Elbląska Spółdzielnia Niewidomych ELSIN i wydarzenia z nią związane z okresu ostatnich miesięcy w okresie kampanii wyborczej wykorzystywane są do dyskredytowania jej prezesa Jerzego Wilka ubiegającego się o urząd prezydenta miasta. Przedstawiana jest jako wręcz wzorcowy przykład niegospodarności, złych intencji jej prezesa i wszelakiej nieudolności w zakresie zarządzania. Wymieniana na wszystkich elbląskich portalach internetowych budzi chęć komentowania, szczególnie tych, którzy byli z nią związani.
Postanowiłem przyjrzeć się spółdzielni u samego źródła, w jej siedzibie i pośród ludzi tam pracujących. My Polacy słyniemy ze swobody wypowiedzi, mamy ustalony osąd na wiele różnych spraw, znamy wszelkiej maści lekarstwa na obywatelskie udręki i chętnie dzielimy się swoim zdaniem, jest jeden warunek, otóż lubimy zachowywać anonimowość, ot tak na wszelki wypadek, bo… „po co panie mi kłopoty”. Wybierając się do Elsinu byłem przeświadczony, że i tym razem zbiorę trochę materiału, trochę opinii i w sumie będę musiał pisać o swoich osobistych spostrzeżeniach posiłkując się anonimowymi wypowiedziami, aby formalnościom stało się zadość uzyskałem zgodę prezesa Jerzego Wilka na porozglądanie się w zakładzie pracy i porozmawianie z jego pracownikami. Pan Jerzy Wilk ani nie pałał entuzjazmem co do misji, którą mu przedstawiłem ani też nie utrudniał mi zadania, jak sam stwierdził „Elsin będzie trwał bez względu na to czy będą go chwalić czy ciągle atakować”.
Zostałem popilotowany przez sympatyczną sekretarkę pana Wilka, panią Bożenę, do miejsc pracy i tam pozostawiony sobie. W sumie bardzo dobrze – pomyślałem – ludzie będą bardziej swobodni. Stojąc pośród ludzi montujących szczotki, podstawowy asortyment produkcji Elsinu wyłuszczyłem cel z jakim przybyłem – z jakiej jest pan gazety – pierwsze pytanie i moja odpowiedź, że nie pracuję dla żadnego wydawnictwa, a dziennikarką param się okazjonalnie i bardziej hobbistycznie z racji zawodu. Poprosiłem by zechciały ze mną porozmawiać przynajmniej dwie osoby, które być może nie będą bały się podać imienia i nazwiska. A będzie pisał pan to co powiemy czy pozmienia – pytanie kolejne i konkretne – napiszę tylko to co powiecie. To był pierwszy moment, w którym przeżyłem zaskoczenie w Elsinie, zgłosiło się na początku pięć osób. Aby nie przeszkadzać innym w pracy przeszliśmy do innego pomieszczenia, które udostępniła nam pani Dorota Zienkiewicz.
Jak długo pracujecie w Elsinie?
Posypały się odpowiedzi: Barbara Suchodolska – 2 lata pracy, Dorota Zienkiewicz – 25 lat pracy, Grażyna Wojtowicz - od 1987 roku, Kazimierz Wrzałka – od 1980 roku, Lila Bogdan – 20 lat pracy, Anna Wodzianicka – 2 lata pracy, Adam Suchodolski – 2 lata pracy, Ewa Cieszewska – 34 lata pracy
Z pięciu osób, które zechciały ze mną rozmawiać w pokoju było już osiem osób i mnóstwo, które zaglądały na chwilę, wchodziły, dorzucały parę słów, wychodziły, rozmawiały z pozostałymi przypominając im o faktach, o które pytałem. Pierwsza moja refleksja, po Elblągu krąży informacją, że Wilk rujnuje Elsin, zwalnia pracowników, a tutaj mam przed sobą osoby, które pracują w zakładzie raptem 2 lata. Nic to – pomyślałem i rozpocząłem kolejną rundę pytań.
Proszę powiedźcie mi jakim szefem jest Prezes i co możecie powiedzieć o panu Jerzym jako człowieku?
Celowo zbiłem w tym felietonie te dwa pytania z tej racji, że osoby z którymi rozmawiałem nie potrafiły rozdzielić tych pytań, odpowiedzi zazębiały się i wypełniały jednocześnie. Jako, że obiecałem moim rozmówcom napisanie tylko tego co mi mówili przytoczę ich wypowiedzi tak jak zostały nagrane.
- Otwarty jest na nas, interesuje się nami – mówiła Dorota Zienkiewicz.
- Szukałem pracy i przychodziłem do Elsinu, bo gdzie ja niewidomy znajdę pracę, Wilk zawsze mnie przyjmował, rozmawiał ze mną jak z kumplem, cały czas dawał mi nadzieję, że będę tutaj pracował, nigdy nie czułem w tych rozmowach, że mnie okłamuje, nigdy nie odesłał mnie z kwitkiem, szanuję go za to – wskazał Adam Suchodolski.
- On rozwiązuje nasze problemy, nawet te osobiste - dodała Ewa Cieszewska.
- Pomógł mi załatwić dojazdy do pracy, bo mieszkam pod Elblągiem i nie miałam możliwości dojeżdżania do pracy, wtedy Prezes był radnym jeszcze. Dzięki niemu mamy busa, którym przyjeżdżam do pracy – podkreśliła Barbara Suchodolska.
Pomiędzy tymi odpowiedziami wyłapywałem inne już nie spersonalizowane: „On pomógł Teresie w sprawach mieszkaniowych, wtedy jak miała zadłużone mieszkanie” „Wilk jest w porządku o czym tutaj gadać”.
Moja druga refleksja – szef blisko ludzi i ich spraw – w sumie tak być powinno.
Proszę Państwa chodzą słuchy, że pan Wilk zniszczył Elsin, powiedzcie mi co o tym sądzicie?
No i to pytanie było przysłowiowym kijem w mrowisko. Przyznam szczerze, że dawno nie widziałem tak szczerego oburzenia ludzi, szczerego w prostocie, bez ochów i achów, za to pełnych konkretnych informacji z podawaniem nazwisk, których niestety przytoczyć tutaj nie mogę, a wskazywanych jako tych, którzy celowo przeinaczają fakty podawane w komentarzach i wypuszczanych w opinię publiczną. Przytoczę więc odpowiedzi, które przytoczyć mogę:
- Dawno mógł odejść z Elsinu, ale został z nami by ratować spółdzielnię. Zależy mu na nas i na firmie. Gdyby nie Wilk to by Elsin już dawno popłynął. – wskazała Lilla Bogdan.
- On walczy z PFRON, oni nas zablokowali, nie dawali środków na zakład, dzięki Wilkowi przetrwaliśmy kilka miesięcy bez dotacji – podkreślała Dorota Zienkiewicz.
Kazimierz Wrzałka mówił z kolei: Panie, jak on mógł niszczyć zakład jak ludzi przyjmował w tym okresie.
- On i księgowy uratowali spółdzielnię. Dzięki niemu mamy pracę i pieniądze na życie. Wilk nie zniszczył Elsinu, tylko cały czas go ratuje – dodały moje rozmówczyni.
No dobrze proszę moi drodzy, ale przecież jesteście zakładem w likwidacji?
Przytoczę jedną odpowiedź pana Kazimierza Wrzałki, odpowiedź, która swoją logiką i prostotą mnie ujęła: - Proszę pana, prezes postawił spółdzielnię w likwidację bo jest taki przepis, że gdy firma jest w likwidacji to można robić takie ruchy, że zatrudnia się ponownie ludzi i firma zaczyna funkcjonować i wówczas można ją przekształcić tak by istniała nadal i można było pracować.
Postawienie spółdzielni w stan likwidacji wiązało się z redukcją zatrudnienia i zmniejszeniem stanu osobowego załogi Elsinu co na ten temat mi powiecie?
- Proszę pana gdybym był szefem to sam bym tamtych zwolnił, oni przychodzili do pracy jak na spotkanie, zrobili jedną szczotkę, a później pół godziny po zakładzie łazili – mówił Kazimierz Wrzałka.
- Część z tych co zostali zwolnieni odeszła na własną prośbę, bo mieli świadczenia przedemerytalne albo renty, ale jak kogoś spotykam to zawsze mówią, że chcieli by do nas wrócić choćby na 2 godziny dziennie bo im samym źle w domu i nudno – dodała Lilla Bogdan.
Ewa Cieszewska wskazała - To pewnie ci sami wypisują te głupoty o nas i o prezesie, ze złośliwości piszą i z głupoty też. Jak oni zostali zwolnienie to teraz my ich nie obchodzimy i chcą tylko Wilkowi dopiec.
Adam Suchodolski z kolei powiedział - Zwolnieni zostali słabi pracownicy, tacy którym się pracować nie chciało. Sam ich bym zwolnił.
Moja refleksja – tyle się mówi i pisze o dynamizmie pracy, a tymczasem Wilkowi zarzuca się to, że dbając o interes spółdzielni i o tych, którzy pracować chcą zwalnia personel nie wydajny i przynoszący straty dla produkcji. W tym momencie chciałbym poznać pracodawców, którzy zatrzymali by takich pracowników. Są chętni? Służę informacjami. Pytanie ostatnie, które z racji odbywającej się kampanii wyborczej pojawić się musiało.
Pan Jerzy Wilk, prezes Waszej spółdzielni obecnie ubiega się o urząd prezydenta miasta, co sądzicie o Panu Wilku jako o osobie, która ma zarządzać i gospodarować w mieście?
- Będzie walczył o Elbląg tak jak o nas i Elsin – mówiła Barbara Suchodolska .
- On umie walczyć i uratuje Elbląg – dodał Kazimierz Wrzałka.
- Najważniejsze by miał dobrych ludzi wokół siebie – podkreśliła Ewa Cieszewska.
- Uratował Elsin, uratuje Elbląg - zakończyła Lilla Bogdan.
Na zakończenie tego felietonu, decyzję o postawienie spółdzielni w stan likwidacji członkowie spółdzielni podjęli jednogłośnie w dniu 26 października 2012r i 23 listopada 2012 roku wiedząc, że konsekwencją tej decyzji będą częściowe zwolnienia. Większość ze zwolnionych pracowników pozostaje nadal członkami spółdzielni tak więc będzie decydować o jej reaktywacji. Zgodnie z art. 116 §1 spółdzielnia postawiona w stan likwidacji może przed upływem roku od dnia podjęcia drugiej uchwały Walnego Zgromadzenia Członków o likwidacji, przywrócić swoją działalność na podstawie uchwały walnego zgromadzenia podjętej większością 3/4 głosów i tak też się stanie. Osąd pozostawiam państwu, natomiast wszystkim szefom życzę takiego entuzjazmu, z jakim Jerzy Wilk spotyka się ze strony swojej załogi… pomarzyć można.
Wysłuchał i spisał Wojciech Sojka
------------------------------------------------------ artykuł płatny ------------------------------------------------------