Zdaję sobie sprawę z tego, że trzeba mieć twardą skórę, gdy funkcjonuje się na publicznej arenie. W ostatnim czasie na moją głowę grupa elblążan wylała wiadro pomyj, co mnie specjalnie nie zdziwiło. Cóż, każdy walczy, jak umie. Jednak informacja, jakobym współpracowała ze Służbą Bezpieczeństwa, jest przekroczeniem pewnej granicy - pisze Maria Kosecka.
Mam na myśli wpis osoby ukrywającej się pod nickiem ANTYSB-k. Ta osoba wkroczyła na niebezpieczną ścieżkę. Dziś próbuje kłamstwem zdyskredytować mnie, jutro może kogoś innego, a pojutrze jeszcze kto inny pójdzie w ślady owego esbeka, przepraszam ANTYSB-a. Oświadczam publicznie, że nigdy nie współpracowałam z żadnymi służbami PRL, nie należałam do PZPR, byłam członkinią NSZZ „Solidarność” i pełniłam w tej organizacji kierownicze funkcje. Za tę działalność zostałam ukarana wyrokiem sądowym, co odebrało mi mandat radnej w jednej z poprzednich kadencji elbląskiej Rady Miejskiej i na dość długi okres wykluczyło z życia publicznego. Był to wyrok za walkę o miejsca pracy dla robotników Elzam-u.
Ten fakt przyjęłam ze zrozumieniem, przygotowana na kłopoty związane z działalnością związkową. W czasach komuny osoby z mojej najbliższej patriotycznej rodziny i kręgu znajomych, wspomagane przeze mnie, były czynnie zaangażowane w działalność podziemną NSZZ „Solidarność” i ponosiły tego konsekwencje, więc w tej materii byłam zahartowana. Dlatego gdy dziś jakiś anonim obrzuca mnie błotem, nie mogę milczeć. Nie tylko dlatego, że ten anonim mnie obraził, ale i dlatego, że ów anonim rozpoczął niebezpieczny proceder bezpodstawnych arcypoważnych oskarżeń.
Czyżby miał świadomość, że nic mu nie grozi za to, że krzywdzi drugiego człowieka? Gdzie lub dzięki komu taką świadomość posiadł? Chyba nie muszę wyraźniej dawać do zrozumienia, kto tym razem przekroczył wszelkie granice przyzwoitości.
Maria Kosecka
Od redakcji: Publikujemy to oświadczenie Marii Koseckiej, choć odnosi się ono do komentarzy zamieszczonych na portalu info.elblag.pl. Oczywiście za treść komentarzy odpowiadają ich autorzy. Uważamy jednak, że moralna i etyczna odpowiedzialność za przyzwolenie na publikację komentarzy kłamliwych, oszczerczych, wulgarnych spoczywa również na samej redakcji, która pozwalając na tego typu komentarze na łamach swojej gazety, tym samym uczestniczy w takim procederze.