Elbląskie media – jako aktualnego newsa – podały informację o wystąpieniu Pawła Nieczui-Ostrowskiego ze struktur Platformy Obywatelskiej. Kotlet to mocno odgrzewany, bo Paweł Nieczuja-Ostrowski wystąpił z PO... ponad cztery miesiące temu. Głównym powodem wystąpienia – jak wówczas twierdził – była wola poświęcenia się działalności zawodowej, z akcentem na pracę naukową.
Skąd zatem – ponad 120 dni po fakcie – pojawiła się wola oskarżania Platformy Obywatelskiej, że nie spełniła jego oczekiwań? Ponoć pretekstem są „nieścisłości medialne” co do powodów jego odejścia z PO. Próbowałem znaleźć owe „nieścisłości medialne”, na które MUSIAŁ zareagować Paweł Nieczuja-Ostrowski. Nie znalazłem. Dowiadujemy się także, że był rozczarowany polityką partii jako całości, marginalizowaniem Elbląga, szantażowaniem działaczy i stylem pracy w PO „na naszym podwórku”. Sprawy ewentualnego rozczarowania Platformą Obywatelską nie da się skwitować jednym zdaniem. Sam często miewam wątpliwości, dotyczące polityki centralnej jak i tej „na naszym podwórku”.
Wiem jednak jedno. Partia to nie jakiś tajemniczy i bezosobowy twór, ale coś co tworzą jej członkowie. Elbląskiej rzeczywistości nie wykreowano w Warszawie, niczego nie narzucił nam Donald Tusk, ale nasi liderzy: Nowaczyk, Gelert, Wcisła, Czyżyk... i od pewnego czasu także Nieczuja-Ostrowski. Co ciekawe, żadna z wymienionych wyżej osób nie bije się w cudze piersi, tylko w swoje szukając powodów, które najpierw dały nam mandat władzy, a później nam go odebrały. Żadna – z wyjątkiem Pawła Nieczui-Ostrowskiego. Co istotne, to po tym trudnym okresie, tak dziś negatywnie opisywanym przez Paweła Nieczuję-Ostrowskiego, on sam wystartował z list Platformy Obywatelskiej w wyborach samorządowych. Nikt go do tego nie zmuszał, ani niczym nie szantażował. Dlatego rezygnację złożoną we wrześniu przyjąłem z żalem, ale i z szacunkiem dla wyboru innej drogi życiowej niż partyjne zaangażowanie. Dziś widzę, że chodziło o coś zupełnie innego.
Często mówimy o zakłamaniu i braku etycznej wrażliwości wśród polityków. Będzie tych oskarżeń mniej, jeśli społeczeństwo zacznie bać się obieżypartyjniaków, którzy z łatwością moralizują oraz wskazują winnych i co chwilę zmieniają szyld, zamiast wziąć także na siebie odpowiedzialność, posypać głowę popiołem i naprawiać to co się popsuło. Kto odchodzi się z drużyny, gdy ma ona kłopoty nigdy nie będzie wiarygodnym partnerem. Dla nikogo – chyba, że dla podobnych do siebie. Czy to nie dziwne, że najgorętsi krytycy PO, bez żenady przyjmowali poważne i nieźle płatne funkcje od partii, a krytyką zaczęli się parać dopiero wtedy, gdy im się stołek obsunął? Tak w skali krajowej postąpił Jarosław Gowin, który politykę PO autoryzował jako minister sprawiedliwości, a teraz totalnie PO i rząd, których był członkiem krytykuje. Tak postępuje Paweł Nieczuja-Ostrowski, który z ramienia PO był wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej w Elblągu.
Jerzy Wcisła, przew. PO w Elblągu