Nie trzeba być znawcą ani wytrawnym obserwatorem elbląskiej sceny politycznej, żeby zauważyć totalną niemoc i indolencję władzy wykonawczej w Elblągu. Opanowanie i wyuczone gesty Prezydenta Wilka zawodzą go w chwilach zetknięcia się z prawdą rzeczywistości – pisze radna Maria Kosecka (PO).
Obiecywane ożywienie gospodarcze miasta, zakończenie utrudniających życie inwestycji, obniżenie kosztów funkcjonowania urzędu legło w gruzach w zderzeniu z koniecznością wykazania się kreatywnością, wiedzą i umiejętnościami. Żeby przykryć własną nieporadność stosuje powszechnie znane zabiegi socjotechniczne. Wykazuje, że mieszkańcy, radni, media przeszkadzają w realizacji zapędów władzy. Władzy, która obiecała złote góry, a nie jest w stanie spełniać podstawowych obowiązków.
W takich momentach obnażania niedomagań kompetencyjnych prezydentów, budzi się arogancja, buta, wrogość i wulgaryzm. Pan Wilk dał temu wyraz medialny podczas ostatniej sesji. Niewygodne pytania są odrzucane, niesprzyjający dziennikarze przeganiani przez wszechobecną Panią Rzecznik, która plącze się w wypowiedziach. Już nie wiadomo, czy jak media piszą to dobrze czy źle. Ależ oczywiście dobrze tylko wówczas, gdy o prezydentach PiS-u jest pozytywnie. W każdym innym przypadku media są szkodliwe i próbuje się założyć cenzurę.
Te „poprawne” będą wpuszczane na salony władzy i będzie się z nimi rozmawiało, te, które nie działają w ”określonych standardach” ,będą izolowane i likwidowane (patrz młodzieżowa grupa medialna). W Urzędzie rośnie liczba pełnomocników i płace spolegliwych urzędników. Czy na tym polega deklarowane ograniczanie wydatków miasta oraz bezrobocia, które notabene rośnie. Krytykowano utrudnienia spowodowane inwestycjami drogowymi i jak to wygląda teraz? Łagodna zima była przeszkodą w realizacji prac, powołany specjalista do monitorowania, osobiste wycieczki Prezydentów i co? Dalej mamy paraliż komunikacyjny a końca prac nie widać. Wzbudzające irytację rozwiązania tymczasowe, śmieszne „ronda”, brak czytelnego oznakowania to przykłady obiecywanego Edenu. Łatwo było krytykować poprzednika za rozkopane ulice, by teraz robić z tego podstawową formę swojej aktywności i oczekiwać aplauzu niezorientowanych elblążan. Wszystko miało być transparentne i otwarte. Niestety tylko w propagandzie nasyconej pustymi słowami, obietnicami bez pokrycia i wypełniaczami tekstu.
W świecie faktycznym Elbląg marnieje. Marnieje, bowiem nie dostaje tego, co najbardziej potrzebne do rozwoju, możliwości otwarcia na nowe inwestycje, korzystania z doświadczeń innych miast i regionów, wyjeżdżania poza rogatki miasta i przywożenia do Elbląga wszystkiego, co może w przyszłości to miasto ożywić w różnych jego obszarach. Jeśli się czegoś nie widziało, nie można mówić, że nie istnieje, a tak rządzi i dzieli prezydent Wilk. Elbląg uczynił swoim folwarkiem, a elblążan traktuje jak nierozumnych zjadaczy chleba, którym można wypełnić głowę frazesami i kłamstwami. Nie wystarczy rządzić tylko na dziś, bo konsekwencje będą bolesne. Elblągowi brakuje nawet planu na najbliższe lata. Nie mówię o strategii, bo tego najwidoczniej władze kompletnie nie rozumieją, ale zwykłego rozpisania działań na kilka lat.
Prezydent Wilk nie rozumie słowa rozwój, zatem wszystko, co przekracza granice jego pojmowania – likwiduje. Za chwilę będziemy Elsinem, ale w szerszym wydaniu i bez możliwości otrzymania wsparcia z PEFRONU. Obecna kadencja to powolna realizacja przedsięwzięć poprzedników i zerowe otwarcie na przyszłość miasta. Niczego nie buduje, czeka tylko na możliwość pokazania się przy okazji otwierania nieswoich inwestycji. Można wysnuć tezę, że zależy mu tylko na kolejnych 4 latach urzędowania, a potem choćby potop. Chodzi o władzę nie dla czynienia rzeczy dobrych i pożytecznych tylko dla samego jej sprawowania. Młodzi, którzy tu zostaną, będą mieli zgliszcza rozwojowe i perspektywę odbudowy na najbliższe 50 lat.
Od polityka z dwudziestoletnim stażem samorządowym należy oczekiwać nie tylko wizji i deklaracji, ale przede wszystkim konkretów i decyzyjności. Obserwowany od lipca marazm oraz wycofywanie się z już zaplanowanych i rozpoczętych inwestycji odbierać należy nie inaczej jak tylko przerost ambicji nad możliwościami sprawującego zaszczytny urząd prezydenta miasta. Oddawanie pieniędzy unijnych na już rozpoczęte inwestycje świadczy jedynie o lęku przed podejmowaniem działań trudnych i wymagających perspektywicznego myślenia. Jednak bez takich odważnych zachowań nie będzie postępu. Niepotrzebny Elblągowi Likwidator lecz Organizator z bystrym umysłem i dobrym merytorycznym przygotowaniem.
Maria Kosecka