5 lutego na łamach jednego z elbląskich portali internetowych ukazał się artykuł zatytułowany” „Kogo Jerzy Wcisła nazwał kłamcami, złodziejami i szujami?”. Artykuł, jak wiele na tym portalu nie jest podpisany. Szkoda, bo jawność mediów jest wielką zdobyczą, o którą walczyło kilka pokoleń Polaków. Pewnie też, z tego powodu autor nie spróbował zadać mi pytania osobiście, wmawiając mi za to obrażanie mieszkańców Elbląga.
Przedstawiam zatem, co autor – czyli ja – miałem na myśli mówiąc poniższe słowa: „W czasie tej pierwszej kampanii, która polegała na zbieraniu podpisów język publiczny i język polityczny zbrutalizował się do takiego stopnia, jakiego w Elblągu jeszcze nie było. Ja nie wierzę, że w tym języku można budować jakiekolwiek koalicje polityczne czy rozmawiać o jakimkolwiek programie, bo z kim? Z kłamcami, ze złodziejami, z szujami? To będzie bardzo trudne.”.
Powyższy tekst mówi o brutalnym języku, jaki towarzyszy kampanii referendalnej i który jest obecny w mediach elektronicznych: w artykułach i w komentarzach. Słowa, które cytowałem, z tychże mediów pochodzą. I tu jest istota pytania, które każdy z nas powinien sobie zadać: jak jutro będą ze sobą współpracowali ludzie, którzy dzisiaj wyzywają się od kłamców czy złodziei?
Szkoda, że autor artykułu nie zacytował dalszej części mojej wypowiedzi, która brzmi:
Dlatego Platforma Obywatelska na spotkaniu Zarządu, poprosiła prezydentów, którzy dzisiaj piastują swoje funkcje, by – z jednej strony – odpowiadali na wszystkie te zarzuty, które pojawiają się w tej dyskusji i które można merytorycznie zdefiniować, ale z drugiej strony, by nie wchodzili w tą debatę, która polega na obrażaniu siebie czy obrażaniu innych. (…). Mam bardzo zależy na tym, by budować pozytywny wizerunek Elbląga.
W tym kontekście moje słowa bez wątpienia brzmią inaczej niż je odczytuje autor. Mówiłem je w trosce o każdą władzę, która będzie reprezentowała samorząd w najbliższych latach. Jeśli dzisiaj w brutalnym języku utopimy autorytet władzy, którą wybrali mieszkańcy Elbląga, to jutro w tym samym języku będziemy odnosili się do każdej innej władzy. Będzie to wielka strata dla naszego miasta. Strata, której niczym nie da się uzasadnić.
Antoni Czechow powiedział niegdyś: Nie można mówić o miłości, piorąc kogoś po pysku. Proszę mieszkańców, internautów, politycznych adwersarzy, by właśnie tak odczytali mój apel i nie stosowali, ani nie akceptowali języka nienawiści i pogardy. Politykę wymyślono właśnie po to, by spory rozstrzygać słowem a nie nożem, ale ze świadomością, że słowem złym także można zabijać, tak jak nożem.
Jerzy Wcisła, Przewodniczący Rady Miasta (PO)