Niedzielne wybory prezydenckie w naszym mieście pokazały jedno. Elblążanie są podzieleni. Trzeba pamiętać, że Jerzy Wilk wygrał niewielką ilością głosów, a prawie połowa głosujących mieszkańców miasta opowiedziała się za Elżbietą Gelert i Platformą Obywatelską. To oznacza, że nowy prezydent musi być bardzo ostrożny w swoich działaniach.
Jerzy Wilk – prezydent elekt zapowiedział zaraz po ogłoszeniu wyników wyborczych, że będzie prezydentem otwartym na mieszkańców. Mamy nadzieję, że także na tych, którzy w wyborach samorządowych poparli jego kontrkandydatkę. Bo to będzie istotne, czy ta prezydentura będzie elblążan łączyła czy raczej dzieliła.
Elbląg podzielony
Elbląg jest obecnie podzielony – na zwolenników PiS i Platformy Obywatelskiej. Oczywiście mówimy tu o mieszkańcach, którzy wzięli udział w wyborach samorządowych. Ponad 60 procent uprawnionych do głosowania zostało bowiem w niedzielę w domu. To w dużej mierze od prezydenta Wilka będzie zależało, czy uda mu się zjednoczyć elblążan wokół swojej idei i wizji miasta, czy też da się ponieść fali zemsty i czystek w Magistracie i spółkach podległych miastu – na zasadzie wymiany kadr. Prezydent Wilk musi też pamiętać, że wgrał ten wyścig o prezydenturę naprawdę niewielką różnicą głosów, dopiero w drugiej turze. A to oznacza, że prawie połowa głosujących elblążan będzie się teraz krytycznie przyglądać działaniom prezydenta, a wszyscy będą oczekiwali realizacji obietnic złożonych w czasie tej kampanii. A te będą niezwykle trudne do realizacji.
Co dalej?
Musimy zdawać sobie sprawę, że nasze miasto nie znajduje się w próżni. Województwem i krajem rządzi Platforma Obywatelska. Teraz pozostaje zadać sobie pytanie – czy politycy PO nadal będą przychylnym wzrokiem patrzeć na problemy naszego miasta? Czy może raczej dokonają tego, czego możemy się obawiać. W związku ze zwycięstwem PiS w Elblągu nasze miasto znajdzie się pod „obstrzałem” PO, aby przez ten rok mieszkańcy odczuli konsekwencje swojego wyboru.
Interesująca jest również sytuacja na naszym rodzimym podwórku. Nowy prezydent miasta obejmie urząd prawdopodobnie już w ten piątek. Nadal jednak Prawo i Sprawiedliwość nie zapewniło Jerzemu Wilkowi większości w Radzie Miasta do spokojnego rządzenia. PiS ma bowiem 10 radnych i musi szukać porozumień koalicyjnych. Raczej dogadanie się z Platformą (7 radnych) nie wchodzi w grę. Pozostaje SLD, które posiada 5 radnych i raczej nie wykazuje entuzjazmu do współpracy z PiS. W grę wchodzi jedynie doraźne wsparcie tych uchwał, które będą pochodną programu wyborczego Sojuszu. Jerzy Wilk może jeszcze szukać porozumienia z 3 radnymi Komitetu Witolda Wróblewskiego, jednak nawet taka koalicja nie da PiS-owi bezpiecznej większości, ponieważ przewaga nad opozycją będzie wynosiła zaledwie 1 głos. Rok na zmiany Miasto jest w bardzo ciężkiej sytuacji finansowej i przez ten rok nowy prezydent musi uczynić wszystko, aby wyprowadzić budżet z zapaści.
Jerzy Wilk tymczasem w swojej kampanii nie mówił o potrzebie oszczędności, ale raczej o przywilejach socjalnych – obniżkach wysokości czynszów, cen biletów komunikacji miejskiej, ulgach dla rodzin wielodzietnych. To wszystko to wspaniałe obietnice, kuszące mieszkańców. Jednak budżet miasta z gumy nie jest i rozciągnąć się go nie da, ani dodrukować pieniędzy. Jednak jeśli Jerzy Wilk nie zacznie realizować swojego programu wyborczego, może nie uzyskać ponownego wyboru na stanowisko prezydenta miasta. A kolejne wybory już za ponad rok.
Czy więc Jerzy Wilk stał się zakładnikiem swoich deklaracji wyborczych, czy też będzie miał odwagę z niektórych postulatów się wycofać, przedkładając dobro miasta nad chęć realizacji swoich obietnic złożonych elblążanom?