Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS) przeprowadziło w kwietniu tego roku badania dotyczące przynależności Polaków do związków zawodowych i... zebrane dane pokazują, że do związków raczej nie należymy. Taką przynależność deklaruje tylko 5% rodaków, tj. co dwudziesty Polak, a więc co dziesiąty pracownik. Jak się okazuje jesteśmy jednym z najmniej "uzwiązkowionych" krajów Europy – pisze Maria Kosecka.
Co ciekawe większość badanych uważa też, że organizacje broniące praw pracowniczych są nieskuteczne. A wszytko to w kraju, gdzie zrodziła się „Solidarność”, do której w szczytowym momencie należało blisko 10 mln obywateli. Dla mnie, osoby z bogatą przeszłością związkową, takie informacje nie są obojętne.
Czy zniknęły problemy na linii pracodawca-pracownik?
Czy młody pracownik w swojej firmie nie czuje się już wykorzystywany? Czy pracodawca zadowolony jest z pracy zatrudnianych przez siebie ludzi? Czy w prawie pracy wszystko zapisane jest już tak, że nie powoduje konfliktów i napięć? Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie żeby stwierdzić, że i w Elblągu problemów z pracą i w samej pracy nie brakuje. Jednak ci, którzy to potwierdzają do związków się nie garną. Jak powiedzieć dzisiejszemu 20, 30-latkowi, że może dochodzić swoich praw poprzez związek zawodowy? W warunkach powszechnego braku pracy, ci którzy ją dostaną rzadziej myślą już o przysługujących im prawach. Nie jest jednak tak źle, są mechanizmy obronne w postaci Sądów Pracy, czy Państwowej Inspekcji Pracy. To te instytucje pomagają dziś w rozwiązywaniu konfliktów pracowniczych. Jest w tym podejściu jednak pewien problem. Kontrola czy wyrok sądowy ma indywidualny wymiar - pomaga jednej, kilku osobom lub uzdrawia sytuację w jednej firmie. Natomiast związek zawodowy może zawalczyć o rozwiązania systemowe, rozwiązania dla całych sektorów i grup zawodowych.
Krok za konfliktami w pracy - krok przed konfliktami w pracy
Znane jest powiedzenie, że: „możesz nie interesować się polityką, ale polityka powinna interesować się tobą”. W przypadku związków zawodowych ta sytuacja też może mieć miejsce. Kto interesuje się związkami, a kto nie? CBOS niesie odpowiedź – związki spotkać można najczęściej w administracji, oświacie i wielkich firmach, rzadziej w firmach małych, handlu i usługach. Zdaniem ekspertów to jasny dowód na to, że związkom nie udało się dostosować do zmian w polskiej gospodarce. Nie ma już wielkich kombinatów, są natomiast tysiące małych i średnich firm, w których trudniej założyć związek. Jak dogonić tę rzeczywistość? Na to pytanie muszą sobie odpowiedzieć przywódcy centrali związkowych, ale na pewno pierwszym problemem powinna być dla nich frekwencja w ich własnych szeregach. Słabe związki nie są w naszym interesie. Przykład licznych związków w Europie Zachodniej pokazuje, że ich funkcjonowanie jest korzystne dla wszystkich stron konfliktu. Choć związkowcy głośno podnoszą swoje niezadowlenie wobec pracodawców czy strony rządowej, to od razu wiadomo co jest dla nich najważniejszym problemem, a przede wszystkim jest z kim prowadzić dialog i tą metodą poszukiwać rozwiązań.
Silny przewodniczący – mocny związek
Mówiąc o związkich zawodowych siłą rzeczy muszę przywołać tu nazwisko przewodniczącego „Solidarności” Piotra Dudy, którego znam osobiście ze wspólnej działalności. To człowiek z charyzmą, który otwarcie potrafi mówić o problemach pracowników. Wielokrotnie przekonałam się, że w sytuacjach konfliktu potrzeba właśnie takich odważnych jednostek, które ciągną za sobą innych, przekonują do swoich racji, ale mają szacunek i zrozumienie dla drugiej strony. Duda jest wyrazisty, mocno podkreśla, że rolą związku jest poszukiwanie porozumienia dla dobra wszystkich stron, a dodatkowo deklaruje brak zaangażowania w politykę, co również stawia go w dobrym świetle i podnosi jego zaufanie. Pokazał, że dla dobra pracowników gotowy jest na dialog i kompromis z różnymi opcjami politycznymi jednak, gdy tylko zauważy fałsz i obłudę potrafi zmienić swą postawę na radykalną i nie należy tego lekceważyć.
Zwi@zek w sieci?
A może elblążanie, którzy w przeszłości dawali już przykład wsparcia dla pierwszej „Solidarności” mają ciekawe pomysły jak rozwiązywać konflikty w pracy? Moim zdaniem ogromnym polem do zagospodarowania jest przestrzeń wirtualna, a w szczególności portale społecznościowe. Skoro mamy rewolucję cyfrową, to cyfrowy będzie też sposób bronienia praw pracowniczych. Coś takiego nie zaistnieje dopóki... ktoś tego nie wymyśli. Podobnie było z NSZZ „Solidarność”.
Maria Kosecka