Przypłynęli do Elbląga 1 maja i cumowali przy bulwarze dwa dni. Jak sami żeglarze przyznają, elblążan było niewielu. W samym mieście zaś nie za bardzo mieli co robić. „Starówka tu jest martwa” – mówi uczestniczka rejsu do Elbląga.
To miał być pokaz luksusu oraz możliwości turystycznych miasta, które ma się otwierać na turystykę żeglarską. Tymczasem elblążan na Bulwarze Zygmunta Augusta pojawiało się niewielu.
- Takie łodzie można obejrzeć praktycznie w każdym mieście portowym. W sezonie turystycznym, w Gdańsku stoi wiele takich jednostek. Nawet jeszcze bardziej luksusowych. Oczywiście można popatrzeć i dobrze, aby to nie było okazjonalny zlot, ale aby tacy turyści odwiedzali nasze miasto każdego roku – mówi jeden z mieszkańców Elbląga, którego spotkaliśmy na bulwarze w sobotę.
W tym dniu niewielu elblążan wybrało się nad rzekę. Być może było to spowodowane załamaniem się pięknej pogody. Sami żeglarze również nie zostawiali złudzeń, że w Elblągu wiele robić nie można.
- Starówka jest ładna, ale pusta. Jakby wymarła. Innych atrakcji też Wasze miasto właściwie nie zapewnia. Jeden dzień zwiedzaliśmy Elbląg, pozostały czas spędzaliśmy już jednak na łodzi czekając na wypłynięcie – mówi nam jeden z żeglarzy.
Innego zdania był jednak prezydent miasta Jerzy Wilk.
-To doskonała okazja by zaprezentować nasze nowe nabrzeże i przekonać żeglarzy i turystów, że Elbląg jest doskonałym miejscem nie tylko postojowym ale także o potencjale turystycznym, kulturowym i rekreacyjnym - mówi.