Rok 1989 przyniósł Polsce i Polakom historyczną zmianę systemu, którą bardzo prosto i uroczo opisała aktorka Joanna Szczepkowska, oznajmiając na antenie telewizji, że 4 czerwca skończył się w Polsce komunizm. Na pytanie, co się wtedy w Polsce zaczęło, będziemy nie bez emocji rozważać przez następne dziesięciolecia. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że odzyskaliśmy wolność i suwerenność.
W sferze gospodarczej i społecznej oceny nie będą już tak jednoznaczne. W latach 89 do 98 w polityce społecznej państwa pojawił się nowy instrument powszechnie znany, jako kuroniówka, który pochłonął ogromne pieniądze nie rozwiązując niczego. Tych pieniędzy zabrakło w polityce przemysłowej państwa. Pieniądze z prywatyzacji rodowych sreber zostały przejedzone, całe obszary produkcji przemysłowej zostały unicestwione, co generowało kolejne armie bezrobotnych.
W Elblągu w tamtym okresie zniknęły takie zakłady jak Zamech, Plastyk, Truso, Renoma, EZNS-y, zakłady przemysłu meblarskiego i wiele innych. Podobnie było w wielu byłych miastach wojewódzkich takich jak Radom, Łódź, Bielsko-Biała, Lublin czy Toruń, gdzie umierały zakłady branży włókienniczej, zbrojeniowej, motoryzacyjnej czy stoczniowej. To był skutek całkowitego braku polityki przemysłowej i naiwne zdanie się, na cudowne działanie niewidzialnej ręki rynku. Zdobyczą pozytywną tamtego okresu jest odbudowa samorządu terytorialnego – to ogromny sukces państwa i społeczeństwa, sukces odniesiony dzięki zaangażowaniu wielu dziesiątek tysięcy ludzi i to zaangażowanie przyczyniło się, do sukcesu restytucji samorządu na poziomie gminy. Reforma samorządowa z 1999 roku, wprowadzająca trójstopniowy podział terytorialny państwa, wprowadzająca samorządowy powiat i rządowo-samorządowe województwo, stała się początkiem zapaści wielu byłych miast wojewódzkich w tym również Elbląga
Brutusem dla Elbląga było SLD
W roku 1998 kiedy ważyły się losy nowego podziału na województwa, Elblągu władzę sprawowało SLD a prezydentem miasta był obecny senator PO Witold Gintowt Dziewałtowski. To jego awersja do Gdańska i ambicje stania się baronem warmińsko-mazurskiego SLD doprowadziły do umieszczenia Elbląga w obecnym województwie. Elbląska lewica, przy biernej postawie elbląskich parlamentarzystów ze wszystkich opcji politycznych, skazała Elbląg na pożarcie Olsztyna nie podejmując nawet próby walki o podział kompetencji pomiędzy Elbląg i Olszyn. Taką walkę podjęły skutecznie Toruń i Gorzów Wielkopolski - gdzie z mocy ustawy podzielono siedziby urzędu wojewódzkiego i marszałkowskiego, czyniąc Toruń i Bydgoszcz oraz Gorzów Wielkopolski i Zieloną Górę miastami równorzędnymi. Elbląskie SLD sprzedało miasto za przysłowiową czapkę śliwek, skazując je na całkowitą marginalizację. Olsztyn potrzebował zaledwie kilku lat, by okraść Elbląg ze wszystkich instytucji – symboliczne zakończenie tego procesu nastąpiło w ubiegłym roku, gdy wyprowadzono z Elbląga dyspozytornie ratownictwa medycznego. Za tę serię hiobowych nieszczęść elblążanie muszą podziękować zarówno Sojuszowi Lewicy Demokratycznej jak i ugrupowaniom prawicowym współtworzącym ówczesny polski Rząd będący autorem reformy samorządowej.
Jakby tych nieszczęść było mało
Od 1994 roku Elblągiem nieprzerwanie przez 16 lat rządziło SLD i to ta formacja położyła trwale podwaliny pod to, co dzisiaj nazywamy zapaścią gospodarczą i krachem finansów miejskich, To SLD uruchomiło serię chybionych inwestycji, które doprowadziły ogromnego zadłużenia miasta. O ile trudno władze miasta obarczać winą za skutki braku polityki przemysłowej państwa, to już upadek zakładów mięsnych w Elblągu, jest efektem rządów ekipy Prezydenta Słoniny. Brak sensownych pomysłów na wykorzystanie unijnych pieniędzy widać dzisiaj w formie utopionych pieniędzy w torach tramwajowych prowadzących do nikąd, parku technologicznym, do którego miasto dopłaca, Centrum Sportowo Biznesowym, które nie spełnia standardów dla imprez międzynarodowych, z resztą podobnie jak hala lodowiskowa. Na drugim biegunie znajdujemy wrogość do inwestorów, bo jak inaczej nazwać fakt, że w 130 tysięcznym mieście przez wiele lat nie mogła powstać żadna galeria handlowa, a w 60-cio tysięcznym Lesznie, są wszystkie liczące się marki sieci handlowych. Jak można doprowadzić do sytuacji gdzie jeden zaprzyjaźniony deweloper dominuje rynek i dopóki nie sprzeda ostatniego mieszkania w bloku, nie rozpoczyna budowy następnego.
To, co widzimy po tym okresie, to rozpadające się polbruki, ocieplone i pomalowane w różnych kolorach osiedlowe bloki – notabene wykonane za prywatne pieniądze elblążan. Niereformowana od wielu lat oświata i rozrastająca się administracja. Brak wyczucia trendów rozwojowych, a wręcz niezgodne z logiką prognozowanie kolejnych budżetów spowodowało, że Elbląg z roku na rok tracił dystans do podobnych sobie wielkością miast. Dwa miasta, które zapewniły sobie równoprawny status, zostawiły Elbląg daleko w tyle. Toruń nawet wyprzedził Bydgoszcz z dochodem na głowę mieszkańca, a Gorzów Wielkopolski krok po kroku zbliża się do Zielonej Góry. Elbląg w tym samym czasie traci dystans do Olsztyna spadając rankingu miast na prawach powiatu pod względem dochodów na głowę mieszkańca. Ten wieloletni proces spychania Elbląga w otchłań niebytu gospodarczego ma swoja genezę w nieudolności zarządzania, przegraniu równoprawnej pozycji na starcie reformy administracyjnej, braku realnego programu rozwoju i zamrożenie setek milionów złotych w nieefektywnych inwestycjach. To wszystko miało miejsce w warunkach niechęci do otwartej publicznej debaty, przy akompaniamencie monokultury środowisk politycznych po części ze sobą powiązanych. Trzeba to wyraźnie zaakcentować, że pomijając zmieniające się szyldy partyjne, to Elblągiem od 25 lat rządzą na zmianę lub w koalicjach te same środowiska polityczne i towarzyskie. Wciąż ci sami ludzie, którzy nie mają ani pomysłu na przyciągniecie do miasta nowych inwestorów ani na efektywny rozwój gospodarczy miasta w oparciu o lokalny potencjał. To, co obserwujemy to nieustanna improwizacja i bezrefleksyjne zadłużanie miasta, byle za wszelką cenę skonsumować środki UE i stworzyć wrażenie, że coś się w mieście dzieje.
Ostatnie cztery lata to podjęta przez PO próba odwrócenia złego trendu, nie do końca udana z powodu nadmiernej arogancji, i złamania elementarnych zasad komunikacji, w procesie wprowadzania trudnych, ale koniecznych reform. Prezydentura Jerzego Wilka to z kolei nieustająca kampania wyborcza. Zmarnowany rok czasu, wypełniony populistycznymi uchwałami, obliczonymi na reelekcję za wszelką ceną, na koszt miasta i z niepowetowaną stratą dla finansów miasta.
Czas kampanii musi być ozdrowieńczym katharsis
W obliczu zbliżającej się kampanii wyborczej, Elbląska Koalicja Obywatelska, uznaje odniesienie się do przyczyn obecnego stanu spraw miasta, za warunek konieczny szczerej, publicznej debaty na temat wyjścia Elbląga z kłopotów finansowych. Nie chodzi o wycieczki personalne, ale o pogłębienie szerokiej debaty publicznej nad genezą upadku miasta, bo tylko taka rozmowa jest ścieżką do budowania niezbędnego zaufania, do trudnego, ale koniecznego programu naprawczego dla Elbląga. Uczciwość nakazuje nie okłamywać elblążan więcej, i nie mamić ich propozycjami wyborczymi, które ubliżają ich inteligencji. W takich kategoriach postrzegamy zapowiedź rozpoczęcia budowy przekopu Mierzei w latach 2015-2022, przywrócenia 49 województw, budowy elektrowni jądrowej czy też wybudowania 4000 mieszkań komunalnych – to są fanty wyborcze z pogranicza „szczebla z drabiny”, która się śniła św. Antoniemu. Polem widzenia Elbląskiej Koalicji Obywatelskiej jest Elbląg tu i teraz, i taka optykę proponujemy wszystkim uczestnikom debaty wyborczej. Szczególny apel kierujemy do dużych partii, aby odłożyły na bok walkę o zamalowanie jeszcze jednego miejsca na mapie polski barwami partyjnymi, aby wyborów samorządowych nie traktowały, jako poligonu przed wyborami do parlamentu – w imię dobra Elbląga odrzućcie populizm i obietnice bez pokrycia.
Elbląska Koalicja Obywatelska