Na temat okołobożonarodzeniowych wizyt duszpasterskich, zwanych potocznie kolędą krąży wiele opinii dotyczących jej sensu, powodów składania ofiar pieniężnych oraz jej charakteru. Jak wiadomo kolęda kolędzie nierówna... W zależności od parafii wygląda ona troszkę inaczej. Nie mówimy tu o towarzyszącej jej atmosferze, ale przede wszystkim o tym, jak przyjmujemy dziś duchownego i czy w ogóle przyjmujemy.
Skąd ten zwyczaj, chciałoby się zapytać?
Korzeni wizyt duszpasterskich można szukać w zwyczajach związanych z Uroczystością Objawienia Pańskiego. Przede wszystkim należy wspomnieć zwyczaj błogosławienia domów. W regionach niemieckich, ale także w Polsce został on wzbogacony o zwyczaj zaznaczania kredą drzwi literami K + M + B z dodaną datą bieżącego roku (interpretuje się te litery jako imiona trzech Mędrców, a w rzeczywistości np. w wiekach średnich odczytywano ten skrót jako Christus mansionem benedicat - Niech Chrystus błogosławi mieszkanie). Nie byłoby oczywiście teraz możliwe, aby kapłani odwiedzili wszystkie rodziny w parafii w ciągu jednego dnia, tzn. 6 stycznia, więc czas odwiedzin kolędowych został "rozciągnięty", rozpoczynając się w niektórych parafiach w Polsce nawet już w Adwencie.
Spotkanie z duchownym, w zależności od parafii, wygląda podobnie. Z reguły wizytę duszpasterską poprzedzają ministranci, którzy informują na kilka minut "przed", że "dziś kolęda i czy lokator chce przyjąć duchownego"...
Wizyta duszpasterska rozpoczyna się od odśpiewania kolędy i zmówienia modlitwy. Na stole z reguły stoi krzyż i świece, jest również kropidło, woda święcona, Pismo Święte i koperta, ale o tym później.
Dalsza część spotkania przebiega różnie. W zależności od rodziny, u których odbywa się wizyta. Jednak zawsze ma ona charakter rozmowy, która może dotyczyć spraw zarówno duchowych, jak i zwykłych, codziennych. Młodsze dzieci pokazują zeszyty od religii albo też chwalą się znajomością różnych modlitw. Podczas tej chwili rozmowy, zdarza się nieraz, że przełamywane są pewne stereotypy dotyczące księży. Ile trwa taka wizyta? Z reguły kilka, kilkanaście minut. Nie ma co się oszukiwać, owe słynne 10 minut czasami zamienia się w pięć, a ludzie po wizycie księdza czują pewien niedosyt. Kiedy wśród znajomych i nie tylko rozmawia się o kolędzie, porusza się nader ważną kwestię. Ludzie momentalnie wyczuwają, czy przychodzi do nich duszpasterz, który chce poznać swoich parafian, czy jedynie administrator, co oczywiście przekłada się dość szybko na życie całej parafii i czy za rok ta, czy inna rodzina otworzy ponownie drzwi dla kapłana.
Delikatna sprawa kopert
Koperta w Polsce w ogóle źle się kojarzy. Jest też budzącym najwięcej emocji elementem kolędy. Ile wypada włożyć, czy można nie dać, dla kogo, albo na co "idą" ofiarowane pieniądze - to najczęściej stawiane pytania, przez "przyjmujących kolędę". Z nieoficjalnego rozeznania, jakie udało się przeprowadzić, wiadomo, że elbląscy parafianie wręczają zazwyczaj od 10 do 50 złotych. To niemało, zważywszy na fakt, że bezrobotnych w mieście i regionie ciągle przybywa.