Referendum, w którym dziś Polacy, teoretycznie, mieli odpowiedzieć na trzy pytania nie cieszyło się dużym zainteresowaniem. Według naszych nieoficjalnych danych frekwencja w Elblągu wyniosła około 15%.
Od godziny 6:00 do 22:00 Polacy mieli dziś możliwość wzięcia udziału w referendum. Dotyczyło ono trzech kwestii: JOWów, finansowania partii z budżetu państwa oraz rozpatrywania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika. Aby referendum było wiążące, musiało wziąć w nim ponad połowa uprawnionych do głosowania.
Zgodnie z przewidywaniami – tak się nie stało. Według naszych nieoficjalnych informacji pochodzących z kilkunastu komisji referendalnych, frekwencja w Elblągu wyniosła około 15%. Nasze rachunki mogą być jednak mylne – w niektórych komisjach wydano np. tylko 40 kart od godziny 13:30 do zamknięcia lokali. W innych – tylko około stu. Jeden z naszych rozmówców zaznaczył, że w komisji, gdzie przygotowano około 1500 kart, wydano tylko około 150.
- Wygląda to tak, że niektóre komisje notują wynik na poziomie 15-20%, a inne 7-10%.
Frekwencja może być więc jeszcze niższa, niż nasze przypuszczenia.
Artykuł będzie aktualizowany.
Pierwsze komentarze:
Paweł Kowszyński:
Nie dziwię się, że stosunek Polaków do dzisiejszego referendum jest taki, jaki jest. W ostatnich dniach przed głosowaniem w mediach można było zaobserwować powierzchowny, marketingowo-wyborczy dyskurs zamiast pogłębionej analizy. Nie ma wyniku, nie ma frekwencji. Wszyscy wyraźnie wykorzystali kampanię referendalną w tej parlamentarnej. Referendum jest zaś resztką kiełbasy wyborczej z kampanii prezydenckiej - wstyd i bardzo duża niedojrzałość klasy politycznej. To referendum nie zbliżyło nas do społeczeństwa obywatelskiego, którym kiedyś z pewnością będziemy, ale droga do tego daleka. Dla mnie dotychczas referendum było instytucją poważną, a teraz mamy do czynienia z żartami i najgorzej wydanymi 100 milionami złotych. Frekwencja pokaże też prawdziwe poparcie dla partii, która je poparła i namawiała do udziału. Dla platformy może być to gorzka lekcja pokory, a dla ruchu Pawła Kukiza końcem politycznego projektu.
Łukasz Nosarzewski (KORWiN):
Jutro obudzimy się w takim samym kraju jak dziś tylko że uboższym o 100 milionów złotych. Powinniśmy wystawić rachunek zarówno jak i senatorom z PO jak i Bronisławowi Komorowskiemu. Polacy nie dali się wciągnąć w oszustwo Bronisława Komorowskiego z czego jestem dumny i mam prywatną satysfakcje z udanego bojkotu atrapy referendum. Frewkencja pokazuje także jednoznacznie, że projekt Kukiz się wypalił.
Michał Szydlarski (KORWiN):
Liczę głosy więc dopiero po zakończeniu wydań głos. U mnie jest 8 % w komisj na 2003 uprawnionych. Z obserwacji wynika ze przychodziły osoby zupełnie nie mające pojęcia na co głosują. Starsze osoby pytaly"na kogo teraz głosujemy "inne się pytały "jak kazali głosować". Zadziwiające jest ze przeważały osoby starsze. Ludzie młodzi się nie pokazali. 100 milionów wywalone w błoto. Tak konczy sie ruch Pawla kukiza oparty o Jow.... sorry za literowki z telefonu.
Rafał Traks (Prawo i Sprawiedliwość):
Niestety, spodziewałem się, że frekwencja będzie niewystarczająca aby referendum było wiążące, mimo to liczyłem, że będzie trochę wyższa w granicach około 25%. Podejrzewam, że duży wpływ na frekwencję miały trzy aspekty. Po pierwsze było ono wprowadzone na szybko przez Prezydenta Bronisława Komorowskiego bez konsultacji, przy akceptacji kolegów partyjnych z PO a nie obywateli. Przypomnę, że była to decyzja podjęta przez jedną noc i stanowiła swoistą reakcje sztabu Prezydenta Komorowskiego na wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich, zresztą przegranych. Po drugie duży wpływ na frekwencję moim zdaniem mają ciągłe kłótnie ludzi którzy doprowadzili do sukcesu wyborczego Pana Kukiza. Po trzecie i chyba ten fakt pogrążył to referendum najbardziej. W ostatnim tygodniu senatorowie PO odrzucili pomysł zorganizowania referendum 25 października, które miało zawierać pytania oczekiwane przez Polaków przez, co obywatele poczuli się oszukani.
Godz 22:07 - nieoficjalnie w Olsztynie frekwencja na poziomie 10%
Godz 22:07 - Komisja Wyborcza nr 40 (Elbląg) - lekko ponad 10%
Godz 23:02, jesteśmy w Urzędzie Miejskim w Elblągu. Zbieramy informacje dot. frekwekwencji od przewodniczących komisji. Żadna z nich nie przekroczyła progu 8%
Godzina 23:25 - to już pewne - referendum w Elblągu nie jest wiążace - tak mówią o tym dane oficjalne, prosto od przedstawicieli poszczególnych komisji referendalnych. Średnia frekwencja oscyluje wokół 8%.
Godzina 23:40 - kończymy relację na żywo, PKW zapowiada, że oficjalne, pełne wynika poda w poniedziałek po południu.
Dalsza część komentarzy "na gorąco":
Robert Turlej (Platforma Obywatelska):
Sprawdziły się moje przewidywania o niskiej frekwencji. Wiele osób z którymi rozmawiałem deklarowało wprost, że na referendum się nie wybierają gdyż nie wiedzą o co w tym wszystkim chodzi. Kampania medialna praktycznie nie istniała, a ten, który chciał najwięcej ugrać czyli Paweł Kukiz odsunął się w cień. Referendum w sumie nie zamyka tematu JOWów. Może to być jeden z elementów programu wyborczego i jeszcze może zostać wprowadzony w życie.
Adrian Meger:
Jaki prezydent, takie referendum. Referendum zarządzone przez prezydenta Komorowskiego zawierało 3 pytania: niekonstytucyjne, nieprecyzyjne i nieaktualne, więc nie ma się co dziwić, że Polacy i elblążanie nie mieli zamiaru uczestniczyć w tym cyrku. Byłem członkiem jednej z obwodowych komisji i już teraz mogę powiedzieć, że frekwencja w Elblągu nie przekroczyła 10%. Po raz kolejny pieniądze podatników zostały wyrzucone w błoto.