Jarosław Kaczyński i kandydat PiS na prezydenta Elbląga Jerzy Wilk wystosowali do premiera list, w którym apelują, by podjął się przekopania Mierzei Wiślanej. - To ważna sprawa, a premier ma obowiązek służyć krajowi - stwierdził prezes PiS. Premier Tusk informuje, że listu Kaczyńskiego nie otrzymał. Jeśli zaś chodzi o przekop, trwają w tej sprawie analizy opłacalności przedsięwzięcia.
Kaczyński podkreślił, że można ws. przekopania Mierzei Wiślanej "marnować kolejne lata, a można też podjąć ten temat, tak żeby po nowych wyborach, nowy rząd mógł przystąpić do realizacji tego planu".
- Razem z panem Wilkiem postanowiliśmy wystosować list do obecnego premiera, zwrócić się do niego o to, żeby tę sprawę podjął - poinformował Kaczyński na konferencji prasowej. I dodał: - Wszystkie plany są gotowe (ws. przekopania Mierzei Wiślanej - red.), ci, którzy mówili, że to się nie opłaca, mówili nieprawdę. Są ekspertyzy z czasów rządu premiera Tuska, które wskazują na to, że to jest przedsięwzięcie opłacalne, sensowne gospodarczo. I stąd właśnie to postanowienie, żeby publicznie zwrócić się do pana premiera o podjęcie sprawy.
- Sądzimy, że tego rodzaju podejście będzie ze strony Donalda Tuska podejściem konstruktywnym i właściwie takim, które powinno być bezalternatywne - stwierdził prezes PiS. W liście do premiera, Kaczyński wraz z Wilkiem wytknęli Tuskowi, że - wbrew rządowym ekspertom - zaniechał inicjatywy przekopania Mierzei Wiślanej. "Oczekujemy, że w trybie pilnym wyjaśni pan motywy swojego działania. Panie premierze, nie jest pan tylko szefem rządu działaczy partyjnych Platformy, powinien pan działać w imieniu wszystkich obywateli, a nie wąskiej grupy" - czytamy w liście do szefa rządu.
"Port w Elblągu to wielka szansa dla tego miasta i jego mieszkańców. To również strategiczny interes dla kraju, tak, jak kiedyś Gdynia" - dodają Kaczyński i Wilk.
- Listu nie czytałem. Z reguły Jarosław Kaczyński pisze listy do mnie i nie wysyła ich do mnie, tylko do mediów. To jest dość osobliwy sposób na komunikowanie się poprzez listy, ale już się do tego przyzwyczaiłem - powiedział we wtorek na konferencji prasowej premier Donald Tusk.
Premier skomentował sprawę listu, choć zaznaczył, że go nie dostał. - Wierzę, że ten list zawiera nieprawdziwą informacje o tym, jakoby rząd Jarosława Kaczyńskiego załatwił i zaplanował przekop Mierzei a mój rząd tego zaniechał. Sytuacja jest taka, że kiedy pojawił się projekt przekopania Mierzei, to pomyślano o środkach europejskich i przekazano ten projekt do Brukseli do zaopiniowania. Premier Kaczyński tuż przed końcem swojej kadencji dostał informację jednoznaczną, że ocena w Brukseli jest miażdżąca dla tego projektu jeśli chodzi o opłacalność i że nie ma mowy o przyznaniu jakichkolwiek środków europejskich. W związku z tym tuż przed wyborami premier Kaczyński zapowiedział, że przekopie Mierzeję za środki państwa polskiego. Na tym koniec planowania - powiedział Tusk. I dodał: - Podjęliśmy działania, które miały doprowadzić do stworzenia projektu oceniającego, czy się opłaca czy nie. Zamówienie, które złożył rząd Kaczyńskiego, było kontynuowane, czekam na ten raport. Dla mnie jest bardzo ważne, żeby uzyskać wiarygodną informację czy ta inwestycja jest opłacalna z punktu widzenia państwa polskiego i Elbląga przede wszystkim. Po to, żeby Elblągowi nie robić kłopotu na siłę, bo gdyby się okazało, że do tego przedsięwzięcia będzie trzeba stale dopłacać, to będzie kłopot dla tego miasta a nie korzyść. Jeżeli z badań będzie wynikało, że ta inwestycja się opłaca, to oczywiście podejmiemy takie prace. Warunek jest oczywisty - to musi później dobrze działać - zapewnił premier.
Przekop Mierzei Wiślanej to projekt połączenia drogą morską Zalewu Wiślanego z Zatoką Gdańską mający na celu skrócenie i pogłębienie morskiego szlaku na Bałtyk. Według projektu kanał ma mieć 1100 m długości oraz 40 m szerokości w dnie. Obecnie przejścia z Zalewu Wiślanego na Bałtyk prowadzą przez rzekę Szkarpawę i przez Rosyjską Cieśninę Pilawską. Pomysłowi temu sprzeciwiają się niektórzy mieszkańcy Mierzei. Również władze województwa pomorskiego sceptycznie podchodzą do tej inicjatywy.
źródło: TVN24.pl