Rekrutacja, elektroniczny dziennik, portal informacyjny to tylko niektóre e-usługi, które miały być realizowane w Elblągu dzięki projektowi unijnemu. Z nowych usług korzystać miało 65 elbląskich placówek edukacyjnych. Tak to miało wyglądać. Niestety do ideału jest daleko.
Niestety platforma edukacyjna nie funkcjonuje zgodnie z założeniami. Podczas ostatniej sesji Rady Miasta pytała o to radna Małgorzata Adamowicz (PiS).
– Na stronie www.projekty.elblag.eu jest informacja o budowie elektronicznej platformy edukacyjnej przez miasto. Jest tam wiele ważnych usług dla uczniów i rodziców. Od września br. platforma miała ruszyć. Czy program za 3,5 mln zł, który wykonała OPEGIEKA już działa prawidłowo? Co miasto zrobiło w tej sprawie? Czy były prowadzone testy tej platformy, aby elektroniczny dziennik uczniów funkcjonował?
Elektroniczna platforma edukacyjna kosztowała 3,6 mln zł. Z tego aż 3 mln zł pochodziło z funduszy unijnych. Projekt został odebrany w czerwcu 2011 r. Jednak, jak mówi Iwona Mikulska, dyrektor Departamentu Edukacji, do tej pory jest nadal sporo błędów w systemie. OPEGIEKA cały czas wprowadza jeszcze poprawki.
- Departament edukacji niemal codziennie wysyła pisma do wykonawcy w sprawie poprawy sytuacji – dodaje Iwona Mikulska. - Dziennik lekcyjny – chyba nastąpił błąd w specyfikacji usług, gdzie ujęto dzienniczek zajęć, a nie dziennik elektroniczny klas, i taki dziennik nie funkcjonuje prawidłowo. Mamy nadzieję, że wykonawca szybko uruchomi dziennik elektroniczny dostępny dla rodziców i uczniów.
Z elektroniczną platformą edukacyjną walczyła również ekipa prezydenta Grzegorza Nowaczyka, która ten system „zastała” po poprzednim prezydencie – Henryku Słoninie.
- Gdy przyszliśmy do Urzędu Miejskiego, zastaliśmy już ten system w fazie testów. Prowadziliśmy konsultacje z wykonawcą w tej sprawie. Jest pełna dokumentacja z połowy roku 2011 i 2012. Pokazuje szeroką korespondencję z wykonawcą i nasze uwagi w tej sprawie. OPEGIEKA uważa, że wiele błędów rodzi się po stronie szkół, gdzie osoby nie potrafią odpowiednio obsługiwać tego systemu. My się z tym nie zgadzaliśmy – wyjaśnia Grażyna Kluge, była wiceprezydent miasta odpowiedzialna m.in. za oświatę.
Elektroniczna Platforma Edukacyjna jest systemem używanym przez 65 elbląskich szkół i placówek oświatowych oraz Departament Edukacji. W skład wdrożonego systemu wchodzi wiele modułów m.in.: rekrutacja do przedszkoli, szkół ponadgimnazjalnych, stypendia szkolne, księgi ucznia, księgi ewidencji, arkusze organizacyjne, dlatego niemożliwością jest osiągnięcie pełnej funkcjonalności jednego modułu bez wprowadzenia danych do pozostałych.
Szkoły sukcesywnie uzupełniają dane, a przy okazji są modyfikowane pewne funkcje. Moduły systemu są połączone w jedną bazę, co oznacza, że korzystają z tych samych danych, np.: aby móc wygenerować wniosek o stypendium szkolne pracownik szkoły musi najpierw stworzyć arkusz organizacyjny, następnie uzupełnić księgi ucznia dopiero wówczas może przejść do właściwego modułu - w celu wygenerowania wniosku o stypendium.
- Identyfikowanie przyczyny występowania błędów pojawiających się w poszczególnych modułach jest procesem bardzo złożonym. Błędy są zgłaszane Wykonawcy i w miarę możliwości naprawiane. Inną kwestią jest wprowadzenie do EPED-u funkcjonalności nie ujętych w umowie. Dotyczy to np. modułu e-dziennik, który w obecnym kształcie nie może zastąpić dzienników papierowych. Dostosowanie tej usługi do aktualnych przepisów wykracza poza ramy umowy zawartej z Wykonawcą – wyjaśnia Monika Borzdyńska, rzecznik prasowy prezydenta miasta. - Niestety moduł, który powstał w ramach tego projektu nie spełnia wymogów zmienionego w 2010 r. rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej mówiącego o tym, co powinien zawierać dziennik elektroniczny. Błąd poprzednich władz miasta, a sprawa sięga jeszcze czasu Henryka Słoniny polegał na tym, że podpisując umowę z Okręgowym Przedsiębiorstwem Geodezji i Kartografii na realizację tego projektu (rok 2009), w umowie z wykonawcą nie zapisano, że wykonawca ma obowiązek dostosowywać e-dziennik do obowiązujących przepisów. To w interesie miasta było zabezpieczenie się na wypadek zmian prawa. Skoro nie zadbano o to, trudno wymagać od wykonawcy by angażował on ludzi, którzy mieliby dostosowywać produkt do nowych przepisów, to nie leży w jego interesie.
Platforma jest więc jedynie kanałem komunikowania się szkoły z rodzicami, ale nie zastąpi papierowej dokumentacji.