Niedzielny wypadek na ul. Hetmańskiej z udziałem motocyklisty ponownie rozbudził dyskusję na temat zachowania się kierowców jednośladów. Mówią o nich „dawcy nerek”, „idioci na dwóch kołach”, wskazując, że użytkownicy motocykli za nic mają ograniczenia prędkości. Modrzewina.
To tu znajduje się długi, prosty odcinek drogi. To tu posiadacze motocykli spotykają się, aby szaleć, palić gumę, jechać na jednym kole. - Jest bezpiecznie, jest mały ruch, praktycznie żaden – mówi Grzesiek (prosi o zmianę imienia).
– Mamy motocykle aby jechać szybko. Do pracy jeżdżę audi, po pracy wsiadam na yamahę. Ale nie po to, aby wlec się 50 km/h. Wypadek na ul. Hetmańskiej? – Zdarza się, jak jedziesz motocyklem po ulicy to 50 km/h jest śmieszną prędkością. Już mówiłem, to nie są zabawki do wolnej jazdy. Koleś przesadził jednak, chyba na czerwonym chciał śmignąć – dodaje Grzesiek.
Ryk silników motocykli dobrze jest znany tym, którzy poruszają się ul. Dąbka. Motocykliści gnają w kierunku Modrzewiny.
- Policja o tym nie wie? – zastanawia się Stanisław Wierzbicki, kierowca mieszkający niedaleko Modrzewiny. – Wraca często wieczorem do domu. Śmigają obok, ja jadę 60 km/h, Oni jakieś 120. Tą prędkość da się wyczuć.
Jeden z elbląskich motocyklistów mówi nam, że elblążanie szaleją na Modrzewinie. Jednak do miasta ściągają właściciele jednośladów z okolicznych miejscowości.
- Elbląskie, szerokie, dwupasmowe ulice na nich działają – mówi. – Lubią docisnąć, wyprzedzać w ruchu miejskim. Nasi jeżdżą szybko tam gdzie jest bezpiecznie, przyjezdni szaleją po ulicach. Ten co wywalił się na ul. Hetmańskiej też z Elbląga nie był.