Z niepokojem słucham wiadomości o ofiarach tegorocznej zimy. Pomimo starań odpowiednich służb, mróz zbiera tragiczne żniwo. Dlatego nie mogę przejść nad tym do porządku dziennego, w poczuciu odpowiedzialności za otaczającą mnie społeczność postanowiłam zabrać głos.
Nie zgadzam się z opiniami, że każdy jest kowalem własnego losu i na własne życzenie naraża się na niebezpieczeństwo utraty zdrowia, a nawet życia. Dlatego proszę, byśmy wszyscy zwracali uwagę na ludzi, którzy z różnych powodów pozbawieni są dachu nad głową i ciepłej strawy. Nie wyganiajmy ich z piwnic i klatek schodowych, poczęstujmy ciepłą herbatą, spróbujmy namówić, by skorzystali w noclegowni. W sytuacjach krytycznych, telefonujmy pod nr 112. Koniecznie wtedy, gdy widzimy człowieka leżącego na ulicy albo śpiącego na ławce. Grzech zaniedbania w tym wypadku to grzech ciężki.
Jako chrześcijanie nie możemy również pozostawać obojętni wobec zwierząt, naszych "braci mniejszych". Nie można przechodzić obojętnie obok psa uwiązanego na łańcuchu przy rozpadającej się budzie czy zmarzniętego wychudzonego czworonoga. Przecież funkcjonuje sprawnie w Elblągu schronisko dla zwierząt. A i ono potrzebuje pomocy: nie tylko dodatkowego pożywienia dla podopiecznych, czeka również na materiały, które ocieplą psie boksy. Bezdomnym kotom uchylmy piwniczne okienka. Niestety, są w Elblągu budynki, w których mieszkają ludzie bezduszni. Ich proszę o zmianę stosunku do zwierząt.
Znam osoby, które co roku, gdy przychodzi mróz, dokarmiają ptaki. Odrobina ziarna czy kawałek słoniny niejednego ptaka uratowały przed śmiercią. Zatem bardzo proszę: Bądźmy dobrzy dla istot słabszych, które szczególnie zimą potrzebują pomocy bez której mogą zimy nie przetrwać.
Maria Kosecka