Przechadzając się ulicami Elbląga nietrudno zauważyć rozwieszone, niekiedy dość licznie, tabliczki z napisem „do wynajęcia” bądź też „sprzedam”. Miasto, w którym, przynajmniej teoretycznie, według statystyk, mieszka ponad 130 tys. osób ma olbrzymie problemy z utrzymaniem tak zwanego „small businessu”. Dyskusja na niedzielę: co jest tego powodem?
Każdego dnia w swojej pracy dziennikarzy, spotykamy się z przedsiębiorcami z Elbląga, którzy narzekają na to, co dzieje się w mieście. Twierdzą, że ciężko im związać koniec z końcem, nie decydują się na dodatkową reklamę, rozszerzenie gamy usług, ponieważ brak im pieniędzy na inwestycje. O, chociażby różne lokale rozrywkowe, puby, klubokawiarnie.
- Nie, do biznesu nie dokładam. Ale też na nim nie zarabiam. Po prostu mam drugą firmę, z której żyję i się utrzymuję. Lokal prowadzę dla własnej „idei”. Lubię to miejsce. Ale gdybym miał się utrzymać tylko z niego... (śmiech)... nie ma szans. Dawno bym musiał zamknąć interes – mówił w prywatnej rozmowie ze mną jeden z właścicieli pubów, który, przynajmniej na „pierwszy rzut oka” funkcjonuje bardzo dobrze.
Zmieńmy „branżę”. Przenieśmy się na ul. 1-go Maja lub na pasaż handlowy przy ul. Hetmańskiej. Dziś „pasaż handlowy” mógłby swobodnie zmienić nazwę na „pasaż bankowy”. Szereg sklepów m.in. odzieżowych po prostu znikł. 1-go Maja – wynajmę, wynajmę, wydzierżawię. Pojawia się nowy sklep, kilka miesięcy działalności, wracamy - „wynajmę”. Warto zaznaczyć, że mówimy tutaj o mniej więcej ścisłym centrum miasta. Jak więc taki mały biznes ma utrzymać się chociażby Nad Jarem? Przykład: wiele lat działała przy ul. Ogólnej pizzeria „Strzecha”. Po kilku latach właściciele podjęli decyzję o zmianie adresu, pizzeria „powędrowała” na Stare Miasto. Trudno zliczyć, ile już przeróżnych sklepów, marek próbowało otworzyć swoje oddziały właśnie na miejscu dawnej pizzerii. Skutek? „Do wynajęcia!”
- Rynek elbląski jest ciężki – usłyszałem niegdyś od właściciela firmy, która w Elblągu zajmuje się marketingiem, reklamą.
- Ludzie myślą, że w Elblągu wystarczy zainwestować, a na reklamę nie trzeba nic przeznaczać. Uruchomi się tak zwana „poczta pantoflowa”. Problem w tym, że właściciel danego miejsca czeka, czeka i czeka, nie podejmuje żadnych działań, nie reaguje. W Elblągu ludzie od marketingu najczęściej nie mają o nim pojęcia. Skutek jest dość łatwy do przewidzenia.
W ostatnim czasie informowaliśmy, że to koniec biznesu na Górze Chrobrego, miasto zgodziło się zerwać umowę dzierżawy z dotychczasowym operatorem. Góra Chrobrego będzie miała również status „do wynajęcia”.
„Elbląg do wynajęcia” - dlaczego? Piszcie!
Miłej niedzieli.