Wybory do samorządu elbląskiego, powiatowego i wojewódzkiego za pasem. W niedzielę wybierzemy swoich przedstawicieli. Zapytaliśmy mieszkańców Elbląga, czy pretendenci do najważniejszych lokalnych urzędów, dotarli do nich z programami swoich komitetów.
Marek, ok. 50 lat, taksówkarz
- Nie wierzę w żadne obietnice wyborcze. Raczej nie pójdę na wybory, jeszcze się nad tym zastanawiam. Przyznaję, że mało informacji dociera do mnie w postaci ulotek. Trudno mi też zorientować się w programach komitetów, bo te obiecują wszystko. Nasz prezydent Jerzy Wilk chciał połączyć Zatorze z resztą miasta, ale na obietnicach się skończyło... Chodzi m.in. o wiadukt lub tunel. Z drugiej strony pokończył szereg spraw po poprzednim prezydencie, jednak dla mnie to nie wszystko. Wydaje mi się, że chociaż powstały w miarę dobre drogi, nowoczesne skrzyżowania z rondami, to jednak brakuje dobrej organizacji ruchu. Część sygnalizacji świetlnej mogłaby być lepiej zsynchronizowana. Z os. Zawady do ul. Grunwaldzkiej, gdy jedziemy ładną dwupasmową jezdnią, prawie na każdym skrzyżowaniu musimy czekać, a często jest to zbędne, bo wystarczyłyby tylko odpowiednie ustawienia. Również, idąc pieszo z dworca mijamy mnóstwo świateł, które znajdują się nawet na bocznych trasach. Czy zawsze poprawia to bezpieczeństwo, czy raczej blokuje ruch? Przyjezdni chwalą nas za odrestaurowaną Starówkę i gustowne lokale z dobrym jedzeniem, ale brakuje klientów. Wiele młodych osób wyjeżdża z miasta za chlebem.
Wiktoria (16 lat) i Mateusz (17 lat), uczniowie
- Czy debata nas zadowala? Trudno nam jeszcze o tym mówić, bo jeszcze nie możemy uczestniczyć w wyborach... Dla mnie jest trochę za dużo tych wszystkich plakatów wyborczych. Ciężko zauważyć w nich jakąś treść. Szczerze mówiąc nie bardzo mnie to interesuje. Chciałbym, by Elbląg bardziej ożył. Życzyłbym sobie więcej koncertów i wydarzeń dla młodych osób. Politycy mogliby mnie przekonać, gdyby naprawili chodniki przy ul. Królewieckiej i Wapiennej. Jeden z polityków zapowiadał powstanie basenu przy szkole zamiast wielkiego aquaparku. Myślę, że to dobry pomysł. Także podoba mi się obietnica budowy stadionu piłkarskiego. Powinien powstać. Istnieje stary obiekt, ale jest nie wystarczający. Może gdy w końcu zostanie zbudowany, dorównamy Olsztynowi. Na pewno trudno nam zaufać samorządowcom, jeśli nic nie poprawi się w kierunku odbudowy przemysłu w Elblągu i polepszenia ofert pracy. Z drugiej strony tyle mówi się, że młodzież chce wyjeżdżać. Nam się tu podoba i nigdzie się nie wybieramy. Widzimy, że jest tu dużo firm. Dlaczego nie mielibyśmy znaleźć swojej szansy u siebie w domu?
Jadwiga, 60 lat, emerytka
- Szczerze mówiąc, to zaplanowałam wyjazd 16 listopada – w dniu wyborów. Nie wiem przez to czy będę w nich uczestniczyła. Nie bardzo interesowałam się „tymi naszymi” kandydatami. Denerwuje mnie wiele rzeczy związanych z Elblągiem. Aż przykro się robi na sercu, gdy pomyślę, że po wojnie to było miasto przemysłowe i pracy nie brakowało. Z historii wiemy, że przed wojną działał tu prężnie przemysł... Było więcej mieszkańców. Teraz wiele młodych osób i nie tylko, wyjeżdża za granicę za pracą - miasto się wyludniło. A poza tym, widzę wiele do zrobienia. Np. ta ul. Królewiecka! Jest okropna, a jej płyty chodnikowe „widziały” komunę! A przecież to powinna być nasza wizytówka. Przyszły prezydent ma dużo pracy jest mało nowych chodników, parkingów... Należałoby poprawić ofertę edukacyjną. Mój syn ukończył w Elblągu kierunek inżynierski i zarabia mało. Odnoszę wrażenie, że firmy elbląskie, zatrudniające osoby z wykształceniem technicznym, umówiły się by płacić tak samo słabo. Nie wspomnę nawet o niskopłatnych stażach. W efekcie syn nie ma motywacji do zmiany pracy. Z drugiej strony trudno nie zauważyć, że miasto staje się ładniejsze. Z komunikacją publiczną nie ma większych problemów... Słyszałam o planach budowy nowego basenu. Przydałby się na pewno. Jak niegdyś ten niemiecki basen odkryty, który był usytuowany na „dolince” (ul. Spacerowa).