Niemal rok temu, 22 lutego 2017 r., elbląski działacz Partii Razem Robert Koliński napisał na jednym z elbląskich portali internetowych komentarz, który spotkał się z ostrą reakcją członka stowarzyszenia Elbląscy Patrioci Jacka Gierwatowskiego, który skierował do sądu prywatny akt oskarżenia, domagając się przeprosin i wpłacenia 2 tysięcy złotych na cele społeczne. 23 stycznia 2018 r. odbyła się kolejna już rozprawa w tej sprawie. W Sądzie Rejonowym w Elblągu zeznawali świadkowie oskarżenia – sympatycy i członkowie Obozu Narodowo-Radykalnego oraz przedstawiciele organizacji, które przygotowywały Elbląski Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Wszyscy oni zaprzeczali, aby ONR miał cokolwiek wspólnego z faszystami, przekonując, że ich działalność ma zarówno wymiar edukacyjny, jak i charytatywny. Na tym ostatnim polu wymienili wiele akcji, w których brali udział, a które obejmowały m.in. pomoc bezdomnym elblążanom, dzieciom, kresowiakom, jak również patriotyczny bieg połączony ze sprzątaniem Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego w Sztutowie (KL Stutthof).
22 lutego 2017 r. Robert Koliński napisał na jednym z elbląskich portali internetowych następujący komentarz:
W dniu dzisiejszym prasa elbląska podała, że przez ulice naszego miasta ma przejść marsz, który będzie fetował m.in. bandytów, zbrodniarzy, morderców i gwałcicieli Polek i Polaków, których te środowiska nazywają "wyklętymi".
Pomimo naszych wielokrotnych, nagłaśnianych również przez lokalną prasę, apeli do radnych miejskich i Witold Wróblewski - Prezydent Miasta Elbląg władze miejskie pozostały głuche na sprawę swojego patronatu nad obchodami związanymi z tzw. Biegiem Wilczym Tropem (nazwa nieprzypadkowo kojarzy się elblążanom z lokalnym posłem PiS, Jerzym Wilkiem, który od dłuższego czasu wspiera inicjatywy środowisk ultraprawicowych, 'wyklętych' oraz otwarcie faszystowskich w naszym mieście).
Ośmielone tym żenującym brakiem wiedzy historycznej elbląskich radnych miejskich oraz jakiejkolwiek pokory wobec ofiar zbrodniczego podziemia powojennego ze strony miejskich decydentów, środowiska prawicowe i neofaszystowskie postanowiły zorganizować prowokacyjny marsz ulicami naszego miasta - organizatorem tego haniebnego wydarzenia są m. in. Obóz Narodowo-Radykalny oraz Młodzież Wszechpolska, organizacje w sposób jawny odwołujące się do swych przedwojennych, faszystowskich, antysemickich, rasistowskich i ksenofobicznych korzeni.
To przede wszystkim właśnie ten komentarz stanowi podstawę toczącego się procesu.
12 czerwca 2017 r. elbląski sąd umorzył postępowanie karne w sprawie, nie dopatrując się w działaniach oskarżonego czynu zabronionego. W ustnym uzasadnieniu Sąd wskazał, że elblążanin nie jest osobą publicznie znaną, aby mógł być identyfikowany jako główny organizator. Ponadto Robert Koliński nie wymienił go z nazwiska. Odnosząc się do użytych przez oskarżonego Roberta Kolińskiego zwrotów Sąd uznał, że nie wykraczają one poza standardy występujące na portalach społecznościowych, a oskarżony wyraził tylko swoje zdanie na ten temat.
Jacek Gierwatowski, który wcześniej wniósł akt oskarżenia, nie zgodził się z postanowieniem w sprawie umorzenia postępowania karnego i złożył zażalenie do Sądu Okręgowego w Olsztynie (za pośrednictwem Sądu Rejonowego w Elblągu, II Wydział Karny).
Wskazał m.in., że:
(...) postępowanie oskarżonego było szczególnie rażące, przeprowadził on przeciwko organizatorom marszu (a więc również mnie) rodzaj kampanii propagandowej, używając sformułowań drastycznych. Pojęcia "naziol", "piewca morderców Polaków" czy "nacjonal-faszystowska bojówka" w powszechnym odbiorze są rozumiane jako synonim hitlerowca, zbrodniarz, zdrajcy, kryminalisty. Mając na uwadze, że jestem działaczem patriotycznym, tego typu sformułowania są wyjątkowo uwłaczające i rażąco wykraczają poza ogólnie przyjęty poziom debaty czy krytyki.
Jako współorganizator Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych mam prawo obrony przed publicznym poniżaniem mnie i narażaniem na utratę zaufania, potrzebnego do prowadzenia działalności społecznej, patriotycznej i charytatywnej.
Nie jestem "celebrytą" ani nie zamierzam nim zostać. Niemniej, jestem rozpoznawalny jako działacz społeczny. W środowiskach patriotycznych i narodowych oraz wśród elblążan było wiadomo, że jestem współorganizatorem marszu. Sformułowane przez zarzuty epitety spowodowały, że w tym kontekście różne osoby pytały mnie, czym się zajmuję, jakie mam poglądy itp., co sugeruje, iż sprawa stała się głośna i wzbudziła wątpliwości do mnie jako organizatora (...) Postępowanie oskarżonego w oczywisty sposób spełniło znamiona zniesławienia określonego w art 212 § 2 kk.
8 sierpnia 2017 r. Sąd Okręgowy w Elblągu stwierdził, że umorzenie postępowania karnego nie było prawidłowe ze względów proceduralnych, przychylając się do wyżej przedstawionego zażalenia. Postanowił przekazać sprawę Sądowi Rejonowemu do ponownego rozpoznania merytorycznego.
23 stycznia 2018 r. odbyła się kolejna rozprawa w sprawie. W sądzie zeznawali świadkowie oskarżenia –sympatycy i członkowie Obozu Narodowo-Radykalnego, którzy zaprzeczali, aby ich organizacja miała cokolwiek wspólnego z faszystami, przekonując, że ich działalność ma zarówno wymiar edukacyjny, jak i charytatywny.
Jesteśmy przez oskarżonego szkalowani, rzuca w naszą stronę inwektywy, wyzywa od faszystów, nazioli, neofaszystów. Jako współorganizator marszu poczułem się obrażony tymi stwierdzeniami
– mówił przed sądem Jacek Gierwatowski.
Po rozprawie poprosiliśmy obie strony o zajęcie stanowiska w sprawie, która od niemal roku toczy się przed elbląskimi sądami. Jak dotąd otrzymaliśmy jedynie wypowiedź Roberta Kolińskiego, którą w całości publikujemy poniżej.
"Kto odróżni skinów od dzieci-kwiatów..."
W dniu 23 stycznia odbyła się przed elbląskim Sądem Rejonowym kolejna rozprawa w sprawie pozwania mnie przez członków Obozu Radykalno-Narodowego (ONR) o nazywanie ich, zgodnie z prawdą, w moich komentarzach per "faszyści" czy "piewcy morderców Polaków". Na wtorkowym posiedzeniu zostali przesłuchani świadkowie oskarżenia (obrona nie powołała żadnych), co w zasadzie wypełniło niemal cały czas z 2 godzin przeznaczonych na rozprawę. Oskarżenie podnosiło do znudzenia swoje oklepane już argumenty, że "ONR to organizacja społeczna, działająca charytatywnie, organizująca patriotyczne imprezy" etc., filantropi po prostu, ale jakoś nie zająknęło się nawet w kwestii promocji anty-demokratycznych, faszyzujących i otwarcie rasistowskich poglądów wygłaszanych przez jego członków, podobnych kwestii zapisanych w statucie stowarzyszenia, mundurków wzorowanych na SA czy gestów hitlerowskiego pozdrowienia, w których lubują się "prawdziwi Polacy". Oczywiście o odwołaniach do nazisty Leona DeGrelle'a, organizowaniu meczów piłkarskich ku czci kryminalisty i mordercy Janusza Walusia czy pochwałach faszystowskiej, rumuńskiej "Żelaznej Gwardii" przez członków organizacji nic świadkowie-członkowie ONR nie wiedzieli. Co dziwniejsze, nie mieli oni również pojęcia o materiałach opatrzonych faszystowską symboliką (chodziło o tzw. "rózgi liktorskie" i logo "fasci-nation"), które widnieją na oficjalnej stronie internetowej ich własnej organizacji, a to już zakrawa na ignorancję... lub celową złą wolę i wprowadzanie sądu w błąd.
Co ciekawe, jeden ze świadków przyznał w trakcie rozprawy, że na warszawskim Marszu Niepodległości były wznoszone hasła rasistowskie i "mogące" promować faszyzm, rasizm oraz nietolerancję, choć wg niego była to "lewacka prowokacja" zorganizowana "przez służby", których funkcjonariusze "ukrywali mundury i kamizelki kuloodporne pod kapturami". Inny z kolei najpierw oświadczył, że "prawdziwy Polak to katolik", ale wzięty w krzyżowy ogień pytań ostatecznie przyznał, że "uchodźca też może być Polakiem" i on sam "nie ma nic przeciwko przyjmowaniu uchodźców", bowiem takiej tym ludziom pomocy uczy katolicka nauka społeczna. Nie wiem jak Czytelnicy, ale dla mnie już samo takie publiczne oświadczenie płynące z ust radykalnego nacjonalisty było warte tego, żeby przez ostatnie kilkanaście miesięcy użerać się z nacjo-pieniaczami, bowiem okazuje się, że nasza pozytywistyczna praca u podstaw niesie pozytywne skutki i zwyczajnie ma sens! Żeby tak jeszcze niektórzy miejscy włodarze-katolicy chcieli o tych jasnych nawet dla radykalnego nacjonała oczywistościach pamiętać.
Przeciętny Polak, lub Europejczyk znający choć trochę współczesną historię, bez problemu powiąże powyższe działania, symbolikę i postulaty z elementami ideologii nazistowskiej i faszystowskiej. Wspomniane przykłady działań członków i sympatyków ONR, a także materiały dostępne publicznie, usprawiedliwiają formułowanie ocen i twierdzeń, że ONR jest ugrupowaniem faszystowskim, nazistowskim lub faszyzującym. Jest to przejaw rzetelnej i popartej dowodami krytyki, usprawiedliwionej koniecznością prowadzenia otwartej debaty publicznej, będącej filarem ustroju demokratycznego, nad zagadnieniami tolerancji dla ludzi innych religii i kultur, nacjonalizmu, radykalizacji pewnych grup społecznych.
Co więcej, stosowanie nazw i symboli identycznych, jak te używane przez ONR działającą w okresie międzywojennym, a także wyraźne czerpanie z jej ideologii, uprawnia i usprawiedliwia oceny, że współczesny ONR jest jej spadkobiercą. Historia dostarcza również licznych przykładów ataków bojówek ONR w okresie międzywojennym na ludność żydowską, w tym także takich, które zakończyły się śmiercią obywateli RP. Uprawnione jest więc wyrażanie poglądów w ramach otwartej debaty publicznej, że współczesny ONR jest spadkobiercą organizacji, które przyczyniały się do pogromów ludności żydowskiej w okresie międzywojennym, a także podczas II wojny światowej. Kwestia kolaboracji części działaczy tej organizacji z hitlerowskim okupantem również jest sprawą, która jest w dzisiejszym dyskursie historycznym i politycznym celowo pomijana. Należy zauważyć, że kontrowersyjność powyższych zagadnień i posiadanie innego, niż oficjalny, punktu widzenia na temat faktycznego przebiegu pewnych wydarzeń okresu dwudziestolecia międzywojennego i II wojny światowej, nie może usprawiedliwiać zakazu formułowania poglądów odmiennych od tych, które reprezentuje dzisiejszy ONR.
Elbląski sąd będzie miał interesującą i brzemienną w skutki decyzję do podjęcia – będzie musiał zadecydować czy ważniejsze jest dobre samopoczucie skrajnie prawicowych działaczy, których majestat rzekomo naruszyłem, czy stanąć po stronie interesu publicznego i uznać moje komentarze za przejaw rzetelnej krytyki prowadzonej w ważnym interesie publicznym, w państwie demokratycznym.
Termin kolejnej - miejmy nadzieję, że ostatniej - rozprawy, wraz z oświadczeniami stron i zakończonej wyrokiem (uniewinniającym:), sąd wyznaczył na 21 lutego br.
No pasarán!:)
Na kolejnej rozprawie, która ma odbyć się 21 lutego 2018 r., przewiduje się ogłoszenie wyroku w sprawie.