W naszych publikacjach bardzo często opieramy się na statystykach GUSu. Z drugiej strony zwiedzając nasze miasto trudno nie oprzeć się wrażeniu, że na ulicach jest o wiele mniej osób, niż kiedyś. Wszystko wygląda na to, że statystyki GUSowskie mijają się z prawdą, a najwierniejszy stan ludności posiadają… parafie.
Według oficjalnych statystyk miasto Elbląg liczy około 127.000 mieszkańców. Takie dane figurują na większości stron internetowych. Ostatnia aktualizacja to najczęściej końcówka 2013 roku. Wikipedia natomiast podaje liczbę 123.000 z datą aktualizacji czerwiec 2012. Im więcej statystyk, tym więcej danych. Skąd tak olbrzymie różnice? Ile osób w rzeczywistości mieszka w Elblągu?
Na to pytanie nie znajdziemy jasnej i klarownej odpowiedzi. Możemy natomiast uzmysłowić sobie, ile osób wyjechało z miast Polski za granicę, w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. Według, nieoficjalnych, a jakże, danych, w 2013 roku z Polski wyjechało, uwaga, blisko pół miliona Polaków. Danych nieoficjalnych, bo nikt tak naprawdę nie prowadzi spisu osób uciekających za granicę. GUS rzadko, jak na aktualne czasy, prowadzi spisy i kontroluje ilość mieszkańców. Jest jednak instytucja, która każdego roku prowadzi własny spis i przygotowuje własne statystyki.
To Kościół Katolicki. A dokładniej – ksiądz Krzysztof Bielawski, który wspólnie z innymi duchownymi prowadził badania na temat ilości mieszkańców w połowie parafii województwa warmińsko-mazurskiego. Według oficjalnych statystyk GUSu w naszym rejonie w 2004 roku mieszkało około 700.000 mieszkańców. Dokładnie 9 lat później liczba ta zmalała do 674.000. Ksiądz Bielawski udowadnia jednak, że liczba ludności jest o wiele mniejsza.
Po zebraniu danych od proboszczów Archidiecezji Warmińskiej okazało się, że w naszym regionie mieszka zaledwie… 556.000 osób. To aż 150.000 mniej, niż podają oficjalne statystyki GUSu. Co się stało z tymi ludźmi? Odpowiedź jest prosta – wyjechali za granicę. Aż 85 procent z nich. Pozostałe 15 procent przeniosło się do większych miast (Trójmiasto, Warszawa, Toruń, Kraków).
Często komentujemy, że „w Elblągu pusto” lub „nikt nie wychodzi, nikogo nie widać”. Może gdybyśmy poznali oficjalne, najnowsze statystyki dotyczące ludności okazałoby się, że… nie ma komu wychodzić? Że w mieście jest o wiele mniej osób, niż podają dane GUSu? Że to miasto, napiszę to ponownie, umiera?