25 lipca przyjechała do Elbląga prof. Dorota Pyć, by jako przedstawiciel Rządu RP zakomunikować, że tenże rząd właśnie podjął decyzję o realizowaniu programu budowy kanału przez Mierzeję. To będzie największa w dziejach inwestycja na rzecz naszego miasta, realizowana całkowicie za środków rządowych.
No, może za wyjątkiem ulokowania przez Rzeszę Niemiecką produkcji militarnej w elbląskich zakładach Schichau`a. O ile jednak produkcja okrętów służących Hitlerowi nie musi napawać nas – Polaków - dumą, o tyle dziwi utyskiwanie na decyzję rządu RP. Prezydent miasta J. Hajdukowski głośno podejrzewa, że to tylko kampania wyborcza, prof. K. Luks prześmiewczo życzy następnym pokoleniom doczekania kanału, senator W. Gintowt-Dziewałtowski jest w ogóle przeciwny wydawaniu pieniędzy na takie cele. Każdy z nich jednocześnie zapiera się, że wszystko robi z myślą o tym, by w Elblągu żyło się lepiej.
Odnoszę wrażenie, że gdyby Pani Minister przywiozła w teczce 750 mln zł, to i tak malkontentów by nie zadowoliła. Najgorsze, że korzystając ze swej pozycji, sugerują ono, że „gdyby rząd chciał, to by te pieniądze dał i kanał jutro wybudował”. Pielęgnowanie tego fałszu na pewno niczego dobrego nie przyniesie. Kanałem przez Mierzeję zajmuję się od dawna i dzisiaj jestem jedynym elblążaninem, który od początku uczestniczy w pracach konsorcjum w tym celu powołanym. Nie raz budowaliśmy najkrótszy scenariusz dojścia do finału tej inwestycji. Zawsze zatrzymywaliśmy się nie wcześniej niż w okolicach lat 2017-2019. Każdy krótszy termin, oznacza konieczność rezygnacji z procedur, która mogły pogrzebać cały projekt. Taka groźba stała się realna pod koniec 2009 roku i ponownie pod koniec 2013 roku. W obydwu przypadkach wraz z marszałkiem Jackiem Protasem wykonaliśmy sporo działań na rzecz kontynuowania przygotowań do inwestycji.
Warto uczyć się też na błędach rządu J. Kaczyńskiego, który chcąc ominąć unijne zasady przy realizacji inwestycji w Dolinie Rospudy doprowadził Polskę do upokarzającego konfliktu z Komisją Europejską i oskarżenia naszego kraju przed Trybunałem Sprawiedliwości. Jak się ktoś uprze, to może doprowadzić do podobnego skandalu i w sprawie kanału przez Mierzeję. Dzisiaj realne jest oddanie inwestycji w 2022 roku. Oczywiście, jak każdy wolałbym, by było to dwa lata wcześniej, ale przede wszystkim cieszę się, że ta największa inwestycja jednak będzie kontynuowana. Przedsięwzięcie za 750 mln zł (to tyle ile w Elblągu zainwestowano w ciągu ostatnich 15 lat wraz ze środkami unijnymi!) tworząca ponad 2000 miejsc pracy warte są tego czasu. Oponentom przypominam też, że lista oczekiwań wobec rządu RP jest bardzo długa i w wielu regionach z radością przyjmą każdy przejaw niezadowolenia, z przygotowań do tej inwestycji. Nawet w sąsiednim Pomorzu.
Prawie niezauważone były dwa wątki konferencji. Jeden prof. Doroty Pyć, że nie chodzi tylko o port w Elblągu, ale o całą gospodarkę morską, i mój, że kanał wpłynie na rozwój transportu śródlądowego w całej Polsce. To bardzo ważne wątki, który powodują, że urząd marszałkowski naszego województwa angażuje się w wiele ogólnopolskich działań na rzecz rozwoju transportu wodnego, głównie po to, by zwiększyć szanse Zalewu Wiślanego i portu w Elblągu. Myślę, że dla promocji własnej oryginalności lub zwykłego partyjniactwa nie warto działać przeciwko realizacji kanału przez Mierzeję.
Jerzy Wcisła