Osiem osób czeka na autobus do Elbląga. Przyjechał po 45 minutach. Ludzie wybiegają z poczekalni, a on od razu odjeżdża. Telefonujemy do dyspozytora w Elblągu, który dzwoni do kierowcy, po czym autobus wraca po pasażerów. Grzeczne pytanie o to, „Czemu Pan się nie zatrzymał?” wędruje do kierowcy, który oburzony odwraca kota ogonem mając pretensje, że „nie byliśmy widoczni”. Wsiadamy, dojeżdżamy do Malborka i...zaczyna się najciekawsza część „przygody”.
Autobus stanął. Nie poinformowano nas z jakiego powodu. Z rozmów kierowców udało się poskładać historię w jedną całość. W Sztumie zaświeciła się rezerwa paliwa, czego następstwem był jego brak. Ciekawa logistyka ze strony firmy, autobus ma do przejechania jeszcze około 30 km, a w baku pustynia. Rozumiem, że jest kryzys i każdy próbuje oszczędzić, ale czy bak jest zalewany, by starczyło i ani litra więcej? No cóż, w tym przypadku nawet nie starczyło, by dojechać do celu. Poza tym, jak można było nie zauważyć tego, że paliwo się kończy? Nie jestem specem w motoryzacji, ale z tego co się orientuję, w pojazdach jest coś takiego, jak wskazówka poziomu paliwa. No ale przejdźmy dalej. Kierowcy dzwonią po pomoc, po telefonie o niczym nas nie informują. W końcu kilkoma pytaniami wyciągamy informację, że z Elbląga niedługo wyjeżdża drugi autobus, który przywiezie nam paliwo. Do tego kierowcy maja się zmienić. Dobra, czekamy około godziny. W końcu autobus przyjeżdża, kierowca przychodzi i wlewa paliwo. Nic. Kilkakrotne próby odpalenia autobusu kończą się porażką. W końcu słyszymy, że coś się zapowietrzyło. Nie odpalił. Kolejny telefon, tym razem nowego kierowcy do "szefostwa".
Oczywiście żadnej informacji dla nas, więc pytamy: "Co z nami”? Kierowca informuje, że zaraz wyjedzie pomoc. Tutaj mała dygresja. Jaką politykę prowadzi spółka PKS Elbląg? Dlaczego pasażerowie są w hierarchii tego postępowania na szarym końcu ? Czy pierwszorzędnie nie powinno się zadbać o to, by dostarczyć pasażerów do miejsca docelowego, a później zajmować się zepsutym autobusem ? Jakim rozwiązaniem jest przywiezienie kanistra z paliwem (maksymalnie 20 litrów) przy po pierwsze takim pojeździe jak autobus, który dużo pali, a po drugie do Malborka dojechaliśmy na oparach paliwa, więc 20 litrów to chyba trochę za mało na rozruch silnika+ dojazd do celu? No cóż, jak pisałem wcześniej ekspertem w tej dziedzinie nie jestem, ale tu chodzi o to, jak zostaliśmy potraktowani.
Godzina 13:55,w autobusie robi się coraz zimniej. Siedzimy w kurtkach, a i tak mróz doskwiera (wcześniej drzwi były otwarte, bo kierowcy biegali w tą i z powrotem). 14:30 - przyjeżdża po nas bus i w końcu zmarznięci wyruszamy do Elbląga. Jesteśmy na miejscu o 15:20 zamiast 12.10.Pytam się: czy PKS kpi sobie z pasażerów? Nie potrafi przysłać od razu transportu mając na uwadze szacunek do ich czasu i przede wszystkim zdrowia? PKP INTERCITY potrafiło się zachować przysyłając taksówki dla ludzi w podobnym przypadku (wydarzenia z ostatnich dni). Postanowiliśmy nie puścić tego płazem, więc udaliśmy się do Dyspozytora. Przedstawiliśmy naszą sytuację, na co szanowny Pan chciał nas spławić mówiąc, że nic na to nie poradzi i nie jest upoważniony do żadnych działań. Po wnikliwej rozmowie w końcu został zawiadomiony kierownik, który przyjechał na miejsce. W ramach rekompensaty mi i pozostałym klientom zostały zwrócone koszty podróży. Ale tu nie chodzi o pieniądze, chodzi o zasady, stracony czas, nerwy i szacunek dla człowieka, który w tym przypadku został potraktowany co najmniej nieludzko.
Piszę o tym, gdyż chciałbym, by sytuacja została nagłośniona i ludzie mieli świadomość, co się dzieje wokół nas. Wszystkim czytającym życzę, żeby nie spotkała ich podobna sytuacja.