Nasz materiał na temat sprzedaży budynku biurowego Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Elblągu spowodował, że głos w tej sprawie postanowił zabrać były dyrektor tej spółki - Marek Pilichowski. Publikujemy Jego opinię w tej sprawie.
W styczniu br. Prezydent Miasta Jerzy Wilk za pośrednictwem Rady Nadzorczej MPO sp. z o.o. dokonał nieoczekiwanej zmiany dyrektora Spółki MPO.
Decyzja była zaskoczeniem dla wszystkich, ponieważ: 1.nie została zachowana forma konkursowa dla powołania nowego dyrektora, 2.zostały złamane zasady prawa pracy podczas zwolnienia Marka Pilichowskiego, 3. styl jakim ówczesny dyrektor został pozbawiony funkcji, pozostawiał wiele do życzenia.
Decyzja ta w niezrozumiały sposób przerwała kadencję zarządu powołanego na okres pięciu lat, na całość którego przewidywano restrukturyzację i poprawę sytuacji finansowej spółki. Następstwem tych niejasnych decyzji była konieczność wypłacenia odszkodowania, przez spółkę MPO na rzecz byłego dyrektora Marka Pilichowskiego, który zgodnie z decyzją sądu został zwolniony z pracy w sposób wadliwy i niesłuszny.
Warto przypomnieć, że zaraz po tych zmianach Prezydent Jerzy Wilk tłumaczył, iż sprowadził z Gdańska wybitnego specjalistę, który nie dopuści do dalszego pogarszania wyników spółki (które jak się później okazało nie pogarszały się, a znacząco poprawiły), przyspieszy on rozwój Spółki i sprawi, że spółka będzie potęgą na rynku odbioru odpadów w Elblągu.
W 10 miesięcy później, jak dowiadujemy się z mediów, olbrzymi potencjał oraz pomysły ludzi jakich zatrudnił Prezydent Jerzy Wilk, sprowadzają się do jednego... do wyprzedaży majątku Elbląga. Dzisiaj wiemy, że część majątku Spółki MPO (baza przy ul. Królewieckiej) już została sprzedana, kolejnym ruchem jest chęć sprzedaży bazy przy ul. Szańcowej. Podkreślenia wymaga fakt, że w budynku przy ul.Szańcowej wszystko się zaczęło, Przedsiębiorstwo Oczyszczania rozpoczęło tam swoją działalność zaraz po II wojnie światowej tj. w maju 1945 roku.
Jakkolwiek warto doceniać chęć poprawy wyniku finansowego Spółki, to czy wyprzedawanie jej po kolei, część po części jest najlepszym sposobem i najwyższym możliwym przejawem kreatywności nowego dyrektora oraz Prezydenta Wilka - który musi wyrazić zgodę na takie działania? Jak już wiemy Spółka MPO, po sprzedaży części bazy, jest zmuszona płacić czynsz dzierżawny innej spółce za możliwość trzymania sprzętu na ich bazie.
Czy to jest racjonalne gospodarowanie? W mojej ocenie nie. Odnosząc się do wyliczeń dokonywanych przez nowego dyrektora MPO sp. z o.o. Wawryna, w których wielokrotnie podkreśla, że dzierżawa jaką płaci firmie PDiM z pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży bazy przy ul. Królewieckiej jest na tyle niska, że wystarczy na 18lat. Taki wywód można traktować poważnie tylko w przypadku gdy umowa na przedmiotową dzierżawę została zawarta na cały 18-letni okres. Prawdopodobnie nie jest też pewna stałość ceny dzierżawy w kolejnych 18 latach. Poza tym brak jest pewności, że spółka miejska PDiM, która jest w jeszcze gorszej kondycji finansowej niż MPO, utrzyma się przez 18 lat.
Co w takim wypadku? Czy inni przedsiębiorcy gwarantują równie niskie ceny? Z przykrością zauważam, iż cała ta sytuacja przypomina przelewanie z pustego w próżne. Niestety największym przegranym jest tutaj Nasze Miasto, które wyraźnie traci swój majątek i to na wielu płaszczyznach. Idąc tą drogą istnieje obawa, że po dłuższych rządach w stylu prezentowanym obecnie, w naszym mieście nie pozostanie zbyt wiele majątku w zarządzie miasta.
Dyrektor MPO sp. z o.o. Wawryn w wywiadzie dla Telewizji Elbląskiej twierdzi, że sprzedaż majątku, w tym przypadku bazy przy ul. Szańcowej, to sposób na podniesienie wartości przedsiębiorstwa. Po takiej wypowiedzi mam duże wątpliwości co do kompetencji kadry zatrudnianej przez Prezydenta Jerzego Wilka. Pomimo zapowiedzi o rozwoju przedsiębiorstwa, kiedy mowa była o nowych usługach, nowych pomysłach, dzisiaj jesteśmy świadkami powolnej wyprzedaży Spółki MPO. Doszły mnie również słuchy, że sprzedaż Spółki MPO była planowana jeszcze przed zmianą na stanowisku dyrektora i choć wcześniej nie potrafiłem w to uwierzyć, teraz zaczynam nabierać wątpliwości. Mam nadzieję, że to nie był powód zmiany na stanowisku dyrektora Spółki MPO.
Pikanterii całej, planowanej transakcji dodaje fakt, że zarówno kupującym siedzibę spółki jak i sprzedającym w pewnym sensie ma być miasto Elbląg (zgodnie z informacjami dostępnymi w mediach). Zarówno MPO sp. z o.o. -sprzedający, jak i Muzeum-kupujący są własnością miasta. To kolejna sytuacja przypominająca ‘przelewanie z pustego w próżne. Czemu mają służyć takie praktyki? Z wywiadów obecnego dyrektora spółki wynika Wawryna, że strony zarówno sprzedająca jak i kupująca, są już 'dogadane', w tym również co do ceny. Jak będzie, okaże się w drugiej połowie listopada. Myślę, że byłoby wielkim zaskoczeniem (a może właśnie nie) gdyby nagle pojawił się prywatny przedsiębiorca - strategiczny inwestor, który dokona zakupu bazy na Szańcowej.
Niewątpliwie 'łatanie' błędnie wyliczonego budżetu przez Władze Miasta Elbląga wymaga wielu niepopularnych decyzji, tylko że pewnych decyzji jak np. sprzedaż majątku miasta nie będzie można już cofnąć. Konstatując wszystko powyższe nasuwa się pytanie: Czy warto tak bardzo narażać majątek Naszego Miasta w imię przedwyborczego blasku?
Marek Pilichowski