- Partia KORWiN, jako jedyna partia, mocno sprzeciwia się pomysłom Niemiec by na terenie Polski zbudować niemieckie obozy koncentracyjne dla islamskich imigrantów – tymi słowami Łukasz Nosarzewski rozpoczął piątkową konferencję w pełni poświęconą tematowi uchodźców.
Wbrew medialnej propagandzie Niemcy też nie chcą tych imigrantów, dlatego na siłę próbują „wciskać” ich swoim sąsiadom – kontynuował Nosarzewski.
Zauważył, że większość tych osób to są tak zwani „imigranci socjalni”. Przybywają do naszego kraju tylko po to, aby żyć wygodnie na koszt europejskiego podatnika.
Jest to wynik absurdalnej polityki, przez którą wyrzuca się ludzi z kraju, którzy chcą pracować, a zaprasza się zasiłkami tych, którzy nie chcą pracować.
Liczba imigrantów, których partia KORWiN chce przyjąć jest równa zero. Każdy głos oddany na partię KORWiN w październiku to jest dziesięciu imigrantów mniej.
Artur Kalbarczyk, „jedynka” do sejmu partii KORWiN z okręgu elbląskiego zaznaczył, że dwanaście tysięcy imigrantów, według posiadanych przez nich informacji, ma zostać w Polsce pod przymusem.
Jeżeli ktoś i tak wyjedzie z Polski, to według naszych informacji, na nasz kraj zostaną nałożone kary finansowe za to, że Ci ludzie wyjechali. To nie ma żadnego sensu, takich rzeczy nie powinno być.
Podkreślił, że partia KORWiN to jedyne ugrupowanie, które zdecydowanie sprzeciwia się takim działaniom.
Natomiast Michał Szydlarski na bieżąco komentował minione wydarzenia na scenie politycznej.
- Proszę zwrócić uwagę na dzisiejszą (piątek – przyp. Red.) wizytę prezydenta Dudy na Podkarpaciu. Odwiedził meczet i już zaczyna rozmowę o tym, że powinniśmy łączyć się kulturowo. Pan Duda najprawdopodobniej został już „naciśnięty” w odpowiedni sposób i zmienił zdanie. PiS, oczywiście, będzie szedł w tą stronę, ponieważ on nie ma już wyboru, nie ma innego wyjścia.
Szydlarski zaznaczył, że Polska ma już dawno „przyklepane” kilkaset tysięcy imigrantów.
- Nie istnieje debata publiczna w Polsce. Wszystko jest ukrywane, odsuwane, jedyne co słyszymy w radiu i telewizji to to, że wśród tych imigrantów jedzie mnóstwo lekarzy, pielęgniarek, profesorów, inżynierów. To jest bardzo płytki blef, na którym my się nie nabieramy. Widzimy tych ludzi w filmikach internetowych, jest tego cała masa. To są sami mężczyźni, roszczeniowo nastawieni mężczyźni, którzy jadą tutaj po pieniądze. Nie widzę tam profesorów, nauczycieli, ludzi wykształconych. Widzę tam ludzi, którzy chcą osiągnąć coś, do czego najprawdopodobniej zostali zmotywowani w swoim kraju i ten sposób się zachowują. To jest bardzo płytka gra na emocjach, którą uprawiają media.
A co z imigrantami w Elblągu?
- Elbląg sobie nie radzi z własnym długiem, z własnymi mieszkańcami, a co dopiero mówić o imigrantach – kontynuował Szydlarski.
Wspomniał również o groźbach Martina Schultz'a pod adresem tych krajów, które sceptycznie podchodzą do tematu imigrantów. Zaznaczył po raz kolejny, że debata nie istnieje, a decyzje są podejmowane odgórnie. Poruszył również temat wszechobecnej, jego zdaniem, cenzury w mediach społecznościowych – filmy, zdjęcia i wpisy (negatywne) na temat imigrantów są po prostu usuwane.
- Ma to na celu wywrzeć na nas określoną decyzję, żeby Ci imigranci znaleźli się w Polsce. A dobrze wiemy, że to Niemcy, Francja weźmie sobie najbardziej wartościowe osoby stamtąd, a my dostaniemy najgorszy sort. Będziemy przetrzymywać ludzi wbrew ich woli, w obozach, nie za pieniądze unijne, bo już dobrze wiemy, że sami będziemy musieli łożyć na to pieniądze pod groźbą kary.
Kalbarczyk podkreślił, że za śmierć ludzi, którzy potopili się w morzu odpowiedzialni są Ci, którzy otworzyli granicę.
- Dopóki granice będą otwarte Ci ludzie będą płynąć, będą się topić. Ludzie, którzy otworzyli granice mają krew na rękach.
Po konferencji przyszedł czas na pytania od dziennikarzy. Zapytaliśmy w pierwszej kolejności o „język nienawiści” w serwisach społecznościowych jako powód, dla którego portale typu Facebook usuwają większość treści.
- To jednak mimo wszystko jest pewna cenzura – odpowiadał Kalbarczyk. Albo żyjemy w wolnym świecie albo mamy biuro gdzieś w Warszawie i paru panów decyzje o tym co mamy oglądać, co mamy czytać. My jesteśmy partią wolnościową i u nas taki pomysł nigdy by nie przeszedł. Każdy powinien mieć swój własny osąd na podstawie wszystkich dostępnych materiałów, a nie tylko kilku. Rozwiązaniem tego problemu nie jest cenzura.
Czy dzisiejsza konferencja nie jest wykorzystywaniem tematu uchodźców do szukania poparcia w zbliżających się wyborach?
Nosarzewski: nie, bo to jest realny problem. Zajmujemy stanowisko w sprawie realnego problemu.
Kalbarczyk: jesteśmy jedyną partią, która mówi na ten temat.
Nosarzewski: to te pozostałe partie wyrzucają problem pokazując dzieci tonące. My tego nie pokazujemy.
Kalbarczyk: dzieci przecież toną codziennie. Ile z nich utonęło w Polsce podczas wakacji? Z tego, co wiem, te jedno dziecko (słynne zdjęcie, o którym pisaliśmy na łamach gazety – przyp. Red.) płynęło ze swoim ojcem, bo on chciał jakieś usługi dentystyczne załatwić w Europie. Wiadomo więc, że został wykorzystany tragiczny epizod do niecnych celów. Nawet pan Kukiz w pewnym momencie oświadczył, że zobaczył ciało dziecka na plaży i zmienił zdanie. Teraz jest za przyjęciem dwunastu tysięcy imigrantów. To jest propaganda.