Komitet Obrony Demokracji oddział Elbląg po raz piąty i ostatni zbierał podpisy pod Obywatelską Ustawą o Trybunale Konstytucyjnym. Przed pięć sobót działaczom udało się zebrać ponad 600 podpisów. „Generalnie aż tak mocno zachwyceni nie jesteśmy” - tłumaczył naszemu dziennikarzowi Tadeusz Piotrowski, rzecznik prasowy KOD na Warmię i Mazury.
Wszystko rozpoczęło się od rozstawienia namiotu na Placu Słowiańskim i zgromadzeniu kilku chętnych rowerzystów-KODowców, którzy co sobotę wyjeżdżali w miasto i zbierali podpisy „mobilnie”. I tak aż pięć razy. Jak elbląscy działacze podsumowują całą akcję?
Powiem szczerze, że udało nam się zebrać ponad 600 podpisów jeżeli chodzi o wszystkie spotkania. Jeden powie dużo, inny powie mało, ale generalnie aż tak mocno zachwyceni nie jesteśmy. Byłoby fajnie, gdyby było więcej, ale jednak tych osób trochę przychodzi. Pytają, czasami ktoś mówi „wezmę ulotkę, przeczytam i wrócę” i rzeczywiście część z tych osób wraca. Jeżeli chodzi o Elbląg - pokazaliśmy się, widać było nas na rowerach - mówił Tadeusz Piotrowski.
Akcja zbierana podpisów już de facto się zakończyła, ale to nie oznacza zakończenia działań KODu w mieście.
Od maja planujemy, aby w każdą trzecią sobotę miesiąca po prostu spotykać się tutaj, w punkcie informacyjnym, rozdawać ulotki, mówić o naszej przyszłości, o tym, co przed nami.
Dowiedzieliśmy się również o najbliższych planach elbląskiego KODu (o czym wspominaliśmy już przy okazji poprzedniej publikacji) m.in. wyjeździe do Gdańska ma „Marsz Wkurzonych”.
Marsze cieszą się olbrzymią popularnością, lecz dane policji, chociażby z marszu warszawskiego, były zupełnie inne niż dane Ratusza. Ta władza, która jest chce to wszystko zakłamać - nie w smak jej to, że jednak ludzie wychodzą, idą, protestują.
Piotrowski przyznał, że jeżeli chodzi o reakcje elblążan na KOD, to można je nazwać „skrajnymi”.
Dziś mamy „takie” osoby, ale powiem szczerze - rozmawiamy, próbujemy dyskutować, każdy ma swoją rację, zresztą, mamy demokrację. Demokracja ma to do siebie, że każdy człowiek może mieć swoją rację.
Rzecznik zaznaczył, że KOD „nie chce z nikim walczyć” i istotne jest to, aby „patrzeć władzy na ręce”. Następnie przekazał naszemu dziennikarzowi krótką retrospekcję powstania stowarzyszenia i powrócił do tematu, od którego „wszystko się zaczęło” czyli Trybunału Konstytucyjnego.
Moim zdaniem, ideałem by było, gdyby w TK sędziami były osoby, prawnicy oczywiście, ludzie wykształceni, konstytucjonaliści, ale ludzie nie należący do żadnej partii.
Myśli Pan, że to jest realne do spełnienia?
Myślę, że nie. Gdyby to wypaliło, to w końcu nie jest to jakieś jednostronne patrzenie na to wszystko.
W samym namiocie spotkaliśmy zaledwie dwóch przedstawicieli KODu, a całe stowarzyszenie jakby „przycichło” w ostatnim czasie. O to również zapytaliśmy rzecznika:
W jakimś sensie zgodzę się, że ludziom przestało się chcieć walczyć i zaakceptowali władzę i wybory przez nią podejmowane. Ale nie do końca. Gdyby było tak, jak Pan mówi, to nie mielibyśmy tego, co obserwujemy: flag KODowych, ludzi, którzy protestują.
Jako przykład tego, że jednak ludzie się nie godzą na nowe ustawy, Piotrowski przywołał głośną sprawę zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych.
Nawet nie pytany o kwestię finansów, Piotrowski zaznaczył, że „nikt nam za to (działania) nie płaci”. Przy jego ręce stała puszka, do której można było wrzucać dobrowolne datki.
Skąd to wszystko jest? Mamy i swoją stronę gdzie jest numer konta, każdy może na to konto wpłacić. Mamy również tak zwane kwesty - po prostu zbieramy pieniądze. To wszystko jest zgłoszone do Ministerstwa. Musimy drukować ulotki, chociażby ten namiot został zakupiony z tych środków. Mateusz Kijowski, nasz lider, był w Stanach Zjednoczonych. Cały wyjazd był zorganizowany za te zebrane pieniądze, nie swoje, nie prywatne, nie, że ktoś mu to zafundował. Miłośnicy, sympatycy, społeczeństwo, które nas wspiera. Nikt nam nie płaci, nie mamy wynajętych hejterów, to jest absolutna bzdura. Tu, w Elblągu spotykamy się raz na tydzień. Jeżeli weźmiemy herbatę, to za nią płacimy z własnej kieszeni. Są już miasta, które mają swoje biura. My na dzień dzisiejszy mamy ten namiot z czego się cieszymy. Tydzień temu mieliśmy namiot prywatny, dziś już mamy swój, będziemy działać na zasadzie biura w plenerze.