Australia i Nowa Zelandia to obecnie awangarda światowego szaleństwa związanego z koronawirusem SARS-Cov-2, czyli z kolejnym wirusem grypopodobnym, który mimo śmiertelności na poziomie od 0,12 do 0,30% przeorał świat niczym wojna, dewastując szereg gospodarek. Dla tamtejszych rządów pandemia była czymś takim, czym dla Adolfa Hitlera stał się pożar Reichstagu w 1933 roku. Właśnie potem zawieszono niemiecką konstytucję i przekazano Hitlerowi pełnię władzy i całkowitą kontrolę nad społeczeństwem – pisze elblążanin Jacek Boki.
Wystarczy, że ktoś napisze post na Facebooku i może się spodziewać wizyty smutnych zamaskowanych panów, którzy są skłonni o 6.00 rano zabrać do aresztu za poglądy skutą kajdankami kobietę w ciąży, albo wywalić drzwi taranem i powalić właściciela domu, który ośmielił się skrytykować policję i restrykcje koronawirusowe. Takich nalotów jest coraz więcej, więc można dojść do wniosku, że celowo zastosowano zastraszenie społeczeństwa, aby każdy obawiał się publicznie pisać, co uważa.
Najgorsza sytuacja panuje w stanie Wiktoria, gdzie restrykcje są najbardziej dolegliwe. Wszyscy mieszkańcy tego stanu muszą nosić zakryte twarze wychodząc z domu, bez względu na to, gdzie mieszkają, tak jak w polskich czerwonych strefach. Mieszkańcy znajdującej się tam metropolii Melbourne muszą przestrzegać godziny policyjnej od 20:00 do 5:00. W tym czasie ludzie w Melbourne mogą wychodzić z domu tylko w celu podjęcia pracy oraz ze względów zdrowotnych, opieki lub bezpieczeństwa. Między 5:00 a 20:00 ludzie w Melbourne mogą wyjść z domu, aby ćwiczyć, kupić niezbędne towary i usługi, skorzystać z pracy, opieki zdrowotnej lub opieki nad chorym lub starszym krewnym.
Zarówno Australia jak i Nowa Zelandia są rządzone przez nowoczesną lewicę, która szybko zareagowała zawieszając jakiekolwiek prawa obywatelskie. Dodatkowo rozkręcono szereg represji wobec obywateli, które są niemal rodem z państw totalitarnych. Nowozelandczycy zostali najpierw pozbawieni prawa do broni, po dziwnej strzelaninie w meczecie w Christchurch, a teraz można już z nimi zrobić wszystko.
Nowa Zelandia wprowadziła zatem nawet obowiązkowe obozy kwarantanny koronawirusowej i zamierzają w nich więzić ludzi z powodu stanu zdrowia. Szaleństwo w Nowej Zelandii poszło tak daleko, że stolicę kraju Auckland zamknięto po zaledwie czterech przypadkach grypy zwanej Covid-19. Dodatkowo wszyscy mieszkańcy Nowej Zelandii muszą przejść obowiązkowe testy na obecność koronawirusa SARS-CoV-2, albo zostaną zamknięci w tych specjalnych obozach. To zbyt podobne do wydarzeń znanych z lat czterdziestych na obszarach okupowanych przez III Rzeszę lub w sowieckich gułagach.
Padają sugestie, że Australia wraz z Nową Zelandią zostały wybrana na coś w rodzaju „poligonu doświadczalnego” intensywnego wdrażania agendy Nowego Porządku Świata – NWO. Można przypuszczać, że jeśli projekt ten się powiedzie, podobne działania zostaną szybko podjęte w pozostałych krajach na świecie. Widać to już na przykładzie Wielkiej Brytanii, która dzielnie podąża za Australią i Nową Zelandią w zakresie poziomu faszyzującego koronawirusowego zamordyzmu. Po nich ponownie może przyjść czas na nas i będziemy wspominać naszą dzisiejszą rzeczywistość jako coś przyjemnego a nie skrajnie nienormalnego...
Zamordyzm koronaświrusowy w krainie kangurów nie zwalnia ani na chwilę. Pojawiły się kolejne doniesienia o następnych osobach aresztowanych przez policyjne gestapo za same tylko wpisy w internecie wzywające do obywatelskiego, pokojowego oporu przeciwko państwowemu terrorowi wymierzonemu przez obecne władze Australii we własnych obywateli. Przypomina to dosłownie sytuację zarówno w bolszewickiej sowieckiej Rosji z lat 1917–1939 i w niemieckiej III Rzeszy. I nie ma w tym stwierdzeniu żadnej przesady.
Nie słyszałem, aby pan premier, tak jak w przypadku tzw. „białoruskiej opozycji” ogłosił podobną zbiórkę pieniędzy na wsparcie ludzi walczących z prawdziwym zbrodniczym terrorem totalitarnych rządów w Australii i Nowej Zelandii. Nie słyszałem również, aby zebrała się z tego powodu Rada Bezpieczeństwa ONZ, Komisja UE, Rada Europy czyteż inne tego rodzaju gremia, które wyraziłyby swoje nieświęte oburzenie z powodu nawet nie tyle łamania, co ordynarnego deptania wszelkich ludzkich praw i wolności w tych dwóch największych państwach antypodów. Jak pisał George Orwell ponad siedemdziesiąt lat temu w swojej powieści „Folwark zwierzęcy”, są na tym świecie zwierzątka równe i równiejsze od innych, vo dziś możemy oglądać na własne oczy. Za to mamy już dziś u nas w Polsce tzw. żółte i czerwone strefy, czyli getta stworzone specjalnie dla nas Polaków, których to obozów w jakie zamieniono całe miasta, miasteczka, wsie i powiaty, nikt z nas nie ma prawa opuszczać, ani nawet poruszać się po ich terenie bez posiadania specjalnego pisemnego zezwolenia. Czym to się różni od stworzonych przez Niemców w czasie drugiej wojny światowej gett dla Żydów i Cyganów czy też sowieckiego łagru narodów, w którym to „Edenie wszelakiej szczęśliwości” jeszcze na początku lat 70-ych ubiegłego wieku trzeba było ubiegać się w lokalnej placówce KGB o specjalne pisemne zezwolenie na przemieszczenie się z jednego miasta do drugiego, czego doświadczył osobiście mój świętej pamięci ojciec, który dopiero w 1970 roku, czyli 25 lat po zakończeniu drugiej wojny światowej, mógł dpojechać na ówczesną sowiecką Białoruś, by zobaczyć po raz ostatni swego żyjącego jeszcze wówczas ojca. Swojej mamy, a mojej babci, już nie zdążył ujrzeć, bo zmarła cztery lata wcześniej w 1966 roku, ale wtedy nie mógl jeszcze wjechać na terytorium Związku Sowieckiego, bo zostałby zwyczajnie aresztowany i nigdy więcej nie wróciłby do swojej rodziny w Polsce. Zamiast tego „podziwiałby”, gdzieś na dalekim wschodzie lub za kręgiem polarnym białe niedźwiedzie. Więc niech każdy już sam odpowie sobie na to pytanie, bo to dopiero przedsionek piekła, jakie nam wszystkim szykują.
I pomyśleć, że kiedyś było to moim marzeniem, by zamieszkać w jednym z tych dwóch państw. Chyba sam Stwórca mnie przed tym ochronił i nie pozwolił swego czasu, bym popełnił ten chyba największy błąd swego życia, gdybym doprowadził swego czasu sprawę do końca. I patrząc na przykłady tego co dzieje się właśnie w tych trzech państwach tzw. „Zjednoczonego Królestwa”, wyleczyłem się też z pragnienia... powrotu króla do Polski, tak jak mędzi o tym nieustannie niejaki pan Szczęść Boże. Przykłady Wielkiej Brytanii, Australii i Nowej Zelandii pokazują, czym kończy się poddaństwo jej, czy jego mości, a mianowicie, że jest się wtedy... tylko i wyłącznie przedmiotem, a nie podmiotem, to jest jedynie poddanym, bydłem, prywatną własnością panującej (panującego), z którą ten może za pomocą swoich siepaczy uczynić, co tylko zechce, i jak widać, właśnie korzysta z tego prawa bez żadnych krępacji i zahamowań, cynicznie przy tym wydając świadectwa moralności innym. Świat osiągnął właśnie samo dno swego upadku i zastanawiam się tylko, kiedy je przebije i zacznie wylewać swe wymiociny na zewnątrz, tyle, że już od spodu.
Jacek Boki
Link do wideo na YouTube