„Wam kury szczać prowadzić a nie politykę robić” – powiedział kiedyś Józef Piłsudski. Nie śmiem komentować niezaprzeczalnych wypowiedzi Naczelnika Państwa w II RP a tym bardziej, że – jak widać - niewiele zmieniło się w sferze polityki od tamtego czasu, ale – jak słychać – ciągle dla polityków nie jest ważny interes ogółu, gdyż ważniejsza jest dla nich prywata.
Podobno kropla drąży skałę, więc … drążę. Elblążanie! Zerknijcie do tekstu i zobaczcie, kogo wybraliśmy do najważniejszego organu samorządowego w województwie – z "naszego" okręgu, obejmującego m. Elbląg + powiaty elbląski, bartoszycki, braniewski i lidzbarski – a także, na które partie oddaliśmy głosy.
Jacek Protas PO - Lidzbark Warmiński, Jan Bobek PSL – Piórkowo, Sławomir Sadowski PiS – Pasłęk, Zbigniew Pietrzak PO - Ciemna Wola, Sławomir Jezierski PO – Elbląg, Małgorzata Kozioł PSL – Orneta, Adam Ołdakowski PiS – Bartoszyce. I, jakie są Wasze refleksje, kiedy przyglądacie się wynikom wyborów do sejmiku?
Czy jeden Elblążanin (?!) – jako przysłowiowa sierotka Marysia wśród 35 radnych sejmiku – będzie miał jakikolwiek wpływ na podział, nie tylko unijnych środków dla ponad stu dwudziestotysięcznego Elbląga, miasta będącego drugim centrum gospodarczym w województwie. Kto w to uwierzy?
W czasie kampanii wyborczej opublikowałem felieton – „Sejmik warmińsko-mazurski… w cieniu. A przecież jest, o co się bić”, – w którym starałem się zwrócić uwagę polityków na fundamentalną konieczność bycia elblążan w sejmiku.
I pisałem w nim m. innymi: (…) o, tyle (za sprawą metody d`Hondta), problemem stają się wybory radnych do sejmiku wojewódzkiego. A to, dlatego, że województwo podzielone jest na dużo większe terytorialnie okręgi wyborcze, które różnią się celami społecznymi i gospodarczymi.”
Dalej pisałem tak; - Przysłowiowego konia z rzędem należałoby dać temu radnemu, czy też tym radnym sejmiku wojewódzkiego, którzy zamieszkując poza Elblągiem – wybrani również głosami elblążan – będą zabiegali w Olsztynie, czyli tam, gdzie dzieli się nie tylko unijne pieniądze, o nasze… elbląskie sprawy.”
Ostatni akapit adresowałem poniekąd także do wyborców – „W przypadku wyborów do sejmiku wojewódzkiego, wnioski nasuwają się, więc same i… są wyjątkowo oczywiste. Elblążanie – o ich sprawy w województwie – muszą zadbać sami i dlatego powinni także w dniu wyborów zaakcentować wolę udziału elbląskich kandydatów w podziale unijnych dobrodziejstw. Zgodnie z regułą – nic o nas… bez nas.”
Kończąc niniejszy felieton – oceniający walkę polityków tylko o siebie, a nie o Elbląg, bez którego nie byłoby województwa warmińsko-mazurskiego – stwierdzam z żałością, że gdyby jednak znalazł się ktoś spoza Elbląga, kto wesprze ostatniego Mohikanina w walce o nasze sprawy w Olsztynie, to… nawet konia z rzędem dla niego nie mamy.
„Ten cytat (o politykach, zajawka felietonu) wytatuowałbym na czole wszystkim "naszym" politykom, dzięki temu, przy okazji spoglądania w lustro mogliby czytać, czytać i... Czytać” – napisał jeden z komentatorów opiniujący cytaty Marszałka. I ja się z autorem tej opinii zgadzam, adresując jednocześnie niniejszy felieton przede wszystkim do elbląskich polityków, by… każdy z nich, był mądry – nie tylko – po szkodzie.
Edward Pukin