Co grozi za kradzież w jednym z elbląskich supermarketów? Okazuje się, że konsekwencje nie są takie straszne. Biedronka i inne sklepy codziennie zmagają się z plagą drobnych złodziejaszków.
Nie ma dnia, aby elbląscy policjanci nie byliby wzywani do sklepów rozsianych w całym mieście. Prócz interwencji, w których klient np. jest pod wpływem alkoholu i wszczyna awantury, to najczęściej wyjeżdżają oni do drobnych kradzieży. Supermarkety stworzyły wygodę wybierania dowolnych produktów z półek, niestety, jest to również zachęta do robienia „zakupów” bez płacenia. Okazuje się, że kradną tak naprawdę... wszyscy.
Pracuję w handlu dopiero kilka lat, jednak z zjawiskiem drobnych kradzieży spotkałam się już wielokrotnie. Nie ma dnia, kiedy ochrona nie zatrzymałaby choćby jednej osoby. Nie ma reguły co do wieku, wyglądu, płci. Tak naprawdę pracownicy muszą być wyczuleni na każdą osobę – opowiada jedna z pracownic supermarketu w Elblągu.
Każdy ze sklepów stosuje przeróżne środki, aby zapobiec kradzieżom. Prócz pracowników ochrony bardzo pomocny okazuje się monitoring. Wiele sklepów np. Carrefour stosuje zabezpieczenia antykradzieżowe – specjalne nalepki oraz klipsy zabezpieczające. W sklepach odzieżowych często klipsy są skondensowane razem z płynem. W momencie siłowego wyrwania zabezpieczenia na ubranie wylewa się zielono-czerwony płyn, którego nie jesteśmy w stanie sprać nawet stosując najbardziej wymyślne środki czystości.
Nie prowadzimy statystyk dotyczących drobnych kradzieży DO 430 złotych. Według prawa to wykroczenia, a nie przestępstwa – wyjaśnia Krzysztof Nowacki z elbląskiej policji.
Co grozi za kradzież do 430 złotych?
Najczęściej kończy się na zwróceniu towaru, ewentualnie wymuszenia na Kliencie zakupu ukradzionych rzeczy. Według prawa za to wykroczenie grozi kara aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny. Stosowana najczęściej jest ta ostatnia. Dodatkowo sklep jest „uczulony” na taką osobę, najczęściej nie ma ona możliwości ponownego zrobienia zakupów w danym obiekcie. Dodatkowo, jeżeli złodziej nie ma skończonych 17 lat, to w sprawie drobnej kradzieży może zostać wszczęte postępowanie przez sąd rodzinny i nieletnich.
To jest właśnie problem w tych wszystkich kradzieżach – brak odpowiednich konsekwencji. Albo się uda, albo nie, przecież i tak nic się nie stanie – opowiada kierownik jednego ze sklepów sezonowych trudniących się sprzedażą ubrań w miejscowościach nadmorskich.
Niestety, za kradzieże często płacą sami pracownicy. Skoro nie dopilnowali towaru, to muszą za niego zapłacić – tak mówią pracodawcy. Czy tak jest rzeczywiście? Wątpliwości rozwiała Inspekcja Pracy.
Przykład: pracujemy w sklepie odzieżowym, nastąpiła kradzież kurtki do 430 złotych. W sklepie było obecnych trzech pracowników. Musimy zanalizować całą sytuację – czy pracodawca, właściciel sklepu zrobił wszystko, aby zminimalizować ryzyko kradzieży? Mówimy tutaj o klipsach zabezpieczających, monitoringu, bramkach przy wejściu i tym podobnych zabezpieczeniach. Jeżeli tak, to są podstawy do tego, aby wartość skradzionej kurtki została rozdzielona pomiędzy pracowników znajdujących się na sklepie. Co ważne: pracodawca nie ma prawa potrącić nam tej wartości z pensji. Musi wystosować pismo do nas pismo wzywające do zwrotu. Jeżeli się z tym nie zgadzamy sprawa zapewne skończy się w Sądzie Pracy.